Uniosłam wysoko brwi i spojrzałam na stojącego niedaleko mężczyznę. Widząc mój wzrok, uśmiechnął się zarozumiale i mrugnął. Zjeżyłam się. Uniosłam z wyższością podbródek i odwróciłam głowę.

                ‒ Chodźmy ‒ rzuciłam, biorąc koleżanki pod ramiona i prowadząc z powrotem na salę. ‒ Czeka nas dużo pracy, jeśli mam wygrać. Jeśli tak się stanie, obiecuję wam super-premię – mrugnęłam do nich motywująco.

                I rzeczywiście tak było: minęły długie godziny ślęczenia nad inspiracjami ostatnimi trendami, zanim z zespołem wpadliśmy na kilka dobrych pomysłów. Urządziliśmy burzę mózgów, każdy miał szansę się wykazać.

                Wieczorem mózg mi parował. Wszyscy już wyszli, zostałam tylko ja. Zebrałam notatki i wsadziłam je do teczki, zamierzając zabrać ze sobą pracę do domu. Liczyłam na to, że gdy się z tym prześpię, to rano spojrzę na wszystko świeżym okiem i odkryję coś, czego teraz nie widziałam. Coś niezwykle oryginalnego. Ostatecznie to ja musiałam się najbardziej wykazać.

                Przeszłam przez korytarz, czując, jak po całym dniu bolą mnie stopy.Stanęłam przed windą, wciskając guzik, by wezwać ją na górę. Czekałam dłuższą chwilę, niecierpliwie uderzającszpilką w podłogę. Gdy wreszcie nadjechała, wsiadłam i odruchowo nacisnęłam przycisk odpowiadający parterowi. Drzwi zaczęły się zamykać, zbyt wolno jak na mój gust. Nagle ktoś wsunął między nie teczkę, blokując je i zmuszając do ponownego otwarcia.

                ‒ Udało się ‒ mruknął niski męski głos.

                Moim oczom ukazał się Meyers. Nie zdołałam powstrzymać grymasu niechęci. Mężczyzna zamrugał, dostrzegając mnie w środku.

Nie wchodź, proszę. Nie rób tego‒ błagałam go w myślach. Ale Meyers okazał się być głuchy na moje prośby. Wsiadł do windy i sięgnął do panelu sterowania, wciskając ten sam guzik co ja kilka sekund wcześniej.

‒ Mógłbyś chociaż raz zachować się, jak należy, i trzymać buzię na kłódkę‒ warknęłam, mając na myśli zgodę na przyjęcie, której udzielił w naszym imieniu.

‒ Nie rozumiem, o co ci chodzi ‒ odparł chłodno, stając obok mnie i składając dłonie przed sobą. Spojrzałam na dużo wyższego ode mnie bruneta. Nawet w szpilkach sięgałam mu zaledwie milimetry powyżej ramienia! To był olbrzym!

‒ Nie masz prawa wypowiadać się za mnie ‒ powiedziałam szorstko.

Posłał mi spojrzenie z góry.

‒ Możesz nie przyjść, jeśli nie masz ochoty ‒ rzucił aroganckim tonem.

‒Teraz nie ma wyboru ‒ syknęłam.

Wzruszył niedbale ramionami.

‒ Jeśli nie zależy ci tak bardzo na awansie, możesz zostać w domu.

‒ Przestań być takim aroganckim dupkiem ‒warknęłam na niego, zwracając się w jego stronę całym ciałem.

On również się odwrócił.

‒ Bo co? Denerwuje cię? ‒ zapytał. W jego błękitnych oczach dostrzegłam dziki błysk.

‒ Nie musisz nic robić, wystarczy, że oddychasz ‒ odpysknęłam.

‒ Nawzajem. Na szczęście jesteś mała i dmuchasz mi tylko w ramię ‒ odparł arogancko, robiąc krok w moją stronę.

Cofnęłam się odruchowo i zetknęłam plecami ze ścianą. Zaklęłam w myślach. Parker uśmiechnął się zwycięsko. Podszedł jeszcze bliżej, tak, że nasze ciała dzieliły zaledwie milimetry. Po raz kolejny poczułam jego zapach i niespodziewanie przyjemny skurcz przeszył moje podbrzusze. Musiałam unieść głowę, by móc dalej spoglądać mu w oczy.

‒ Naruszasz mojąprzestrzeń personalną ‒ syknęłam.

‒ A ty mi na to pozwalasz ‒ skwitował cicho. Jego niski zmysłowy głos wywołał ciarki na moim ciele. ‒ I to samo zrobię z tobą w trakcie prezentacji. Zapędzę pod ścianę, skąd nie będziesz miała żadnej drogi ucieczki.

Wysunęłam buntowniczo podbródek, jeszcze bardziej przybliżając do niego swoją twarz. Czułam na wargach jego ciepły oddech.

‒ Po moim trupie ‒ odparłam z trudem panując nad oddechem.

‒ Do jutra, Roberts – rzucił z lekkim uśmiechem i wyszedł w windy, która właśnie zjechała na dół.

Na drżących nogach podążyłam na zewnątrz. Przeszłam przez hol i wyszłam na chodnik, gdzie zimne powietrze uderzyło w moje rozgrzane policzki. Wzięłam głęboki wdech. Co się ze mną działo? Dlaczego moje ciało tak na niego reagowało? Nic z tego nie rozumiałam. Czy chodziło o miks adrenaliny i jego zimnego wzroku pełnego wyzwania? A może byłam tak zapracowana, że moje ciało wreszcie się zbuntowało i do głosu doszły inne potrzeby?

Jeśli chodziło o relacje damsko męskie, to były one raczej w opłakanym stanie. Byłam typem pracoholika, który nie miał życia prywatnego poza biurem. Poza tym tak szczerze, to nie byłam dobra w związki. Moim jedynym dotychczasowym chłopakiem był Kevin, jeszcze w szkole średniej, który nie koncentrował się na moim umyśle, a raczej  na walorach fizycznych. Moje pierwsze kontakty seksualne były właśnie z nim, po których stwierdziłam, że nie ma w tym nic fajnego i że nie zamierzam tego kontynuować.

Dokładnie teraz zamierzałam zrobić to samo. Musiałam skupić się na projekcie.

* * *

                Do piątku włącznie wszyscy harowaliśmy niczym mrówki. Byłam niezmiernie wdzięczna całemu zespołowi za to, że dosłownie stanęli na głowach, abyśmy wygrali z drużyną Meyersa. Większość nas spędzała nadgodziny w biurze, pracując nad reklamą. Mieliśmy miejsce, motyw i aktorów. Został nam tylko slogan i wykonanie.

                Ale dziś był piątek wieczór i każdy zostawił pracę w biurze, bo nadszedł dzień imprezy firmowej. Przez ostatnie trzy dni mijałam Meyersa jedynie na korytarzu, za co byłam wdzięczna całemu wszechświatu. Nie rozmawialiśmy ze sobą od tamtego spotkania w windzie. Byłam na siebie wściekła, bo przez cały ten czas nie potrafiłam wybić go sobie z głowy. Wtedy, kiedy znalazł się tak blisko mnie, obudził coś więcej niż tylko wściekłość. I to coś pozostało rozbudzone i niezaspokojone.

                Dlatego też tej nocy zamierzałam zaszaleć. Nie miałam w planach świętować awansu przedwcześnie, ale planowałam urwać się wcześniej z imprezy. Takie sztywne przyjęcie nie było w moim stylu. Wolałam wyskoczyć do pobliskiego klubu na drinka i wrócić do domu. Być może w towarzystwie jakiegoś przystojnego faceta.

                Włożyłam czarną obcisłą mini z odkrytymi ramionami i długim rękawem. Nadałam włosom objętość i nałożyłam na usta czerwoną szminkę. Przydymiłam również lekko oko, nadając spojrzeniu zmysłowości. Postawiłam tym razem na czarne, zamszowe, sięgające mi za kolana kozaki zamiast codziennych szpilek. Złote dodatki w postaci kolczyków i bransoletki, szybki rzut oka na odbicie w lustrze i mogłam wychodzić.