Było coraz później, a północ znalazła nas w moim małym łóżku. Mój nowy laptop siedział oparty przed nami, leciała romantyczna komedia.
Położyłam się na boku i Justyna na łyżeczkę za mną. Miała jej ramię owinięte wokół mojej talii.
” Pani.” Szepnęła.
„Tak”. Odpowiedziałam.
„Podoba ci się tutaj? Do tej pory, mam na myśli? ”Tak,tak kochanie”, powiedziałam.
Po chwili milczenia dodałam”dlaczego pytasz?” Nie zważając na moje pytanie, zapytała:
”Jak długo myślisz, że zostaniesz?” Przewróciłam się na plecy, a ona skopiowana to ode mnie i wziął mnie za rękę. Położyliśmy się przez chwilę w milczeniu. Słyszałam wiatr za moim oknem.
Odwróciłam w kierunku Justyny, wciąż trzymając ją za rękę. Widziałam, jak jej klatka piersiowa unosi się i opada wraz z oddechem. Jej długie, ciemne rzęsy zatrzepotały.
„Nie wiem”. Przyznałam. „Jak długo dziewczyny normalnie zostają?”
Justyna wzruszyła ramionami. „Niektóre miesiące, inne dekady.”
„Więc chyba kilka miesięcy.” Powiedziałam. „Chcę dostać wystarczająco dużo prezentów i pieniędzy.”
„Wystarczająco na co?” Powiedziała.
To była moja kolej, by wzruszyć ramionami. „Nie wiem dokładnie.” Przewróciłam się na plecy i razem wpatrywaliśmy się w sufit. „Wystarczająco, by być niezależną. Wtedy chcę robić, co mi przyjdzie do głowy.
Usłyszałam uśmiech w głosie Justyny, gdy flirtowała. „No dobrze… róbmy, co chcesz”.
Obie się roześmialiśmy.
„Ale co chcesz zrobić?” Zapytała mnie.
“Jeszcze nie wiem. Może znaleźć pracę. Albo iść na studia. Otworzyć biznes. Podróżować. Wyjść za mąż. Jest tam tyle rzeczy do zrobienia.
Justyna odwróciła się teraz do mnie. Widziałam zaciekawiony wyraz jej twarzy, nawet w ciemności.
Kontynuowałam. „Chcę naprawdę żyć i cieszyć się swoim życiem. Nie tylko istnieć”.
Justyna nadal nie odpowiadała. W jej milczeniu czułam się zmuszona powiedzieć więcej. Słuchała. Nie tylko odpowiadała, ale aktywnie słuchała moich słów.
„Chcę robić, cokolwiek”. – powtórzyłam – Cokolwiek mnie uszczęśliwia. Chcę skoncentrować się na wzlotach… i żyć na wyżynach.
Justyna położyła rękę na piersi, bezpośrednio nad bijącym sercem. Tym razem milczałam, czekając na jej odpowiedź.
“Nie wiem jak długo chcę tu zostać”, Justyna powiedziała w końcu.”Nie wiem, gdzie iść
dalej”. Odwróciłam się, aby ją zmierzyć bezpośrednio, a nasze czoła były zaledwie kilka centymetrów od siebie.
“Dobrze, skąd pochodzisz?” zapytałam.
Justyna westchnęła, zanim zaczęła swoją historię. Była naturalną gawędziarką, zatrzymywała się w odpowiednich momentach i ściszała głos na dramatyczne role.
Mówiła o swojej matce, która podróżowała samotnie i była w ciąży. Ojciec, który był niczym więcej jak opowieściami i fotografiami.
Pamiętała swoje wczesne lata, kiedy nie wiedziała, czy tego dnia zje. Kiedy spali w samochodzie i brali prysznic na publicznych basenach.
Opowiadała o śmierci matki kiedy była zaledwie kobietą, kiedy jej podatne na wpływy lata zostały pocięte przez domy zastępcze i świetlice.
Każdy krok jej życia był nowym wyzwaniem…