Następnego dnia wydawało jej się że umarła z 5 razy, zanim położyła dzieci spać. Dogadała się z rodzicami odnośnie przypilnowania chłopaków przed wyjsciem do Mateusza. Rodzice nieco się martwili, ale ojciec zaskoczył ją mówiąc:

– Jeśli czujesz się gotowa na kolejną próbę, to będziemy cię wspierać jak tylko się da.

Anna była gotowa spróbować na nowo, ale nie chciała wprowadzać do życia dzieci mężczyzny, którego sama dobrze nie poznała. Dlatego też przetrwała obowiązki dnia, przebrnęła przez wieczorną rutynę, i przygotowała się do wyjścia. 

Wychodząc z domu, pomachała do rodziców na pożegnanie. Była pewna, że jej zdradliwa twarz płonie już wszelkimi odcieniami czerwieni. Nic nie mogła na to poradzić, była jak otwarta księga. W dodatku cieszyła się jak dziecko w sklepie z cukierkami. Jednocześnie, czuła się jakby ktoś ją właśnie przyłapał na pałaszowaniu jednego z nich. No ładnie. Kiedy tylko wycofała się z podjazdu, napisała smsa „Wyjeżdżam, jaki jest twój adres?”.

Generalnie kojarzyła gdzie mieszka Mateusz, ale w zasadzie nigdy nie była w tej części powiatu. Szybko jej odpisał, a dodatkowo wysłał emotkę całusa, co dodatkowo ją podnieciło.

Dziewczyna udała się we wskazanym kierunku, słuchając płyty z mixem hitów na czasie. Zawierała wszystko, od romantycznych ballad po piosenki country. Kiedy już dojeżdżała na farmę, zadzwoniła do niej Monika.

– Cześć, zastanawiałam się czy nie mogłabyś popilnować mi dzieci w weekend. – zapytała.

– Jasne, nigdzie się nie wybieramy. Wpadajcie! Gdzie się wybieracie? – odpowiedziała, całkiem zamyślona.

To był błąd, ponieważ siostra rozgadała się na temat planów i Anna przegapiła zjazd. GPS zaczął wariować w tle, a Monika to usłyszała przez telefon. 

– Gdzie jedziesz? – powiedziała droczącym tonem.

– Na numerek, jeśli znajdę ten cholerny dom. – na pół wykrzyczała, a na pół zaśmiała się Anna – Muszę kończyć.

– Mmmm, no jasne, dziweczko. – powiedziała Monika, nie próbując nawet powstrzymać chichotu.

Kiedy tak się śmiały, dziewczyna nawróciła i pojechała z powrotem.

Wjechała pod dom Mateusza, i nie była pewna czy ma wysiąść z auta. Nie mogła pozbierać myśli i czuła napięcie. Kiedy wreszcie zdecydowała wyjść na zewnątrz i podeszła do drzwi wejściowych, on otworzył je przed nią.

– Hej! Zgubiłaś się po drodze?

Anna przybrała 5 różnych odcieni purpury naraz, i odpowiedziała:

– Mój boże, tak…

Spędzili kilka dłuższych chwil na patrzeniu na siebie nawzajem. Obojgu podobało się to co widzieli. On był wysoki, szczupły, i robił niesamowite wrażenie na żywo. Zrobił krok w przód i uściskał ją. Poczuła, że to naturalny, dobry uścisk. Nie wyczuwała żadnego wymuszenia ani niezręczności.

– Na co masz ochotę? – zapytał – Możemy obejrzeć jakiś film. Mam w lodówce butelkę taniego wina.

– Oh, wykosztowałeś się na nas. – zaśmiała się – Film brzmi nieźle, mam męczący dzień za sobą.

Po raz pierwszy rozejrzała się po wnętrzu domu. Było w nim niesamowicie czysto, jak na mieszkanie samotnego mężczyzny. Zrobiło to na niej wrażenie. To był przytulny, skromnie urządzony dom. Nic ekstrawaganckiego, więc czuła się jak u siebie. Niemal od razu się rozluźniła. Poszli do kuchni, gdzie Mateusz wyciągnął wino z lodówki i kieliszki ze zmywarki…