To było dość dziwne uczucie wrócić na studia po prawie trzydziestu latach. Siedzenie wśród tych wszystkich młodych ludzi sprawiło, że poczułem się trochę stary, mimo że miałem zaledwie pięćdziesiąt jeden lat. Mimo to dobrze się bawiłem… czułem, że moja miłość do historii została na nowo rozbudzona, kiedy uczestniczyłem w seminariach… czułem się odnowiony i dlaczego nie – w pewnym sensie zaczynałem od nowa.
Byłem nauczycielem historii w małym liceum na wschodzie Polski przez dwadzieścia dziewięć lat i byłem żonaty przez wszystkie te lata, z wyjątkiem ostatnich dwóch. Elizę, moją żonę, przyłapałem z jej szefem, dyrektorem banku, w naszym łóżku pewnego ranka, kiedy wcześnie wróciłem do domu z grypą. To był okropny rozwód, ponieważ Eliza kwestionowała wszystko, nawet gdy jej kochanek był rozdrapywany z wszelkich pieniędzy przez jego żonę. W końcu odszedłem z nieruchomością pod wynajem, którą kupiliśmy jako inwestycję przed laty i ponad sto tysięcy dolarów za mój udział w domu i innej nieruchomości. Odszedłem też z poważnym poczuciem daremności i depresji, które zdawały się przenosić na moją pracę.
Uwielbiam uczyć… a przynajmniej uwielbiałem. Ten ostatni rok szkolny był okropną harówką i pod koniec zdecydowałem, że potrzebuję zmiany. Zdecydowałem się zrealizować od dawna porzucone marzenie o uzyskaniu stopnia doktora historii i wziąłem urlop naukowy, aby go zrealizować. Po rozliczeniu domu – miałem pieniądze i zdecydowałem, że roczna zmiana scenerii dobrze mi zrobi. Tak więc skończyłem jako student na uczelni w Lublinie w pogoni za uzyskaniem stopnia doktora. Potrzebowałem kilku kursów i oczywiście mojej pracy doktorskiej, która była w połowie ukończona, kiedy włożyłem ją do szuflady prawie dwadzieścia lat temu.
Zacząłem swoją „przygodę” w pogoni za dawno porzuconym marzeniem, ale nie miałem pojęcia, że któryś z moich byłych uczniów przekieruje moją przygodę na nowe życie w zupełnie nowym kierunku. Jej imię… Karolina – jedna z moich niezapomnianych eskapad.
– PANIE KOSOWSKI! – Byłem w księgarni i przeglądałem sekcję tajemnic, kiedy usłyszałem, jak moje nazwisko wrzeszczy mi do ucha. Zanim zdążyłem zareagować, zostałem zaciekle przytulony przez zdecydowanie kobiece ciało. Chociaż nie byłem z kobietą od kilku lat, rozpoznałem piersi, gdy rozpływały się na moich plecach. Słodki, korzenny zapach wypełnił moje nozdrza, gdy usłyszałem: – PANIE KOSOWSKI, NIE WIERZĘ, ŻE TO PAN!.
Poczułem, jak czyjś agresywny uścisk rozluźnia się i udało mi się z wdziękiem uwolnić, aby zobaczyć dość oszałamiającą kobietę stojącą przede mną. Młoda… dwudziestokilkuletnia dziewczyna, ciemnobrązowe włosy z jaskrawoczerwonymi pasemkami i krótko ścięte, kończące się tuż pod brodą. Wysoka… wyższa ode mnie może o 2 cm, a sam mam nawet ok. 180 cm wzrostu. Długie, bujne ciało – w żadnym wypadku nie grube, ale zaokrąglone i pełne… te wspomniane piersi są wyraźnie widoczne w koszulce o niskim kroju. Jej ciemne włosy okalały bladą twarz z lśniącymi niebieskimi oczami, jędrnym nosem i pełnymi, soczystymi ustami rozchylonymi teraz w ogromnym uśmiechu.
Przeszukałem pokaźny indeks twarzy uczniów zgromadzony przez prawie trzydzieści lat nauczania i szybko znalazłem nazwisko. – Karolina, jak się masz?
Jej uśmiech stał się jeszcze większy, gdy odpowiedziała: – O Boże! Pamięta pan mnie, panie Kosowski? Nie mogę w to uwierzyć! – wydawała się niemal wibrować z zachwytu, podskakując na piętach, co przyciągnęło mój wzrok do jej dość obfitej klatki piersiowej, która podskakiwała w taki sposób, że zdradzała, że nie nosi stanika.
Wzruszyłem ramionami i powiedziałem: – To ci dopiero, co… trzy lata Karolina, a poza tym nigdy nie zapomnę moich dobrych uczniów!
Zarumieniła się lekko i powiedziała: – Nie byłam aż tak dobrym uczniem… może trochę sprawiałam kłopoty.
Zaśmiałem się i potrząsnąłem głową w niezgodzie. Tak, zapamiętałem Karolinę. Konsekwentna uczennica na piątkę i tak, trochę zwariowana, ponieważ uwielbiała kłócić się na zajęciach… coś, do czego faktycznie zachęcałem. Ganiała także z tłumem gotów… a przynajmniej takich gotów, jacy mogą być w prowincjonalnej Polsce… w tamtych czasach nosiła dużo czarnej skóry i koronek, wpadając w kłopoty z dyrektorami za naruszenie zasad ubioru. Karolina była w liceum, zachwycona widząc, ile jej piersi mogłaby pokazać i jak wysoko mogłaby nosić rąbki jej skórzanych mini, zanim został naruszony kodeks odzieżowy.
Gotycki wygląd zniknął, ale było oczywiste, że była dumna ze swoich dość imponujących piersi i zastanawiałem się, czy nadal nosi krótkie sukienki, kiedy nie nosi obcisłych czarnych dżinsów. Karolina wciąż mogła przypomnieć staruszkowi, jakie to uczucie być młodą. – Cóż, mam nadzieję, że nadal dajesz się nauczycielom we znaki. Czy uczęszczasz na tę uczelnię?
Karolina skinęła głową i powiedziała: – O tak… trzeci rok, uczę się na asystenta lekarza.
Odwróciła się, gdy ktoś się zbliżył i powiedział: – Och, pamiętasz mojego chłopaka? Kochanie, patrz… to pan Kosowski! Możesz w to uwierzyć?
Odwróciłem się i zobaczyłem wysokiego, ziemistego młodzieńca, ubranego w wojskową kurtkę, z włosami zmierzwionymi do ramion i wciąż mającego tę samą niechlujną brodę, jaką miał w liceum. – Wiktor, jak się masz?
Wyciągnąłem rękę i po chwili wahania uścisnął ją z niewielkim wysiłkiem. W jego głosie było trochę zdziwienia, a potem niepewnym tonem: – Pamięta mnie pan, panie Kosowski?
Skinąłem głową i odpowiedziałem: – Oczywiście, że tak. Więc ty też uczęszczasz do naszego uniwerku?
Skinął głową i powiedział tym samym ponurym tonem, którego używał stale w liceum: – Myślę, że tak. – Nie podał żadnych szczegółów, a ja go nie naciskałem. Wyobrażam sobie, że robi tylko tyle, by tylko ledwo zaliczać przedmioty, podobnie jak za dawnych czasów.
– Co pan robi w Lublinie, panie Kosowski… w wieczór szkolny? – zapytała Karolina, jej ciało wciąż podskakiwało, jakby widzenie mnie było kolejną najlepszą rzeczą po spotkaniu ze Świętym Mikołajem.
Zaśmiałem się i odpowiedziałem: – Sam wróciłem na studia… program doktorancki. Biorę rok wolnego, żeby pracować nad doktoratem.
Wiktorowi udało się słabo uśmiechnąć, podczas gdy Karolinie wydawało się, że to najlepsza wiadomość, jaką słyszała przez cały rok, a ja dostałem kolejny uścisk, jej ramiona ściągnęły mi szyję tak, że moja twarz była prawie wtulona w odsłonięte górne partie jej piersi. – To zajebiste, panie Kosowski! – wykrzyknęła. – Będę pana szukać na kampusie! – Zaśmiała się i spojrzała na swojego chłopaka, którego twarz wydawała się bardziej ponura niż kiedykolwiek – Możemy się kiedyś spotkać!
To mnie zaskoczyło i przez chwilę nie mogłem znaleźć słów. W końcu wzruszyłem ramionami i odpowiedziałem: – Cóż… nigdy nie wiadomo. Szkoła sprawia, że jestem dość zajęty i jestem pewien, że ty również!
Karoliny oczy nagle zabłysły dziwnym ogniem, a ona powiedziała: – Och… znajdziemy czas. Był pan moim ulubionym nauczycielem… zawsze! Prawda, Wiktor?
Wiktor zawahał się, a jego ponury wyraz twarzy groził przybraniem kwaśnego spojrzenia i wymamrotał: – Chyba tak. Spojrzał na swoje ramię i nie jestem pewien, czy miał na sobie zegarek, czy nie, ale on powiedział: – Bree… robi się późno. Mamy tę sprawę…
Karolina spojrzała na niego dziwnie, a potem powoli skinęła głową. -Tak, chyba.
Jej wyraz twarzy pojaśniał, gdy podeszła do mnie po raz trzeci i ponownie mnie przytuliła, mówiąc cicho do mojego ucha: – Tak się cieszę, że pana spotkaliśmy, panie Kosowski! Do zobaczenia wkrótce! – Potem znów mnie zaskoczyła całując mnie w policzek i uśmiechając się figlarnie przez ramię, gdy wychodzili.
Ze swojej strony nie mogłem oderwać od nich wzroku… a dokładniej od Karoliny, jak odchodzili… nie tylko dlatego, że jej tyłek odziany w dżinsy wyglądał tak seksownie, ale dlatego, że cała ta sytuacja pozostawiła mnie w stanie zdumienia. Poczułem małe zdziwienie, że między moimi nogami mój kutas faktycznie rośnie… odpowiadając na to, że miałem w rękach kobietę… uroczą, młodą kobietę, która kilka razy przyciskała się do mojego ciała. Na pewno tylko sobie to wyobrażałem, ale czułem się tak, jakby trochę ze mną flirtowała. Dotknąłem mojego policzka, wciąż czując jej soczyste usta na nich.
Kiedy wracałem do mieszkania studenckiego – absolwenci i doktoranci mogli wynajmować mieszkania na kampusie, nie mogłem wyrzucić z głowy tej młodej kobiety. W zjadliwej burzy mojego rozwodu, odpuściłem zupełnie kobiety i nie miałem ochoty na ponowne randkowanie, ale to nie zadziałało. To nie znaczy, że nie miałem pragnień jak normalny mężczyzna. W ostatnich latach mojego małżeństwa bez miłości byłoby prawie niemożliwe nie zauważyć pozornie niekończącej się parady dojrzałych młodych kobiet, które przeszły przez moją klasę i tak… masturbowałem się, mając wiele z nich… W tym Karolinę.