Muhammad siedział w głównym pokoju swojego nowego domu, próbując ułożyć się wygodnie na nieznanych mu meblach. W jednej ręce trzymał pióro, a w drugiej kartkę papieru, i na nim zapisywał listę niewiernych, którymi należałoby się zająć, gdyby szybkie przejęcie świątyni przebiegło gładko. Na papierze było pięć nazwisk: Qureshi, Ahmed, Bangura, Musa i Korhan. Przekaże tę listę Emirowi, a każda rodzina zostanie natychmiast przeniesiona. Szkoda, naprawdę, ale trzeba to zrobić.

Muhammad westchnął, odłożył listę na bok i wziął książkę, którą czytał: traktat Thabit ibn Qurrah o geometrii przekrojów stożkowych. Dla Muhammada matematyka miała sens. Jak na jego gust polityka i teologia były zbyt chaotyczne. Nawet pod przewodnictwem Koranu w świecie polityki było zbyt wiele moralnych niejasności. Kiedy był zbyt pochłonięty szczegółami spraw politycznych (co zdarza się ostatnio dość często), lubił wracać do świata liczb i kształtów. Tutaj było czysto nieobciążone brudem, potem i krwią codziennego życia. Były dobre i złe odpowiedzi i nie trzeba było czuć się winnym, jeśli rozwiązania, które pojawiły się, wyprowadziły kilka rodzin z domów.

Właśnie zaczął zmieniać stronę w czytaniu, kiedy drzwi jego salonu otworzyły się z głośnym hukiem. Zaskoczony Muhammad cofnął się na krześle i zasłonił twarz rękami. Jednak zerknięcie przez palce poinformowało go, że intruz nie jest uzbrojonym napastnikiem, ale kobietą, uzbrojoną jedynie z ognistym, zdecydowanym wyrazem twarzy. Muhammad zebrał się szybko, siadając i przybierając wyraz chłodnej nonszalancji, ale widział, że jest za późno na udawanie nonszalancji: kobieta rozbroiła go swoim nagłym pojawieniem się i wiedziała o tym.

Zbadał dziwną kobietę, próbując ją rozczytać. Była wyraźnie bogatą kobietą, o czym świadczyła jej bogato wzorzysta sukienka, pas i biżuteria. I oczywiście nie była szczególnie ortodoksyjną muzułmanką, ponieważ jej włosy były odkryte. Oczy Muhammada zatrzymały się na widoku jej włosów, splecionych misternie na głowie i w gruby węzeł na górze. Poczuł się nieswojo, widok tego, przebłysk zakazanego piękna, które poruszyło w nim coś, co wolałby nie przeszkadzać.

– Powinnaś zakryć głowę – powiedział jej. – Taka miła dziewczyna, jak ty, postąpiłaby dobrze, gdyby zachowywała się skromniej.

„Och, nie jestem miłą dziewczyną” – odpowiedziała, podchodząc do Muhammada i stając nad nim. Pomyślał, że gdyby teraz wstał, byłby wyższy od niej. Mógłby ją łatwo wyprzedzić fizycznie. Jednak z jakiegoś powodu czuł się przez nią zagrożony, jakby ta kobieta wiedziała coś, czego on nie wiedział. Został tam, gdzie był. „Nazywam się Kamila Korhan,” powiedziała. – Pozwól, że przejdę do sedna. Chcę, żebyś pozwolił mojej rodzinie zachować ich dom.

On śmiał się. Więc to było to. Wyszła z domu obok, błagając go, by zostawił jej rodzinę w spokoju, w najbardziej szorstki sposób. „Nazywam się Muhammad Noor. Cieszę się, że mogę cię poznać.” Skrzyżował nogi i spojrzał na nią przyjaźnie, starając się nie odpowiadać na jej pytanie.

Kamila była niezłomna. „Moja rodzina utrzymuje swój dom” – powtórzyła.

– Dlaczego myślisz, że mam moc, by to zrobić?

– Jesteś z nowego rządu, prawda?

– Nie tworzę zasad. Po prostu je egzekwuję.

“Egzekwuj je inaczej.” Jej przekonanie było nieubłagane. Patrzyła na niego, jej oczy wwiercały się w niego, najwyraźniej zdecydowana nie odchodzić, dopóki go nie przekonała.

Muhammad poczuł, że w żołądku ściska mu się poczucie winy. Jego praca była łatwiejsza, gdy nie musiał patrzeć w twarze wysiedlonych rodzin, a zwłaszcza w piękną i onieśmielającą twarz tej kobiety. Wiercił się na swoim miejscu, po czym się powstrzymał. – Przepraszam – powiedział w końcu. “Nie mogę ci pomóc.” Pod wpływem impulsu dodał: – Chcesz kawy? Mogę poprosić służącego o jej podniesienie.

Kamila jednak nie dała się odciągnąć od tematu. W odpowiedzi przykucnęła przed Muhammadem w takiej pozycji, że mógł dojrzeć pod jej spódnicą genitalia. Oczy Muhammada rozszerzyły się. Wziął ostry, mimowolny oddech i cofnął się na swoim miejscu, jakby chciał uciec przed groźbą magnetyzmu ciała Kamili. Mimo to nie mógł zmusić się do odwrócenia wzroku od widoku jej genitaliów. Były piękne – wilgotne, różowe i otoczone gładkimi, grubymi nogami. Muhammad poczuł ślinę w ustach, patrząc na nie. To był z jej strony prymitywny ruch, ale skuteczny. Widziała jego dyskomfort na widok swoich włosów i teraz wykorzystywała ten dyskomfort przeciwko niemu, odsłaniając te najpotężniejsze części ciała.

Przeklinanie narządów płciowych było starożytną bronią, praktykowaną obecnie bardzo rzadko i tylko w najbardziej rozpaczliwych okolicznościach. Kamila doskonale znała haniebną moc tego konkretnego regionu swojego ciała i wiedziała, że ​​pobożna muzułmanka nigdy nie wykorzystałaby jej mocy. Ale jej to nie obchodziło. Chciała rozbroić Muhammada i wyraźnie widziała, że ​​to działa.

– Czy nie masz przyzwoitości? Zawahał się.

„Żadnej,” uśmiechnęła się.

Muhammad zaczął odzyskiwać spokój. Wstał, a Kamila również wstała i wyzywająco spojrzała mu w oczy. Odsłaniając się, Kamila rzeczywiście tymczasowo go rozbroiła, ale też naraziła się na niebezpieczeństwo. – Głupia dziewczyno – powiedział – czy wiesz, co mógłbym ci zrobić za to, co mi właśnie pokazałaś?

– Tak, wydaje mi się, że wiem.

– Mógłbym cię uderzyć tutaj i teraz; mógłbym … mógłbym zabrać cię tutaj, na dywan… – Groźby Muhammada były nieprzekonujące i on o tym wiedział.

– Nie zrobisz tego.

– Myślisz, że nie?

“Tak.” Kamila powiedziała to z całkowitym przekonaniem, chociaż tak naprawdę tylko zgadywała. „Wiem, jakim jesteś człowiekiem. Gdybyś naprawdę chciał mnie uderzyć, już byś to zrobił. Ale to nie jest to, co ci przeszkadza, prawda? Nie o tym myślisz w nocy, kiedy myślisz, że Allah nie patrzy.”

Muhammad patrzył na Kamilę, nic nie mówiąc. Skąd mogła wiedzieć?

Kamila wykorzystała swoją przewagę. – Znałem mężczyzn takich jak ty. Jesteś potężny; masz własną drogę. Ale w głębi duszy wszystko, czego chcesz, to kobieta, która umieściła cię na twoim miejscu.

Muhammad dotarł do świadomości, że wypowiedź Kamili była nie tylko oskarżeniem – to była oferta. Uniósł brwi, bawiąc się tym pomysłem. Rzeczywiście, była trafna w ocenie jego pragnień. Był nie tylko onieśmielony, ale także podniecony jej podstępnością, prymitywnym i bezwstydnym sposobem, w jaki używała mocy swojego ciała przeciwko niemu. Czy mógł pozwolić sobie raczej pochylić się nad tym pragnieniem niż od niego odejść?

Kamila dostrzegła błysk podniecenia na jego twarzy, a jej serce zabiło mocniej. Oferta Kamili skierowana do Muhammada miała charakter strategiczny: próba dania mu czegoś, czego chciał, aby zyskać jego poparcie. Ale tak naprawdę sama Kamila była dość podekscytowana pomysłem wzięcia swojego nowego sąsiada i zdominowania go. Robiła to już wcześniej z innymi mężczyznami i bardzo chciała spróbować swoich sił ponownie. Przez cały czas trwania rozmowy, gdy Kamila systematycznie umacniała swoją dominację, stawała się coraz bardziej podniecona. Każdy błąd, jaki popełnił Muhammad, każda okazana przez niego chwila słabości, sprawiała, że ​​była wilgotna z podniecenia. Wyciągnęła rękę i dotknęła jego policzka, muskając jego szorstką skórę gładkimi palcami.

– Okej – odparł Muhammad. – W takim razie postaw mnie na swoim miejscu. Przechylił głowę w dół i splótł dłonie za plecami w geście poddania.

Kamila uśmiechnęła się zdziwiona. Domyśliła się. Muhammad najwyraźniej bardzo pragnął jej dominacji i było to łatwiejsze, niż się spodziewała, aby go pozyskać. – Chciałbyś? Pozwolić mi robić z tobą to, co chcę? Bawić się tobą? Zranić cię?

„Tak” – odpowiedział całkowicie szczerze.

– Muszę przyznać, że nie jesteś szczególnie pobożny – uśmiechnęła się Kamila z udawaną niewinnością.

W odpowiedzi zaoferował jej wzruszenie ramionami. Oboje znali znaczenie tego wyrażenia. W ten sposób Muhammad przyznał, że jego motywy nie były całkowicie religijne; przyznał, że podobnie jak Kamila i jej rodzina nie przestrzegał zasad islamu. Kamila przechowała to przyznanie się do późniejszego wykorzystania przeciwko niemu.

Kamila postanowiła od razu ustanowić swoją dominację. „Bardzo dobrze”, zaczęła, „teraz, jak to będzie działać. Będziesz robić, co mówię, i spodoba ci się. Masz stajnię?”

“Tak.”

– Chciałbym, żebyś przyniósł mi kilka kawałków liny, nóż i mały bat.

Jego oczy rozszerzyły się, ale nie protestował. Jeśli już, wyglądał na bardziej chętnego niż kiedykolwiek. Zadzwonił małym dzwonkiem i wezwał jednego ze swoich sług, aby przyniósł przedmioty. Kiedy przedmioty zostały odzyskane, Kamila odłożyła je na bok i wydała jej kolejne instrukcje.

– Rozbierz mnie. Powoli, delikatnie. Daj mojemu ciału szacunek, na jaki zasługuje.

Muhammad był bardziej niż szczęśliwy, mogąc być posłusznym. Zdjął jej szarfę i odłożył na bok. Przeciągając palcami po karku, rozpiął jej naszyjnik. Potem ukląkł, złapał koniec jej długiej sukni i uniósł ją przez głowę. Robiąc to, przesunął dłońmi po profilu jej ciała, czując szczyty jej szerokich bioder i doliny jej talii. To był pełen szacunku dotyk, stały, ale lekki, jakby Muhammad nie mógł uwierzyć swojemu szczęściu, że pozwolono mu na przywilej dotykania.

Kamila była naga pod sukienką. Jej piersi i brzuch przepełniły się nawzajem w kuszącej nagości. Zbadała reakcję Muhammada na jej nagość. Gapił się na nią nieśmiało, jego oczy były przyklejone do zakazanych części jej ciała, jakby nie mógł odwrócić wzroku, gdyby próbował. Dzięki temu Kamila poczuła się jak bogini. Poczuła, jak jej ciało promieniuje na zewnątrz, a jego odurzająca moc trzyma Muhammada w uścisku.

“Jaka jest twoja ulubiona część?” zapytała go.

Zachichotał. – Wszystko. Podoba mi się… Podoba mi się wnętrze twoich ud. Lubię miejsce, w którym twoja szyja styka się z ramionami. Lubię twoje piersi.

– Chciałabym, żebyś je pocałował.

“W porządku.” Ukląkł przed Kamilą, przytrzymał jej nogi dłońmi i pocałował lekko od wewnątrz każde z jej ud.

– Mocniej, tak jak myślisz.

Muhammad skwapliwie posłuchał. Ukrył twarz w jej udach i wielbił każde udo ustami i językiem, konsumując ich miękkie ciało. Kamila słuchała jego jęków z zachwytem, ​​jej oddech przyspieszył, gdy poczuła, jak łaskoczą ją jego usta.

Muhammad nadal był w pełni ubrany, jego szczupłe ciało okryte było od stóp do głów długą białą szatą, a głowę okrywał biały turban. Kamila spojrzała na niego, zwracając uwagę na jego przeszywające oczy, których białka jaskrawo kontrastowały z jego ciemną, szorstko rozciętą skórą. Sięgnęła w dół, odpięła końcówkę jego turbanu i zaczęła go odpinać, odsłaniając jego krótko ostrzyżone włosy. Wyglądał dziwnie nago z odkrytą głową, mniejszym i bardziej bezbronnym. Kamila przeczesała palcem kosmyki jego włosów. Potem wzięła materiał z jego turbanu, złożyła go i zawiązała mu wokół oczu.

Muhammad gwałtownie wciągnął powietrze. Wraz z utratą wzroku poczuł, jak świat wokół niego kurczy się. Kiedy Kamila kierowała głowę z powrotem w stronę swoich nóg, czuł, jakby na świecie nie było nic poza nią, nic do odczucia i smaku poza wielowymiarowym ukształtowaniem jej ciała. Powoli poprowadziła jego głowę od nóg do brzucha, a potem po brzuchu do piersi. Wydał z siebie zachwycony jęk, gdy odkrył, że jego usta dotknęły jej sutka i zaczął je językiem z szacunkiem.

„Chcę, żebyś go ugryzł” – powiedziała mu Kamila. – Ssij to tak, jak chcesz.

“Tak!” Wykrzyknął Muhammad. Ugryzł z zapałem, entuzjastycznie, ale delikatnie, drażniąc sutek Kamili zębami i potrząsając nim językiem. Stwardniał, gdy go lizał, przybierając wyraźny wulkaniczny kształt. Kamila z kolei jęknęła, gdy stymulacja wysłała migotanie przyjemności emanujące z jej piersi po jej torsie. Zacisnęła mocniej uścisk na włosach Muhammada, a on mocniej ugryzł jej sutek.

Wyprostowała go. Uśmiechał się pod opaską. „Połóż ręce na bokach” – rozkazała. “Zamierzam cię teraz związać.”

“W porządku!” Kamila wzięła krótki sznurek i zawiązała go na piersi. Muhammad poczuł, jak nacisk liny obejmuje go, ściskając i obejmując jego ciało, i uśmiechnął się z nieoczekiwaną przyjemnością. Kamila nadal wiązała krótkie pasma liny w dół jego ciała, talii, ud, kolan i kostek. Z każdym kolejnym ograniczeniem Muhammad czuł się coraz bardziej wciągnięty w siebie i bezpośredniość chwili. Był ślepy, unieruchomiony i zawinięty w swoją białą szatę jak paczkę – i zdał sobie sprawę, że kocha to uczucie. Uwielbiał uwolnienie się od kontroli, bezpieczeństwa ograniczeń. Wprawiło go to w niemal medytacyjny stan spokoju.

„Dziękuję” – powiedział Kamili z całkowitą szczerością.

„Kamila się roześmiała.” Nie dziękuj mi jeszcze; Mam zamiar trochę cię zranić.”

„Rób, co najgorsze,” zawołał Muhammad z zapałem. „Czuję się taki… spokojny.”

„Nie jest za ciasno? Powiedz mi, jeśli zaczynasz tracić czucie w którejkolwiek z kończyn”. Chociaż lubiła się nim bawić, tak naprawdę nie chciała go skrzywdzić.

„Nie, tak jest dobrze”.

O autorze