Brzydka prawda jest taka, że każdy związek na odległość jest do bani. O ile twoje młode serce może próbować romantyzować cały wysiłek i poświęcenie, o które chodzi, pod koniec dnia wciąż jesteś nieszczęśliwy. W końcu zaczynasz czuć się trochę jak wdowa, która żyje w celibacie, wciąż zakochana w swoim zmarłym mężu.
To była najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem. Ja i Elizka wydawaliśmy każdy ciężko zarobiony grosz na rozmowy telefoniczne i opłaty za przeloty samolotem. Przy całym naszym łącznym dochodzie wciąż byliśmy w stanie pozwolić sobie na spotkanie tylko przez jeden weekend każdego miesiąca. Można by pomyśleć, że te okazjonalne wizyty będą wypełnione non-stop pasją i miłosną euforią, ale nigdy tak nie było.
Jasne, były „dobre rzeczy” – seks, przytulanie, rozmowa na poduszkach, romantyczna przygoda – ale w każdy weekend schadzkę zawsze podkreślał pewien stopień rozczarowania. Nie byliśmy tak doskonali jak to co budowaliśmy w naszych myślach w czasie gdy byliśmy daleko od siebie.
Sądzę, że relacje potrzebują pewnego stopnia konfliktu, aby przetrwać, tak jak potrzebują czułości i przywiązania. To niezbędna część każdego związku. Ale podczas gdy normalne pary miały przywilej równoważenia tych emocjonalnych potrzeb z łagodniejszym codziennym zaangażowaniem, nasz związek na odległość oznaczał, że musieliśmy spakować wszystko w małą, silną kapsułkę; bardziej jak czopek relacyjny, przyjmowany raz w miesiącu.
Nikt też nas nie uprzedził że niektóre działania niepożądane mogą obejmować: depresję, zazdrość, dezorientację, samotność, wątpliwości i częstą masturbację.
Nie pomogło też to, że tak wiele cudownych dziewczyn biegało po moim koedukacyjnym akademiku w piżamie, a ich dziarskie, 19-letnie piersi podskakiwały bez stanika pod zbyt ciasnymi koszulkami.
W szczególności była jedna dziewczyna – Jessica Hernandez – która uczyniła moje życie piekłem: długie nogi, drobna talia, ciemne łacińskie włosy sięgające jej tyłka i absolutnie SPEKTAKULARNE cycki. Chuda wszędzie oprócz biustu, ta dziewczyna była definicją seksowności.
I była całkowicie pozbawiona skromności. Każdej nocy Jessica przechadzała się korytarzem między jej pokojem a prysznicami – trasa, która prowadziła ją tuż za moimi drzwiami – ubrana tylko w postrzępiony ręcznik kąpielowy.
Mimo to wszystko było możliwe do opanowania. Nawet zważając na fakt że mieliśmy wiele wspólnego. Podobały nam się te same filmy, czytaliśmy te same książki, chodziliśmy na te same zajęcia, a ona była baristką w mojej ulubionej kawiarnii na kampusie.
Po drugiej stronie kraju Liz przechodziła podobną próbę z jakimś uroczym facetem, którego poznała na zajęciach z „ludzkiej seksualności”. Nie sądzę, żeby było jej łatwiej.
W pewną noc, kiedy Liz i ja rozmawialiśmy przez telefon, szepnęła: „Nie mieliśmy okazji naprawdę poznać college’u, prawda? Nie mam na myśli łączenia się z innymi ludźmi, to znaczy…”
“Wiem co masz na myśli.”
Bez względu na to, ile nowych i ekscytujących doświadczeń mieliśmy od czasu rozpoczęcia studiów, oboje tak bardzo za sobą tęskniliśmy i tak stale, że to wpłynęło na każdy aspekt naszego życia. Wyczerpani oboje niechętnie zgodziliśmy się na przerwę. Nie „rozpadaliśmy się”, po prostu usuwaliśmy chmury burzowe. Musieliśmy wiedzieć, jak wygląda college bez długodystansowych relacji, zanim naprawdę będziemy mieć pewność, czy dokonujemy właściwego wyboru.
Niedługo po tym spotkałem oczywiście Jessice.Opowiedziałem jej o tym, że ja i Liz robimy sobie przerwę. Przytuliła mnie i okazała wsparcie.
Wróciłem do pokoju w akademiku, żeby się uczyć, ale godzinę później usłyszałem dźwięk pod moimi drzwiami. Z przyjemnością robiąc sobie przerwę od moich książek, zajrzałem przez otwór i zobaczyłem Jessikę – wciąż ubraną w odzież roboczą – stojącą w korytarzu na zewnątrz. Uniosła pięść, jakby chciała zapukać, ale szybko zdecydowała się jej nie ruszać i ruszyła z powrotem w stronę pokoju…
Potem zatrzymała się, odwróciła i wróciła do moich drzwi. Potem wyszła. Potem wróciła. Potem znowu wyszła. Totalnie nie ogarniałem co robi. “Wszystko w porządku?” Zapytałem.
„Tak! Po prostu… moja współlokatorka wyjechała na weekend a wiem ze masz trudny czas i chciałam zaproponować rozmowę” – powiedziała.
Resztę wieczoru spędziliśmy w jej pokoju. Piliśmy wódkę i rozmawialiśmy. Nagle usłyszeliśmy jęki dochodzące zza ściany. Jessica wybuchnęła śmiechem. Stęknięcia i jęki dochodzące przez ścianę stawały się coraz szybsze i bardziej gwałtowne.
Przyznaję, że była w tym pewna komiczna desperacja, przerywana odgłosami łóżka, które wielokrotnie wbijało się w ścianę. W drugim pokoju dwoje hałaśliwych kochanków w końcu dotarło do swoich obrzydliwie głośnych punktów kulminacyjnych, krzycząc: „O Boże! O Boże! Tak…
Nonszalancko położyłem poduszkę na kolanach, mając nadzieję, że ukryję fakt, że moje spodnie nagle stały się nieco ciaśniejsze wokół krocza. Nagle zdjęła ciasną białą koszulkę polo, którą miała na sobie. “Co robisz?” Wyjąkałem.
„Zmieniam ubrania robocze” – wyjaśniła.
Czując się całkiem pewnie, że jej zachowanie sugeruje zaproszenie do spojrzenia, oparłem się z powrotem na łóżku i cieszyłem się z pokazu, gdy opuściła spodnie na podłogę, dając mi widok na koronkowe figi w kolorze brzoskwini.
Przyłączyła się do mnie na łóżku, ukrywając swoje piersi niczym innym, jak tylko rękami. Ze swojej strony Jessica wydawała się nieco zdezorientowana faktem, że nie rzuciłem się na nią jak jakiś napalony labrador. Wciąż trzymając piersi, Jessica wtuliła się w moje ramiona.
Pod palcami poczułem nagą skórę jej pleców. Przesunęła ciało tak, że obejmowała obie piersi jednym ramieniem, i wolną ręką potargała mi włosy. Powoli opuściła palce, przesuwając się po moich włosach, pieszcząc mój policzek, ocierając paznokcie o moją klatkę piersiową …