Ale to wszystko, czym były… fantazjami mężczyzny w średnim wieku. Wkrótce spotkanie z Karoliną przegrało z falą badań nad historią manufaktur bourbonów w Środkowym Kentucky… temat mojej pracy dyplomowej i lektury moich seminariów. Mimo to, gdy chodziłem po kampusie w pierwszych dniach października, często szukałem oczami Karoliny pośród przechodzących uczniów.
W końcu mnie znalazła. Minął prawie miesiąc po tym, jak wpadłem na nią i Wiktora w księgarni, a późnym wieczorem znalazłem się przy stole w stołówce w centrum uniwersyteckim, pijąc kawę i robiąc notatki po pewnym seminarium. Pogrążyłem się w myślach i nie wyczułem nikogo zbliżającego się, dopóki nie zostałem przytulony i usłyszałem: – Panie Kosowski, jak się pan miewa? – znowu, gdy moja twarz wtuliła się w piersi mojej byłej uczennicy.
Potem Karolina siedziała naprzeciwko mnie – z rękami założonymi pod piersiami, gdy pochyliła się do przodu i pozwoliła im zebrać się w imponujący pokaz dekoltu. Wziąłem głęboki oddech i odzyskałem spokój, odciągając wzrok od piersi mojej byłej uczennicy i z powrotem na jej piękną twarz. – Karolina, jak się masz?
Uśmiechnęła się i powiedziała: – Nie może być lepiej, odkąd cię znalazłam! Jak się masz?
– Myślę, że dobrze – odpowiedziałem. – Zajęcia idą dobrze, a moja praca doktorska się zbliża – rozejrzałem się i nie zauważyłem Wiktora w kolejce po kawę czy jedzenie. – Gdzie jest Wiktor?
Przewróciła oczami i powiedziała: – W domu, prawdopodobnie robi różne rzeczy na komputerze zamiast się uczyć… wiesz, to, co zwykle. Czeka, aż wyjdę z pracy.
– Praca? – Zapytałem.
Skinęła głową. – Tak, pracuję tutaj na uniwersytecie w usługach – odbieram telefon, odpisuję na maile, tego typu rzeczy. To pomaga zapłacić za to, czego nie pokrywa stypendium. Wyciągnęła rękę i ścisnęła moją dłoń. – Nie potrafię powiedzieć, jak bardzo się cieszę, że cię widzę, panie Kosowski!
Zachichotałem i powiedziałem: – Naprawdę? Tęsknisz za domem?
– O cholera, nie! – odpowiedziała. – Nigdy nie chcę wracać do tej dziury. Jestem po prostu… cóż; jesteś po prostu jednym z moich ulubionych ludzi na całym świecie! Uwielbiam to, że mogę siedzieć tutaj z tobą i… nie wiem! Nigdy byśmy tak nie rozmawiali w liceum.
– Cóż… jest ku temu powód. Byłaś nastolatką, a ja jestem starym nauczycielem. Jestem zszokowany, że którykolwiek z moich starych uczniów chciałby choćby zamienić ze mną słowo!
Karolina przez sekundę patrzyła zraniona i gwałtownie pokręciła głową. – Och, mylisz się, panie Kosowski. Tak, byłeś zepsutym starym draniem, ale na sercu miałeś nasze dobro… zmusiłeś nas do nauki.
Wyciągnęła rękę i ponownie wzięła mnie za rękę. – Założę się, że nie masz pojęcia, że byłeś ulubionym nauczycielem wielu dzieciaków! My… uwielbialiśmy cię!
Poczułem, że trochę się rumienię. Jak powie ci każdy nauczyciel… takie komplementy nie pojawiają się zbyt często. – Nie wiem, Karolina – Odpowiedziałem. – Wiktor nie wydawał się zbyt zachwycony, że wpadł na mnie tamtego wieczora w księgarni.
To Karolina trochę się zarumieniła, zagryzła wargę i zaśmiała się. – Och… nie sądzę, żeby miało to coś wspólnego z liceum, panie Kosowski.
– Tak? Co masz na myśli?
Milczała przez chwilę, spoglądając w dół na stół, ale potem spojrzała na mnie, a jej oczy płonęły diabelską radością. – Cóż, niech to pana nie zszokuje za bardzo, ale…
– Tak? – Powiedziałem zachęcająco.
– Cóż, Wiktor i ja, byliśmy razem od zawsze i wynajmujemy mieszkanie w południowej części miasta. Mniej więcej rok temu po pier… kochaniu się, rozmawialiśmy o naszych fantazjach… Wiesz, o listach, kogo chcielibyśmy pieprzyć.
Mój rumieniec powrócił, tym razem powodując, że moja twarz płonęła. Trudno było sobie przypomnieć, że Karolina była już dorosła… a nie jedną z moich nastoletnich uczennic. Cała ta rozmowa wydawała się bliska… tabu. – Dobrze – odpowiedziałem trochę ochryple.
– Cóż, Wiktor wymienia Angelinę Jolie, Kim Kardasian, Megan Fox i mnie… – przerwała, gdy jej twarz rozlał się niemal wojowniczy uśmiech. – Powiedziałam, że moim numerem jeden w fantazji byłeś ty, panie Kosowski!
Nie poczułem, jak moja szczęka uderza o stół, ale jestem pewien, że tak się stało, gdy patrzyłem na nią w szoku. W moim milczeniu Karolina ciągnęła dalej. – To prawda … Najbardziej podkochiwałam się w tobie, panie Kosowski… nadal tak mam i cóż, Wiktor zawsze miał problemy z pewnością siebie.
– Ja… nie wiem, co powiedzieć, Karolina. Nigdy bym sobie nie wyobrażał… – Zamilkłem z wrażenia.
Ze swojej strony spojrzała na mnie z rozbawionym sceptycyzmem. – Och, założę się, że tak, panie Kosowski. Bóg jeden wie, że w tamtych czasach wystarczająco się z panem drażniłam i wiem, że kiedyś gapił się pan na moje cycki i nogi i nie można zaprzeczyć, że wieczorem w księgarni podziwiałeś mój tyłek – Jej dłonie nagle objęły jej piersi przez bluzkę, a ona figlarnie je uniosła. – A ty dziś wieczorem rzuciłeś kilka spojrzeń na moje cycki.
– Cóż… ja… – Naprawdę nie wiedziałem, co mam powiedzieć, więc wzruszyłem ramionami i przyznałem się do winy. – Przepraszam Karolino…
Moja odpowiedź wydawała się jej podobać, a ona odpowiedziała: – Nie trzeba przepraszać, panie Kosowski. Nie wystawiłbym ich na pokaz, gdybym nie chciała, żeby ludzie na nie patrzyli…
Potem spojrzała na mnie przebiegle z lekko przysłoniętymi oczami i powiedziała: – Jestem jednak ciekawa. Zastanawiam się, panie Kosowski, gdzie mogłabym znaleźć się na pańskiej liście fantazji?
Znów zaskoczyły mnie jej słowa, nagle przypominając sobie, jak nieustraszona Karolina wróciła do liceum – nigdy nie bała się mówić, co ma na myśli. Przez chwilę ponownie wzruszyłem ramionami i powiedziałem: – Błagam, Karolina.
Zawahałem się przez chwilę, próbując znaleźć wyjście z tej dziwnej rozmowy, zanim powiedziałem: – Możesz uspokoić Wiktora… on nie musi się o mnie martwić. Nigdy bym nie spróbował…
Karolina oblizała usta i powiedziała złym głosem: – Och, nie sądzę, żeby Wiktor martwił się, że próbujesz mnie uwieść, ale może się martwić, co mogę zrobić ja. Wie pan, panie Kosowski… nawet w liceum miałam opinię… pochopnej i impulsywnej. Teraz jestem jeszcze gorsza!
Nagle zrozumiałem, jak czuje się królik, gdy widzi prześladującego go żbika, i zastanawiałem się, co powiedzieć, gdy Karolina nagle zmieniła temat. – Cholera, czy to już tak późno? Mam zajęcia o 8:00 rano!
Wstała i przyglądała mi się przez chwilę. – Panie Kosowski, czy mógłby pan odprowadzić mnie do mojego samochodu? Tak późno w nocy… cóż.
Kiedy szliśmy na drugi koniec, żadne z nas nic nie powiedziało ani przez chwilę. Było dziwnie… miło było mieć uroczą młodą damę na moim ramieniu, przywołującą romantyczne wspomnienia całe życie temu. W końcu dotarliśmy do lekko poobijanej Hondy i powiedziała: – to moje – sięgając do torebki po klucze. Otworzyła drzwi, a ja je przytrzymałem, patrząc na zadowoloną i mruczącą: – Dziękuję, panie Kosowski.
Zaczęła wchodzić do środka, ale zatrzymała się… ona po jednej stronie drzwi, a ja po drugiej. – Wie pan… Wiktor powinien się martwić, panie Kosowski. Nadal jesteś numerem jeden na liście mężczyzn, których chciałbym pieprzyć.
Pochyliła się do przodu i pocałowała mnie w kącik moich ust. Nie wytrzymałem. Rzuciłem się na tę młodą dziewczynę. Szybko przesiedliśmy się do tyłu. Rozbierałem ją w szalonym tempie. Ściskałem jej piersi, całowałem, lizałem. Ona nie pozostawała dłużna. Gdybym wiedział, że takie kobiety mnie pożądają i potrafią wyczyniać w łóżku (a raczej w samochodzie) takie rzeczy, już dawno rzuciłbym żonę.
Tylko dla tego jednego wieczoru warto było wrócić na studia. A, jak się szybko okazało, to nie był pojedynczy wyskok. Robiliśmy to za każdym razem, jak tylko mieliśmy okazję. Kilkukrotnie nawet niemal przyłapał nas Wiktor, ale zawsze udało nam się ukryć. Karolina pokazała mi, co mężczyzna może dostać od prawdziwej kobiety.