Zarzuciłam na ramiona jasny płaszcz, chwyciłam kopertówkę, gdzie schowałam telefon oraz klucze, i opuściłam mieszkanie. Na ulicy owinęłam się bardziej przykryciem i powoli, aby uniknąć nieszczęśliwego upadku, ruszyłam w stronę firmy.
Weszłam do budynku, w którym hol był już pełen ludzi. Na tę okazję szef zatrudnił szatniarzy, którzy w drzwiach zbierali okrycia wierzchnie gości. Oddałam jednemu z panów płaszcz i przeszłam do głównej sali, która była przeznaczona właśnie na takie okazje. Rozejrzałam się wokół, szukając wzrokiem znajomych twarzy, lecz nigdzie nie widziałam Jennifer ani Emily. Od przechodzącego obok kelnera wzięłam kieliszek szampana i pociągnęłam łyk.
Z głośników w tle sączyła się muzyka. Pracownicy podzielili się na grupki, zajmując porozrzucane po sali okrągłe stoliki, przy których można było jedynie stać. Przestąpiłam z nogi na nogę, czując się coraz bardziej niezręcznie. Po jakimś czasie wreszcie udało mi się dostrzec kogoś z mojej grupy. Postanowiłam do nich podejść.
Okazało się, że było tam więcej osób, tylko wszyscy byli na tyle wyszykowani, że z trudem ich poznałam. Po kilku wypitych lampkach szampana przestała mi przeszkadzać iście walentynkowa dekoracja. Wszędzie rozwieszone były czerwone balony w kształcie serc w połączeniu z białymi i złotymi dodatkami. Nawet serwetki na stołach ozdobione były malutkimi rysunkami serduszek.
Muzyka stała się znośna i postanowiłam na jedną piosenkę dołączyć do tańczących na środku sali koleżanek z zespołu. Odrzuciłam głowę do tyłu, kręcąc przy tym biodrami. Alkohol płynął w moich żyłach, dodając mi odwagi i swobody.Niestety w pewnej chwili niechcący zderzyłam się z idącym za mną facetem. Zupełnie go nie zauważyłam, zresztą to on był tym, który wlazł mi pod nogi. Obróciłam się do niego twarzą, na końcu języka mając przeprosiny, kiedy on wylał na moją sukienkę szampana!
Pierwszym, co zobaczyłam, była muskularna klatka piersiowa skryta pod białą koszulą z rozpiętym górnym guzikiem. Zachwiałam się nieznacznie na wysokich obcasach, ale mężczyzna położył dłoń na mojej talii, powstrzymując mnie przed upadkiem. Powoli sunęłam wzrokiem od szyi do wydatnej, gładko ogolonej szczęki, przez zmysłowe usta, aż do lodowatych błękitnych oczu. Jego zapach uderzył w moje nozdrza i zakręciło mi się w głowie.
Odruchowo położyłam mu dłoń na piersi, czując jak pod materiałem koszuli spinają się jego mięśnie. Po moich plecach przebiegł dreszcz, kończąc swoją wędrówkę między udami. Bezwiednie rozchyliłam usta, ale on tylko uśmiechnął się krzywo.
‒ Przepraszam. Nie zauważyłem cię… mała ‒ powiedział, znowu dogryzając mi z powodu różnicy w naszym wzroście. Palant! Ja byłam przeciętnego wzrostu, to on był gigantem… Nie na tym powinnam była się jednak skupić. Wyrwałam się z tego dziwnego transu i spiorunowałam go spojrzeniem.
‒ Ty idioto ‒ warknęłam. ‒ Coś ty narobił?! Zrujnowałeś mi sukienkę.
Meyers skrzywił się, słysząc mój podniesiony głos.
‒ To ty wpadłaś na mnie, chyba masz już problem z koordynacją ruchową ‒ powiedział sucho i skrzyżował ramiona.
Zjeżyłam się i natychmiast wyrwałam z jego objęć.
‒ Tańczyłam! ‒ krzyknęłam. ‒ Wystarczyło, żebyś patrzył, jak łazisz!
Pochylił się w moją stronę, zaciskając zęby.
‒ To był wypadek, przecież przeprosiłem – wycedził – O co ci chodzi? Robisz scenę. Wszyscy na nas patrzą.
Zerknęłam na bok i stwierdziłam, że miał rację. Zacisnęłam dłonie w pięści.
‒ Niech wiedzą, jakim jesteś dupkiem ‒ odparłam głośno.
‒ Dosyć tego ‒ zawarczał, chwytając mnie za ramię i ciągnąc w stronę wyjścia.
‒ Co robisz? Dopiero teraz wszyscy na nas patrzą! ‒ wysyczałam, próbując wyrwać się z jego uścisku, ale on trzymał mnie mocno. ‒ Zabieraj łapy, Meyers!
‒ Musimy dojść do jakiegoś porozumienia ‒ rzucił, zatrzymując się nagle.
Uśmiechnęłam się zwycięsko, ale on wyjął mi z ręki kieliszek i odstawił go razem z moim na tacę przechodzącego obok kelnera. Po czym, zanim zdążyłam się w ogóle zorientować,wciągnął mnie do pierwszego lepszego gabinetu i zatrzasnął za nami drzwi. Kiedy tylko wyhamowałam i złapałam balans, uniosłam dłoń i wymierzyłam mu siarczysty policzek. Głowa odskoczyła mu lekko na bok, widziałam, jak na przemian zaciska i rozluźnia szczękę.
Parker spojrzał na mnie ponownie. W jego błękitnych oczach zapłonął ogień. Znajdowaliśmy się blisko sali pełnej ludzi, skąd dudniła muzyka. Moje ciało drżało w rytm basów, staliśmy blisko siebie, zdecydowanie za blisko. Czułam, jak jego pierś również drży.
Niespodziewanie położył dłoń na moim karku i przyciągnął do siebie, pochylając głowę. Jego usta dotknęły moich, odciskając na nich namiętny pocałunek. Przez kilka pierwszych sekund stałam jak sparaliżowana. Poczułam na swoich wargach muśnięcia jego języka i rozchyliłam je nieznacznie, wtedy on wślizgnął się do środka. Przyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa.
Oddałam pocałunek, ściskając jego ramiona. Czułam pod palcami twarde mięśnie, Parker położył ręce na dole pleców, a po chwili docisnął mnie do siebie, jęknęłam mu prosto w usta.
Meyers przerwał pocałunek, spoglądając mi w oczy spod na wpółprzymkniętych powiek. Biła z nich żądza tak wielka, że zadrżałam mimowolnie. Widziałam, jak zaczyna myśleć. W jego głowie toczyła się bitwa między tym, czego pragnie, a tym, co było właściwe. Ogień wypełniał jego błękitne tęczówki.
– Mieliśmy dojść. Do porozumienia – powiedziałam nieco zachrypniętym głosem, chwyciłam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie, atakując jego usta pocałunkiem. Wyłączyłam myślenie, pozwoliłam swojemu ciału działać. Parker odpowiedział na pocałunek, wplątując mi dłoń we włosy. Zaczął popychać mnie lekko do tyłu, aż moje plecy zetknęły się ze ścianą. Podwinął sukienkę do samych bioder i musnął palcem wilgotną cipkę. Mruknęłam cicho, poruszając nieznacznie biodrami.
Na pamięć zaczęłam rozpinać białą koszulę, aż końcu mogłam wsunąć dłonie pod materiał. Przesunęłam po napiętych mięśniach brzucha, wyczuwając pod palcami idealnie wyrzeźbiony kaloryfer i ciepłą, gładką skórę. Zapraszała mnie do eksplorowania. Parker przeniósł pocałunki na moją szyję, schodząc nimi coraz niżej, aż dotarł do biustu. Opuścił bardziej sukienkę, wydostającjedną nabrzmiałą pierś. Wziął do ust sutek i zassał go lekko. Jęknęłam, wplątując palce w jego gęste, ciemne włosy. Po chwili przeniósł się do drugiego, również poświęcając mu swoją uwagę.
Wierciłam się pod nim niespokojnie. Pożądanie w moim ciele osiągnęło poziom zenitu i wiedziałam, że już dłużej nie wytrzymam. Parker rozsunął nogą moje uda i naparł na mnie kolanem. Wypchnęłam biodra do przodu, naciskając na niego swoją wilgotną cipką.
Sięgnęłam do jego paska u spodni i rozpięłam go szarpnięciem, a zaraz po nim guzik i suwak. Te opadły mu u samych stóp. Mężczyzna odsunął palcem na bok przemoczony materiał stringów i przeciągnął opuszkiem wzdłuż cipki, docierając do łechtaczki, gdzie na koniec zatoczył niewielkie koło. Zaczął zsuwać się na kolana, utrzymując mój wzrok, ale zatrzymałam go, odwracając nas gwałtownie. Teraz to jego plecy dotknęły ściany.
Nawet w tym amoku to ja chciałam mieć kontrolę.