Do sytuacji, która szczególnie zapadła mi w pamięci i miała przełomowy wpływ na nasze relacje, doszło kilka tygodni po pierwszym spotkaniu. To był początek sierpnia. Jacek zaproponował mi wyjazd na dwa dni gdzieś nad jezioro. Wynajął niewielki domek na skraju lasu i z wygodnym zejściem do jeziora. Wyjechaliśmy po południu i na miejscu byliśmy po dwóch godzinach jazdy samochodem. 

Okolica okazała się bardzo malownicza, a domek luksusowy. Nie było wielu wczasowiczów, a nasz budynek znajdował się na uboczu. Spędziliśmy wspaniały romantyczny wieczór. Spacerowaliśmy po lesie, trzymając się za ręce jak kochankowie. Potem zjedliśmy kolację na tarasie i wpatrywaliśmy się w słońce zachodzące za lasem. Na koniec, tuż przed samym zmierzchem, poszliśmy się kąpać w jeziorze. 

Jeszcze podczas pływania poczułam nieodpartą ochotę na seks. Staliśmy po pas w wodzie, a ja wtuliłam się w Jacka i złapałam go za pośladki. Poczułam się bezpiecznie i przez chwilę zapomniałam zupełnie o tym, że łączy nas typowo zawodowa relacja. Nie wiem, czy on miał ochotę na zbliżenie. Nie oponował, kiedy skierowałem dłonie do przedniej części męskich spodenek kąpielowych. Jego penis nie był jeszcze w pełnym wzwodzie, ale pod wpływem mojego dotyku zaczął sztywnieć. Już po chwili rozwiązał sznurki mojego stroju kąpielowego i zrzucił jego górną część. Wtuliłam się jeszcze mocniej, żeby pomimo mroku mojej nagości nie dostrzegli przypadkowi wczasowicze. 

Zaczęliśmy się pieprzyć nie zdejmując dolnej części strojów kąpielowych. Wystarczyło przesunięcie materiału na bok. Poszliśmy trochę dalej w głąb jeziora i nad powierzchnię wody wystawały teraz jedynie nasze głowy. Poczułam w sobie jego sztywne przyrodzenie. Do nosa docierały mi zapachy letniego lasu i płonącego w oddali ogniska. Gdzieś na drugim brzegu ktoś grał na gitarze i śpiewał żeglarskie piosenki. W myślach cofnęłam się o dziesięć lat i wróciłam do czasów letnich kolonii. W tamtym czasie marzyłam, żeby znaleźć się w jeziorze nago z ukochanym. Teraz to wszystko się spełniało. Może Jacek nie był moim ukochanym, a ja nadal byłam w pracy, ale mój mózg wyciął te drobne niuanse i pozwolił mi cieszyć się chwilą. 

W jeziorze Jackowi szybko zrobiło się niewygodnie i zapragnął miękkości suchej pościeli. Włożyłam ponownie górną część stroju kąpielowego i razem poszliśmy do domku. Nie marnując czasu, natychmiast wskoczyliśmy do łóżka. Jacek zdarł ze mnie strój i położył na brzuchu. Potem usiadł na udach i przygwoździł nogi do materaca. Nakierował członka na wejście do cipki i wsunął go mocnym zdecydowanym ruchem. 

Pchał mnie najpierw delikatnie, jednak z każdą chwilą zwiększał tempo. Dotykał moich pleców i pośladków, a potem chwycił za kark i przycisnął twarz do poduszki. Czułam się całkowicie bezbronna, brakowało mi tchu, a jednocześnie miałam poczucie pełnej kontroli i bezpieczeństwa. Całkowicie dałam się ponieść zapomnieniu i emocjom. Nie zdarzało mi się to nigdy nie tylko podczas seksu z klientami, ale nawet z partnerami czy chłopakiem. Nie wiem, co było tego przyczyną: odkryte na nowo wspomnienia, wspaniałe miejsce czy może poczucie więzi z tym mężczyzną. Efekt był taki, że przeżyłam mocny mokry orgazm, a potem drugi, już wspólnie z Jackiem. 

Tej nocy kochaliśmy się jeszcze kilka razy. Rano zjedliśmy śniadanie i znów poszliśmy do łóżka. Wyjeżdżaliśmy z ośrodka po południu całkowicie zaspokojeni i szczęśliwi, choć mocno zmęczeni. Jacek odwiózł mnie pod sam dom, a na pożegnanie pocałowaliśmy się namiętnie. Nie zdarzało się nam to wcześniej, dlatego w tamtym momencie oboje musieliśmy poczuć wyjątkowość tej chwili. 

Od tamtego wyjazdu starałam się ograniczyć ilość przypadkowych klientów, rezerwując czas dla Jacka. On wpadał do mnie trochę rzadziej, jednak seks z nim był rewelacyjny. Nie musiałam udawać orgazmów i silić się na fałszywe uśmiechy. Po prostu było mi dobrze i starałam się mu to pokazać. Zaczęłam nawet zastanawiać się, czy nie porzucić tego zajęcia i nie zacząć pracować jak większość innych kobiet. Napomknęłam mu o tym przy jednym ze spotkań, jednak zareagował milczeniem. Właściwie to zauważyłam, że po tym wyznaniu przestał zupełnie do mnie wpadać. 

Dni bez Jacka dłużyły mi się, a oczekiwanie na jego telefon było jak tortura. Któregoś dnia nie wytrzymałam i sama zdecydowałam się do niego zatelefonować. Odebrał dopiero po kilku sygnałach. 

 – Dawno cię u mnie nie było – zaczęłam bez zbędnych wstępów. – Wszystko w porządku?

 – Tak – odparł. – Mam trochę obowiązków. 

Zapadła dłuższa chwila milczenia, którą przerwał on.

 – Mam u ciebie wszystko uregulowane? 

 – To ja miałam dług i to ja powinnam zapytać – odparłam. – Wydaje mi się, że oddałam wszystko nawet ze znaczną nawiązką. Ale przecież nie po to dzwonię. 

 – To po co? – zapytał. 

 – Wydawało mi się, że jest coś więcej między nami. Miałam wrażenie, że było nam dobrze. 

 – Bo było.

 – To co się zmieniło? – zapytałam. – Zaangażowałam się w nasz związek, nie brałam od ciebie pieniędzy, a ty znikasz tak bez wyjaśnienia. Miałam nawet pomysł, żeby zerwać z moją profesją i zacząć pracować normalnie. Może nawet uciec gdzieś… z tobą.  

 – Rozwodzę się – powiedział tak niespodziewanie, że kompletnie mnie zatkało.

 – To przeze mnie? – zapytałam i natychmiast skarciłam się w głowie za to pytanie. Przecież to było bez sensu. Nikt nie rozwodzi się z powodu dziwki. Odpowiedź okazała się jednak jeszcze dziwniejsza. 

 – Tak – Zabrzmiało w słuchawce. – Postanowiłem się rozwieść i chciałem spróbować stworzyć coś trwalszego… z tobą. Jeśli oczywiście będziesz chciała. Może to głupie, ale zrozumiałem, że nie chcę już żyć w kłamstwie. 

Kiedy to piszę, jestem przeddzień naszego wspólnego wyjazdu za granicę. Walizki spakowane czekają już w przedpokoju. Postanowiliśmy zostawić za sobą całą przeszłość i zacząć od nowa za granicą. Wiem, że będzie nam ciężko, bo startujemy od zera z niczym. Będziemy jednak razem. Okazało się bowiem, że nawet dziwkę można pokochać.