Długo zastanawiałem się nad tym, co Stokrotka chciała mi przekazać podczas naszego ostatniego spotkania. Co mogłem dostać za darmo? Może ja też jej się spodobałem, tak jak ona mi i miała ochota na coś więcej poza spotkaniami w klubie. Rozważałem też inne scenariusze, włącznie z takim, że te spotkania są inspirowane przez moją żonę lub znajomego. Wreszcie doszedłem do wniosku, że to było tylko zachęcenie do kolejnego spotkania. Chwyt marketingowy, który miał zmusić mnie do zdobycia żetonu z jeszcze bardziej szlachetnego kruszcu. 

Myśl o zdobyciu diamentowego żetonu pojawiła się już w momencie, w którym o nim usłyszałem. Zadzwoniłem zatem do mojego wspólnika i pośrednika w kontakcie z właścicielem klubu. Chciałem poznać cenę i sprawdzić, czy stać mnie na spełnienie erotycznego marzenia. Udało mi się porozmawiać z tajemniczym właścicielem i spróbować dograć szczegóły. Okazało się, że ten człowiek dobrze znał profil mojej działalności. Chciał wydzierżawić ode mnie dwa pokoje w hoteliku na kilka miesięcy, jednak po bardzo atrakcyjnej cenie. W zamian za to otrzymałbym jeden żeton diamentowy za każdy miesiąc i gwarancję tego, że będę mógł się spotykać z wybraną dziewczyną w dowolnym momencie i bez ceremonii wybierania.

Dokładnie obliczyłem koszt, jaki będę musiał ponieść w związku z żetonami. Mogłem sobie na to pozwolić, jednak cena była znacznie wyższa, niż jednorazowy wyskok do podmiejskiego burdelu. Obecnie jednak miałem nieco mniejszy ruch w hoteliku, dwa pokoje zawsze były puste, co obniżało koszty. Postanowiłem spotkać się z właścicielem klubu osobiście, podpisać specjalne umowy i odebrać pierwszy diamentowy żeton – moją przepustkę do rozkoszy.

Było środowe południe, kiedy spakowałem przygotowane wcześniej umowy i wybrałem się na spotkanie z moim nowym wspólnikiem. Kiedy przechodziłem koło recepcji, zatrzymała mnie Dominika. 

– Podobno chciał pan ze mną rozmawiać – zagadnęła.

– Tak, rzeczywiście – przyznałem, przypominając sobie kilka wcześniejszych rozmów z Baśką i jej, w sumie bezpodstawne, skargi. – Chciałbym, żebyś bardziej przykładała się do pracy. Jacyś klienci skarżyli się na ciebie, że nie byłaś dla nich miła. Nie chcę, żeby się to powtórzyło, dlatego potraktuj tę rozmowę jako ostrzeżenie i weź się sumiennie do pracy.

Wiedziałem, że jestem dla niej zbyt szorstki i nie mam żadnych argumentów poza narzekaniami zazdrosnej koleżanki. Jednak taki był przywilej szefa, a mała reprymenda od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi. 

– Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić, szefie? – zapytała dziewczyna.

Kiedy usłyszałem te słowa, niemal straciłem przytomność. Przecież dokładnie w ten sam sposób zwracała się do mnie moja Stokrotka. Może to był zbieg okoliczności i czysty przypadek. A jeśli nie?

Stałem jak wryty i patrzyłem na moją pracownicę. Ona spoglądała na mnie ciemnymi oczami, w których zauważyłem nutkę zawadiackiej radości. Coś jakby radość małego chłopca, który zastawił pułapkę na swoją siostrę, a ta wpadła do niej. Czy to możliwe, żeby Stokrotka była Dominiką, a Dominika Stokrotką? Sylwetki nie byłem w stanie ocenić przez żakiet i spódnicę, które miała na sobie w pracy. Przyjrzałem się schowanym za ciemnymi rajstopami długim smukłym nogom, które wyglądały bardzo podobnie. Zgadzał się też kolor włosów, jednak zamiast burzy rozpuszczonych kosmyków widziałem starannie spleciony warkocz. 

Dominika nie zrobiła nic, żeby potwierdzić lub zaprzeczyć moim domysłom. Nie mogłem tak dłużej stać i gapić się na nią ciekawskim wzrokiem. Było to trochę niestosowne, a poza tym byłem umówiony na spotkanie. Jeśli jednak miałem przed sobą właśnie Stokrotkę, to po co miałem płacić grube pieniądze obcym ludziom za możliwość spotkania z nią. 

Odwróciłem się i podszedłem do drzwi wejściowych. Zatrzymałem się przy nich na chwilę i spojrzałem za siebie przez ramię. Dominika nadal stała w tym samym miejscu i patrzyła na mnie. Postanowiłem zaryzykować, bo przecież kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. No i nie rucha dobrych dupeczek. 

Nie otwarłem drzwi wejściowych, a zamknąłem je na górny zamek otwierany tylko od wewnątrz. Było koło południa, dlatego nie spodziewałem się gości. Odwróciłem się i ruszyłem w stronę Dominiki. Ta nawet nie drgnęła i stała nadal w tej samej pozycji. 

– Czy mogę mieć za darmo to, za co właśnie chciałem zapłacić duże pieniądze? – zapytałem. 

Uśmiechnęła się jakby z ulgą, jednak trochę niepewnie i natychmiast zaczęła tłumaczyć.

– Nie wiedziałam, że to pan mnie odwiedza – powiedziała. – Dopiero na drugim spotkaniu pana poznałam po ubraniach i sylwetce. Nie mogłam się jednak wycofać, bo bym się zdradziła. 

– To dlaczego teraz się ujawniłaś? 

– Bo chciałam pana ostrzec. Właściciel tej agencji jest jakimś szemranym typem, dlatego nie chciałam, żeby pan wchodził z nim w interesy. Nie mogłam niczego powiedzieć wprost, jednak skoro pan się domyślił, jestem rozgrzeszona. Pewnie nie chce mnie pan już tu widzieć, skoro poznał pan moją tajemnicę?

Musiała poczekać chwilę na odpowiedź, bo jej słowa jeszcze przez kilka chwil układały mi się w głowie.

– W zasadzie powinienem cię wyrzucić, a z drugiej strony podziękować za uniknięcie kłopotów. Nie chcę zadawać się z żadnymi podejrzanymi typami, prowadzę legalny biznes. 

– Naprawdę chciał pan zdobyć dla mnie ten diamentowy żeton? – zapytała.

– Właśnie po to jechałem.

Spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczami i uśmiechnęła się, a ja uznałem jej twarz za ładną. 

– Zróbmy zatem to, co i tak by się wydarzyło – powiedziała niskim podniecającym tonem. – Przecież właśnie dlatego zamknął pan drzwi, prawda?