Wszyscy mówili, że Alan Kowalski był miłym facetem. Powszechnie uważano go za wrażliwą, troskliwą istotę ludzką, życzliwą dla zwierząt i uczciwą w kontaktach z innymi. Niektórzy uważali za dziwne, że młody mężczyzna, tak sprawny i zdrowy, mieszka tutaj, na wsi tuż przy lesie, tak daleko od zabawy, imprez, picia i kobiet, bez towarzystwa niczego poza dzikimi zwierzętami lasu.

Przybył w to miejsce prawie dziesięć lat temu, jako młodzieniec, który ledwo wyszedł z wieku nastoletniego i znalazł pracę w ekipie remontującej autostradę. Potem, gdy nadszedł sezon zimowy i stracił letnią pracę, został i zarabiał na skromne życie, wykonując dorywcze prace. Po tej pierwszej zimie Alan został zaakceptowany jako członek tej niewielkiej społeczności.

Ponieważ Alan był bez wątpliwości najpotężniejszym i najprzystojniejszym mężczyzną w tej małej społeczności, większość miejscowych kobiet nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Dla wielu był wyzwaniem. Kilka kobiet marzyło o romansie z nim, ale żadna nigdy nie wykonała jawnego ruchu, ponieważ były szanowanymi mężatkami.

Dla mężczyzn z miasta był wyzwaniem. Był silniejszy fizycznie, twardszy i bardziej pewny siebie niż którykolwiek z nich i wiedział o tym! Podobnie jak pozostali mężczyźni w tej społeczności, więc pokój pozostawał utrzymany. Oczywiście Alan nie żywił urazy, mówił tylko dobrze o wszystkich i był wrażliwy na potrzeby ludzi wokół niego. Mówiono o nim, że ma dobre serce.

Tak więc Alan został zaakceptowany i wtopiony w małą społeczność jako „samotnik”, bez bliskich przyjaciół i powierników… po prostu cichy, miły facet.

Minęło kilka lat i nadeszła wiosna, kiedy w pobliżu rozpoczęto duży projekt budowy drogi, który oferował wiele dobrze płatnych miejsc pracy dla mężczyzn z wioski. Oczywiście Alan i inni pracowali tyle godzin, ile tylko mogli, aby zarobić pieniądze, które pozwoliłyby im przetrwać nadchodzącą zimę.

Dlatego też Franek Kopacz, zmęczony czternastogodzinną pracą, gdy sprowadzał swój wielki walec z drogi transportowej, nie zauważył nadjeżdżającego tira. W wyniku zderzenia zginął na miejscu, a Magda Kopacz została wdową.

Prace kontynuowano następnego dnia, jakby nic się nie stało, ponieważ wykonawca wykorzystywał każdy letni dzień do maksimum. Kilku mężczyzn zwolniło się z pracy tylko na pogrzeb i potem wrócili do swoich obowiązków. Do kobiet z wioski należało zapewnienie pomocy i pocieszenia Magdy.

Po pogrzebie, gdy pozostali mężczyźni wrócili do swoich zajęć, Alan został dłużej i objął Magdę. Ze łzami w oczach powiedział uprzejmie: „Magda, masz tu wielu przyjaciół, którzy opłakują tę stratę razem z tobą. Proszę, nie zamykaj się na nas” i został nagrodzony słabym uśmiechem pogrążonej w żałobie wdowy. Następnie wrócił do pracy.

W ciągu następnych kilku tygodni Alan często wpadał do Magdy i wykonywał jakieś dorywcze prace, które były do zrobienia. Po skończeniu remontu przestał do niej przychodzić. Oczywiście, ludzie ze społeczności szybko to zauważyli i zrównali samotność Alana z nowo nabytym statusem wdowy Kopacz, a języki zaczęły się plotkować.

Minął miesiąc, a społeczność uważnie obserwowała sytuację, nie dostrzegając żadnych oznak, że zainteresowanie Alana Magdą było czymś więcej niż zwykłą przyjaźnią. Nie mając czym się karmić, plotki wkrótce przeniosły się na inne sprawy.

Był koniec października, a pierwsze burze wstrzymały prace budowlane na zimę, więc mężczyźni z wioski skupili się na cięciu i łupaniu drewna na opał, zimowaniu instalacji wodno-kanalizacyjnych itp. Alan pracował pilnie, aby uzupełnić drewno opałowe dla Magdy.

Był późny wieczór, kilka godzin po zmierzchu, gdy Alan usłyszał pukanie do drzwi i, mając niewielu gości, zastanawiał się, kto to może być, gdy ruszył, by otworzyć drzwi.

Stanęła przed nim Magda w swojej grubej kurtce zimowej, opatulona przed panującą na zewnątrz zamiecią. „Wejdź do środka! – powiedział i szybko zamknął za nią drzwi, po czym pomógł jej zdjąć ciężkie okrycie wierzchnie.

W ciągu minuty Alan nalał do kubków gorącej herbaty i usiadł naprzeciw Magdy przy stole. Siedzieli cicho, kontemplując herbatę i ciesząc się swoim towarzystwem. Wtedy odezwała się Magda: – „Alan, jestem samotna odkąd zmarł mój mąż. Nie mogę już znieść tej samotności w moim domu”.

Alan odpowiedział cicho: „Znam to, Magda”. I zobaczył, że jego słowa zmieszały jego gościa. Powiedziała: „Skąd możesz to znać? Nie wiesz, jakie to uczucie stracić współmałżonka.”

Wtedy, ku jej zaskoczeniu, Alan powiedział: „Byłem żonaty przez niecały rok. Zginęła w wypadku samochodowym w mieście, w którym mieszkaliśmy. Zmarła bez powodu, a ja byłem wściekły. Wściekły na świat, wściekły na Boga, który do tego dopuścił i wściekły na moich przyjaciół, bo nie potrafili tego zrozumieć. Nie rób sobie tego, Magda!”

Siedziała oszołomiona rewelacjami Alana. Nagle zrozumiała, dlaczego żył samotnie na pustkowiu, unikając bliskich przyjaźni. Co więcej, teraz zrozumiała, że on ją rozumiał! W jej oczach pojawiły się łzy. „Alan, przepraszam, nie wiedziałam”.

Znów siedzieli cicho, popijając herbatę, aż Alan przemówił. „Magda, popełniłem kilka błędów i powiedziałem ci to tylko po to, żebyś nie popełniła tych samych. Musisz pozwolić nam pomóc ci przejść przez tę żałobę”.

Magda odpowiedziała: „Alan, jestem samotna. Strasznie za nim tęsknię. Czasami chcę po prostu umrzeć i mieć to już za sobą. Samotne spanie jest najtrudniejsze ze wszystkiego i nie wiem, jak mogę przyzwyczaić się do samotności”.

Alan uśmiechnął się, słysząc jej ostatnią skargę. On też miał ten problem, którego nigdy nie przezwyciężył. Wciąż tęsknił za bliskim kontaktem cielesnym i intymnymi odczuciami związanymi ze spaniem z drugą osobą. Często śnił o kobietach z nim w łóżku – dzikie, erotyczne sny, które często skutkowały nocnymi wytryskami. Mijające lata nie przyćmiły jego erotycznych fantazji.