Mój Pan powiedział mi, że przeprowadzamy się do nowego domu na obrzeżach miasta. Nie pokazał mi go, ani nie zapytał o zdanie. Otrzymałam dokumenty związane ze sprzedażą naszej obecnej posiadłości, które miałam podpisać. Kupiliśmy ją wspólnie 14 lat wcześniej, zaraz po ślubie. Aktualnie byłam tylko nędznym niewolnikiem Pana Męża i Mistrza (w skrócie „Pana” lub „Mistrza”, przy czym nie mogłam używać w mowie, w piśmie ani w myślach żadnych zaimków kiedy się zwracałam do Pana). Taki stan rzeczy trwa od 9 lat i, bez względu na to co sądzą banki i prawo, ja nie mam już nic do powiedzenia w tej sprawie.
Mój Pan kupił nowy dom całkowicie poza mną, i zapłacił za całość. Należy całkowicie do niego. Każdy z trójki dzieci miał zapewniony własny pokój, więc chłopcy ucieszyli się z uwolnienia od siebie nawzajem. Zgodnie z poleceniem, w trakcie przeprowadzki złożyłam wypowiedzenie w pracy.
Ostrzeżono mnie, że będzie mi teraz jednocześnie gorzej i lżej. Przyznaję że czułam niepokój, ale Pan odmówił dalszych wyjaśnień.
Kiedy przyjechaliśmy wynajętą ciężarówką załadowaną naszymi rzeczami w sobotni poranek, to miejsce wydawało się normalną (jeśli nie małą) okolicą domków jednorodzinnych na obrzeżach Poznania. Od razu zauważyłam, że mamy do czynienia z nową inwestycją, ponieważ oprócz gotowych budynków wokół było mnóstwo pustych działek i domów w trakcie budowy. Nastolatkowie grali w koszykówkę na podjeździe jednego z nich, a małe dzieci jeździły na trójkołowych rowerkach wzdłuż chodnika.
Nie byłam pewna czy widziałam to naprawdę, ponieważ kiedy odwróciłam ponownie głowę żeby się lepiej przyjrzeć, to nic nie zobaczyłam, ale wydawało mi się że mignęła mi kobieta kosząca trawę nago.
Mój Pan Mąż i Mistrz cofnął ciężarówką na podjazd, a najstarszy syn zaparkował auto na ulicy. Uważnie wyprowadził ze środka młodszego brata i siostrę. Pan otworzył drzwi i wpuścił nas do środka.
Dzień wcześniej przenoszeniem mebli zajęła się profesjonalna firma, a Pan upewnił się, że wszystkie zostały ustawione we właściwych miejscach. Przyjechaliśmy więc z całym pozostałym wyposażeniem. Zanosiło się na długi dzień, wypełniony rozpakowywaniem kartonów.
Najpierw Mistrz rozkazał nam usiąść na krzesłach i sofie w salonie. Właściwie, tak tylko myślałam, ponieważ kiedy rozłożyłam się na kanapie, on szybko pstryknął palcami i kazał mi klęknąć na dywanie. Pospiesznie wypełniłam polecenie.
– Drogie dzieci. – zaczął – Mówiłem wam już czego możecie się spodziewać w naszym nowym domu, ale nie powiedziałem jeszcze mojej ulubionej własności, w co ją wpakowałem.
„Moja ulubiona własność” to jedna z ksywek Pana dla mnie. Ma również wiele innych.
Każde z dzieci, w wieku 10 lat, odbyło z Mistrzem rozmowę w której wyjaśnił im na czym polega nasz związek, razem z tradycyjnym zagadnieniem pt. „skąd się biorą dzidziusie”.
– Janku, jako 18-latek masz teraz wyższość nad jakąkolwiek kobietą napotkaną we wspólnocie, jeśli tylko ma więcej niż 16 lat. Włącznie z prawem karania jej za nieposłuszeństwo. Nie możesz za to uprawiać seksu z dziewczyną poniżej 18 lat, a nawet wtedy wymagane jest pozwolenie właściciela.
– Tato, – przerwał mu syn – czy to obejmuje twojego niewolnika?
Byłam macochą Janka od kiedy miał 6 lat, i przez kolejne 10 mieliśmy wspaniałe relacje. Niestety, w momencie w którym skończył 16 lat, przestał się do mnie odzywać. Jeśli rozmawiał o mnie z ojcem lub rodzeństwem, używał zwrotu „niewolnik”.
– Tak, zgadza się. – odpowiedział Pan – W jej przypadku w grę wchodzi również karanie za łamanie zasad tego domu, oprócz tych wspólnotowych.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na Mistrza, ponieważ to była nowość. Nie omawialiśmy tego wcześniej i nie czułam się z tym komfortowo.
– Joasiu, – kontynuował – wkrótce będziesz miała 16 lat i, zgodnie z zasadami Wspólnoty Panów Domu, będziesz musiała podpisać pewne dokumenty. Potwierdzają one że jestem nie tylko twoim ojcem, ale również posiadaczem, i dają mi prawo do wybrania kolejnego właściciela kiedy osiągniesz pełnoletniość. W międzyczasie jesteś zobowiązana do przestrzegania reguł wspólnoty, a każdy chłopiec w twoim wieku lub starszy, będzie miał prawo do karania cię za wszelkie wykroczenia. Oczekuje się, że będziesz posłuszna.
– Tak jest! – odpowiedziała z uśmiechem.
– Zapoznałaś się już z zasadami i nieformalnie zgodziłaś na nie, więc przeprowadziliśmy się tutaj. Jesteś pewna, że nie zmieniłaś zdania? Czy mam pakować wszystko z powrotem do kartonów?
Dziewczyna zaśmiała się.
– Jestem pewna, tato. Nie mogę się doczekać, kiedy skończę 16 lat.
Moja relacja z Joasią trwa dłużej, niż pamięta. Przez ostatnie kilka lat dziewczyna była zafascynowana moją relacją z jej ojcem. Kiedy Pan mnie karał, zawsze była zaciekawiona dlaczego to się dzieje, i co czuję w związku z tym. Stale wypytywała mnie o posłuszeństwo, upokorzenie, nagość, niewolę i każdy inny związany z tym temat. Mistrz zobowiązał mnie do szczerości w kontaktach z dziećmi, więc odpowiadałam najlepiej jak potrafiłam.
Zwrócił się następnie do najmłodszego syna.
– Jeremiaszu, masz prawo być sfrustrowany tym że masz dopiero 14 lat. Nie możesz jeszcze przez chwilę cieszyć się władzą pełnoprawnego mężczyzny, ale spodziewaj się licznych ćwiczeń stworzonych po to, abyś nauczył się przejmować stery i zachowywać odpowiedzialnie. W międzyczasie masz przynajmniej możliwość rozkazywania temu niewolnikowi.
– Z przyjemnością, tato. – odpowiedział.
Dla Jeremiasza byłam praktycznie surogatką. Jego matka zmarła w wyniku komplikacji, zaraz po porodzie. Nigdy jej nie poznał. Pan przyprowadził mnie do domu, kiedy był jeszcze niemowlakiem. Nie potrafiłam znieść widoku tego że pije same preparaty mlekozastępcze, więc stosowałam różne herbatki, brałam witaminy i używałam odciągacza dopóki nie zaczęłam produkować mleka. Karmiłam go piersią, przez co zawsze byliśmy bardzo blisko. Niestety, ostatnio chłopiec zaczął próbować mi rozkazywać, jak jego ojciec. Rozmawiałam o tym z Panem, dzięki czemu powiedział mu, żeby przestał. Najwidoczniej to miało się zmienić.
Mistrz przykucnął, aby spojrzeć mi w oczy. Ujął moje dłonie i powiedział:
– Moja droga żono, moja własności… – zaczął – Jak myślisz, gdzie cię przyprowadziłem?
– Mój Panie Mężu, myślę że wprowadziłeś mnie do nowej społeczności w której będę czymś więcej niż twoim niewolnikiem. Będę odpowiadać również przed twoimi synami i innymi mężczyznami wspólnoty. Spodziewam się, że nowe wyzwania mogą być trudne, ale wydaje się że już nie muszę zachowywać dyskrecji ani trzymać w sekrecie prawdziwej natury naszego związku.
Pan ucałował moją dłoń.
– Świetnie to ujęłaś. – powiedział – Tutaj mogę się tobą szczycić i pokazywać innym jak dobrym jesteś niewolnikiem. Dzięki temu przypodobasz się mi jeszcze bardziej.
– Panie, czy mogę o coś zapytać?
– Masz pozwolenie.
– Spodziewam się, że będą mnie obowiązywały nowe zasady. Kiedy je poznam i od kiedy wejdą w życie?
– To kolejna rzecz na liście. Zasady tego domu i wspólnoty są przywieszone na lodówce. Oczekuję, że wszyscy wypełnicie nowe obowiązki i wejdziecie w odpowiednie role. A teraz idźcie i zapoznajcie się z nimi.
Reguły wspólnoty były przydługie, ale te obejmujące kobiety wydawały się stosunkowo proste. Nie miały prawa objąć statusu głowy rodziny, ani zasiadać w radzie Wspólnoty Panów Domu. Nie mogły nosić ubrań bez pozwolenia właścicieli. Jeśli takowe uzyskały, to nie mogły nosić publicznie spodni, a jedynie sukienki i spódniczki. Zabroniono także noszenia bielizny, poza okresem menstruacyjnym. Kobieta ma obowiązek wykonywać polecenia każdego napotkanego męskiego członka wspólnoty, chyba że kłócą się ona z poleceniami właściciela. (Zauważyłam, że matki opiekujące się małymi dziećmi mogły odmówić wykonania rozkazu, jeśli zagrażałoby to dobru dziecka.) Obowiązywał zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek formach aktywności seksualnej, poza wyraźnym przyzwoleniem właściciela. Niezamężne kobiety uważano za własność najbliższego męskiego członka rodziny, chyba że dokumentacja stanowiła inaczej.
Jako pełnoprawne kobiety uważało się wszystkie osobniczki powyżej 16-tego roku życia. Mogły być wykorzystywane do wszystkich celów, z wyjątkiem relacji seksualnej. Ta wymagała wyraźnej zgody posiadacza. Mężczyźni to wszyscy chłopcy powyżej 16-tego roku życia, z tym samym wyjątkiem. (Dzieci, czyli wszyscy poniżej tego wieku, mogli ubierać się tak samo jak obywatele w pozostałej części kraju.)
Dlatego też, każdy 16-latek mógł zatrzymać mnie na ulicy i wydać rozkazy, a nawet ukarać, jeśli popełniłam jakieś wykroczenie. Nie byłam pewna czy to podniecająca perspektywa, przerażająca, czy może obrzydliwa.
Wkrótce Joasia miała się znaleźć w tej samej sytuacji.
Zasady gospodarstwa domowego obejmowały głównie te same reguły, które znałam dotychczas. Wśród nich widniał przykładowo zapis mówiący że mam prawo do wyjaśnień, w razie gdyby jakieś instrukcje nie były dla mnie jasne. Pojawiły się jednak nowości.
Jeremiasz stanął się nagle obok mnie.
– Zapewne zauważysz, że powinnaś się do mnie zwracać per „pan”. Masz się mnie także pytać o pozwolenie na korzystanie z toalety, jeśli tylko jestem w domu, i nie śpię.
– Tak, proszę pana. – odpowiedziałam – Tak samo jeśli chodzi o pańskiego brata.
– Masz pytać najpierw mnie.
Spojrzałam ponownie na listę. Jeśli chciałam skorzystać z toalety, musiałam zapytać o to Jeremiasza. Jeśli odmówił, to po odczekaniu 30 minut mogłam zapytać Janka. Jeżeli on również odmówił, to musiałam czekać kolejne pół godziny na zapytanie Jeremiasza. Jeśli otrzymałam podwójną odmowę od każdego z nich, i odczekałam następne 30 minut, to mogłam zwrócić się do Mistrza. Pomyślałam, że zawsze powinnam pytać zawczasu.
– Przepraszam za poprawianie pana. Oczywiście, myliłam się. Proszę mi wybaczyć. – powiedziałam.
Jeremiasz miał prawo mnie ukarać, ale ja nie byłam na to przygotowana.
Zauważyłam regułę mówiącą że powinnam przemieszczać się w domu na czworaka, chyba że niosłam przedmiot uniemożliwiający mi taką pozycję. Kiedy znajdowałam się w danym pomieszczeniu z mężczyzną, musiałam prosić go o pozwolenie na wyjście.
Postrzegałam wszelkie kary jako zapłata za popełnione wykroczenia. Zwykle obejmowały razy otrzymywane przez różne przyrządy, całe dnie spędzone o chlebie i wodzie lub, za małe przewinienia, zakaz używania mebli. Wiedziałam że Janek mógł nakładać na mnie wszystkie z nich, a Jeremiasz tylko dwie ostatnie.
Zdałam sobie sprawę, że nadal mam na sobie ubrania z podróży. Zastanowiłam się nad uzyskaniem pozwolenia na permanentne zatrzymanie ubrań, ale okazało się że nawet spodnie mają nie przetrwać długo.
– Czy mogę wyjść z pokoju, proszę pana? – zapytałam Jeremiasza.
– Chyba tak… – odpowiedział.
Opadłam na kolana i podpełzłam z powrotem do salonu, gdzie czekał Mistrz.
– Czy mam się rozebrać, Panie? – zapytałam.
– Wstań. – rozkazał.
Posłuchałam, ponieważ chwycił mój kolczyk w nosie, i pociągnął mnie w górę. Złapał następnie kołnierzyk bluzki i rozerwał ją z przodu. Zdjęłam ją, a on odpiął biustonosz, uwalniając wielkie piersi. Mistrz dotknął obydwu kolczyków w sutkach, przekręcając lekko każdy z nich.
Kazał mi następnie rozebrać spodnie. Zrzuciłam trampki i zdjęłam dżinsy. Wyprostowałam się, a Pan szybkim ruchem zdarł ze mnie majtki.
Pobawił się przez chwilę pierścieniami w wargach sromowych i prześledził palcem łańcuszek wytatuowany na ogolonym wzgórku. Odwrócił mnie i pochylił, aby podziwiać literę S wytatuowaną na lewym pośladku, i jego podpis nad prawym. Dał mi klapsa i kazał się ponownie wyprostować, po czym odwrócił przodem do siebie.
Nie miałam pojęcia kiedy znowu otrzymam pozwolenie na założenie ubrań.
Wkrótce okazało się, że moja garderoba składała się głównie z kremu z filtrem. Szybko nauczyłam się trzymać buteleczkę lub rozpylacz przy każdych drzwiach prowadzących na zewnątrz.
W szczególności ucieszyłam się z własnej zapobiegliwości, kiedy pewnego dnia Janek kazał mi raczkować przez godzinę po ogródku, w pełnym słońcu. Przez cały czas chodził za mną i używał poganiacza, uderzając w pośladek dla motywacji. Kiedy wróciliśmy do środka, musiałam zlizać pył z jego butów, zanim pozwolił mi się czegokolwiek napić, i to z miski na podłodze.
Dziękując za wodę, czułam największą wdzięczność w całym swoim życiu.
Jeremiaszowi spodobało się łączenie jednym łańcuszkiem kółek w moich uszach, nosie, sutkach i wargach sromowych, żeby cicho dzwonił kiedy przemieszczałam się po domu. Pewnego razu przypiął mnie do sofy za kolczyk w nosie, z rękami związanymi za plecami, a on usiadł na kanapie i grał w gry wideo. Twierdził, że potrwa to cały dzień. Kiedy nadeszła pora lunchu, stanął przed wyborem uwolnienia mnie i wysłania do kuchni, albo trzymania uwiązanej i pauzowania gry żeby zrobić coś do jedzenia samemu. Tocząca się rozgrywka przeważyła wszystko. Zwolnił mnie, kiedy przyniosłam mu kanapkę, czipsy i napój o które poprosił. Zdecydowałam się nie mówić mu o tym co zwykle w takich okolicznościach robił ze mną Mistrz, każąc służyć jako stolik na jedzenie.
Szybko nauczyłam się, że w sąsiedztwie obowiązuje zwyczaj organizowania „przechadzek”. Mężczyźni zwykli zabierać swoje żeńskie własności na spacery, wyprowadzając je na smyczy po okolicznych ulicach. Cała trasa znajdowała się w zasięgu godzinnego spaceru. Wydzielono w ciągu dnia czas od 16:30 do 18:30, a mężczyźni mogli zaczynać o wybranej porze w tym przedziale. Ci którzy nikogo nie wyprowadzali, przesiadywali wtedy na gankach żeby móc podziwiać przechadzające się suki.
W sąsiedztwie działał mały rodzinny sklep spożywczy. Zaopatrywałam się w nim codziennie, pokonując mały dystans nago. Mistrz albo Janek robili większe zakupy w centrum miasta, woląc zająć się tym na własną rękę, niż kazać mi się ubrać. Zadziwiająco szybko przywykłam do widoku nagich kobiet na ulicy.
Jedynym prawdziwym minusem było to, że przed wejściem do sklepu zawsze czyhał na mnie jakiś 16-latek, każący wylizywać sobie buty albo szczypiący za sutki. Dopiero wtedy mogłam wejść do środka. Wszyscy szybko się zorientowali, że Mistrz nie kazał mi odmawiać dotykania siebie po licznych kolczykach. Jeden chłopak łapał nawet kółko w nosie i oprowadzał mnie wokół budynku, pociągając głowę w górę i w dół, zanim pozwolił przejść dalej. Miałam nadzieję, że Janek znajdzie okazję na wykorzystanie jego matki w podobny sposób. Kiedy opowiedziałam o tym traktowaniu Mistrzowi, on się tylko zaśmiał.
Zyskałam nowy obowiązek, który należało wypełniać przed pójściem spać. Musiałam klęczeć przed Mistrzem i prosić go o pozwolenie na spanie w jednym łóżku. Wcześniej wszystko odbywało się normalnie- spaliśmy razem, jak każda standardowa para. Czasami, w około jednej trzeciej przypadków, Pan mi odmawiał. Przypinał łańcuszek do moich warg sromowych, a drugi koniec mocował przy nogach łóżka. Spałam wtedy na podłodze, bez poduszki ani koca. Budziłam się wiele razy w ciągu nocy z powodu dyskomfortu, ale dźwięk jego oddechu usypiał mnie na powrót. Oczywiście najbardziej lubiłam kiedy Mistrz pozwalał mi z nim spać, biorąc w silne ramiona. Mówił wtedy że mnie kocha i przytulał mocno przez całą noc. Zorientowałam się że ten rytuał sprawił, że codziennie czekałam z niecierpliwością na nadejście wieczoru. O wiele bardziej skupiałam się wtedy na Mistrzu, zamiast na swoim komforcie i potrzebach.
Czasami Pan zabierał mnie o poranku na wspólny jogging. Zazwyczaj robiliśmy to od razu po przebudzeniu. Miałam być nago, poza butami do biegania, a on poganiał mnie palcatem dla utrzymania odpowiedniego tempa. Przebiegnięcie w ten sposób pięciu kilometrów sprawiało że ledwie mogłam złapać oddech. Na koniec treningu Mistrz prowadził mnie do łóżka i ostro posuwał, a ja nadal ledwie oddychałam. Orgazm w tym stanie oznaczał totalny brak dopływu powietrza. Pan spychał mnie po wszystkim z łóżka na podłogę. Leżąc, walczyłam o tlen kiedy on szedł pod prysznic.
Pewnego razu Janek pobiegł z nami. Przypiął wcześniej łańcuszek do mojej cipki i prowadził mnie, a jego ojciec poganiał palcatem.
W każdy piątek, około 19:30, wyprowadzano mnie na podwórko w ramach ćwiczeń dla utrzymania dyscypliny. Na terenie ogródka znajdowała się latarnia uliczna. Byłam zwykle związana, naga, z rękami rozciągniętymi na poprzecznej belce słupa. Sąsiedzi, w większości dorośli ale dzieci również, zbierali się żeby popatrzeć jak dostaję 25 uderzeń pejczem. 13 na pośladki, 6 na tyły ud i kolejne 6 na plecy. Pod koniec ćwiczeń zwykle krzyczałam przez łzy „kocham cię Mistrzu!”. Po biczowaniu zostawiano mnie tam na co najmniej pół godziny. Szybko się nauczyłam, że jeżeli dostaję takie razy z powodu tego że nadeszła 19:30 piątek, to kara za prawdziwe wykroczenie będzie znacznie bardziej surowa.
Po wszystkim, kobiety które nie były traktowane tak surowo i którym mężowie pozwalali nawet na noszenie sukienek, podchodziły bliżej i dotykały w ciszy śladów na moich plecach. W międzyczasie ich właściciele rozmawiali z moim Mężem. Joasia zawsze przyglądała się temu z żywym zainteresowaniem.
Wydawało się, że w ciągu pierwszych miesięcy stale miałam gdzieś ślady po poparzeniu od słońca, po uderzeniach palcata na pośladkach, lub po biczowaniu na tyłach ud.
Podczas pierwszego tygodnia po przyjeździe, kilka rodzin odwiedziło nas w ramach powitania. Niektóre pary były bezdzietne, niektóre przychodziły z nastoletnimi pociechami, a inni z niemowlętami w kocykach. Mężczyźni ubierali się swobodnie, a kobiety były nagie, z sandałami na stopach. Niektóre nosiły obroże, a część miała na nadgarstkach kajdany albo chociaż obręcze. Częstym widokiem były tatuaże, albo spełniające rolę ozdobną, albo symbolizujące niższość. Kobiety różniły się figurą i masą ciała- od otyłych po nadmiernie chude.
Mężczyźni mogli sobie wygodnie usiąść, a niewolniczki usadawiano na podłodze. Mogły siedzieć albo klęczeć. Ja serwowałam drinki, a faceci rozmawiali ze sobą. Każda kobieta trzymała się blisko właściciela, ale niektóre oddalały się do kuchni, żeby pomóc mi w obsługiwaniu.
W przypadku każdej odwiedzającej nas pary, mój Pan i Mąż kazał mi się zaprezentować głowie rodziny. Musiałam stać wyprostowana, przodem do niego, a następnie odwrócić się. Mistrz wskazywał na moje kolczyki i tatuaże, i opowiadał czym sobie zasłużyłam na razy palcatem. Zawsze znajdywał sposób na wzmianki o moich ostatnich karach, albo na nawiązanie do tego jak traktują mnie jego synowie. Uważał to za śmieszne.
To zazwyczaj prowadziło do prezentacji własności gościa i opowiadania historyjek o podobnym charakterze. Wydarzenia zazwyczaj były znacznie… jakie słowo jest odpowiednie? mniej ekstremalne? mniej wyzywające? niż te, o których mówił mój Mąż. Zapewne wiele z nich czerpało nowe pomysły odnośnie tego jak traktować swoje kobiety.
Nie każdy przypadek wyglądał tak samo: jeden z mężczyzn, którego Mistrz nazywał Mateusz, przyszedł z dwoma niewolnicami, bliźniaczkami. Były nagie i usunięto ich całe owłosienie, z głowy i reszty ciała. Obie nosiły obroże i obręcze na nadgarstkach i kostkach u nóg. Ostatnie spięto łańcuszkiem. Z obroży zwisał kolejny łańcuch, przytwierdzony do tego pomiędzy nogami i zapobiegający jego opadaniu na podłogę. Ręce spięto im za plecami. Przez całą wizytę były zakneblowane. Słyszałam, że właściciel każe im tak funkcjonować nawet do 4 godzin dziennie. Miały małe piersi (w porównaniu z moimi), a każda miała wytatuowaną niebieską literkę na jednej z nich. Jedna to A, a druga to B. Sądzę, że właściciel tak je nazwał. Nie słyszałam, żeby zwracał się do nich inaczej niż „niewolnik a” i „niewolnik b”. Nie miały żadnych innych tatuaży ani piercingu, ale nosiły ślady biczowania na całym ciele, i to o różnym stopniu wygojenia. Wnioskowałam, że bito je często i regularnie.
Mateusz powiedział Mistrzowi, że co miesiąc jedna z nich jest związywana ciasno za ręce i nogi, oraz przetrzymywana w szafie przez 3 dni. Miała dostęp do wody w małej ilości. Druga niewolniczka wykonywała w tym czasie obowiązki obydwu dziewczyn jednocześnie. Zmieniały się miejscami za każdym razem. Powiedział, że po odbyciu kary wychodziły z więzienia potulne jak baranki. Miałam nadzieję że Pan mi tego nie zafunduje.
Inna rodzina która nas odwiedziła była na drugim końcu spektrum. Kobieta miała na imię Janina, i była jedyną osobą która nosiła spódniczkę i buty, oraz czasami odzywała się do męża, Henryka, po imieniu. Była topless, ale miałam wrażenie że stanowi to dla niej poważny problem. Skrzywiła się, kiedy kazano mi się zaprezentować Henrykowi. Gdy poprosił ją o to samo, zawahała się, i musiał powtórzyć polecenie dwa razy. Ociągała się również, zanim podniosła spódniczkę żeby Mistrz mógł ją dokładnie obejrzeć. Henryk wyglądał na zawstydzonego jej zachowaniem i zastanawiałam się jak, i czy w ogóle, ją ukarze.
Jeden z mężczyzn przyjechał do nas z psem, dobrze wyrośniętym samcem rasy Great Dane, i poruszającą się na czworaka kobietą. Oboje mieli pasujące obroże i smycze. Właściciel nazywał ją Łucja a psa- Lucjan. Nie odezwała się ani razu, ale kilka razy wydała z siebie dźwięk przypominający szczekanie. Odpowiadała tak na jakiekolwiek nawiązanie kontaktu przez jej pana. Ciekawiło mnie, jaką relacje ma z psem, i czy jest wyżej od niego w domowej hierarchii.
Przybyło też kilka par międzyrasowych, ale Karol i Julia najbardziej przykuli moją uwagę. Czarnoskóry facet powiedział Mistrzowi, że kupił dziewczynę gdzieś w Bieszczadach, od poprzedniego właściciela. Przez całe życie wpajano jej że czarni podlegają białym, więc mężczyźni pomyśleli że zabawnym będzie patrzeć jak jest zmuszana do ulegania takiej osobie. Julia miała lekką nadwagę, ale Karol powiedział że reguluje jej dietę żeby temu zaradzić.
– Cały czas jest głodna, ale przed każdym posiłkiem musi najpierw zjeść moje białko. – powiedział – Musi błagać o ten przywilej.
Kolejną międzyrasową parą którą polubiłam byli Jacek i Natalia. On był bardzo intensywnym w odbiorze i inteligentnym kolesiem, ale mierzył zaledwie 160cm wzrostu. Był niższy nawet ode mnie. Jego dziewczyna, dla kontrastu, miała 180cm i posągową figurę. Kiedy pokazał ją mojemu Panu, kazał jej przybrać całą serię militarnych póz, jak „baczność”, „na lewo patrz” i tym podobne. Na koniec zaprezentowała kilka niewolniczych pozycji i komend, których z pewnością uczyła się z wielkim trudem. Przez większość wizyty klęczała obok krzesła partnera, całując go i liżąc po wierzchu dłoni.
Po każdych odwiedzinach otrzymywałam zaproszenia od kobiet z danej rodziny, dla odwzajemnienia gościny. Dlatego też, zaczęłam zwiedzać najbliższą okolicę.
Wydaje się, że to był piąty tydzień od naszego przyjazdu. Wyprowadzono mnie na zwyczajowe zajęcia dla dyscypliny w piątkowy wieczór, które wizytował mężczyzna z niewolniczkami-bliźniaczkami, oraz jeszcze jedna para. Przypomniałam sobie, że widziałam trzecią dziewczynę wcześniej, na wizytacji. Miała na imię Rachela.
Przywiązano mnie do poprzeczki słupa, a ją rozciągnięto naprzeciw mnie. Panowie biczowali nas jednocześnie. Wydaje się, że otrzymała dokładnie tyle razów ile ja. Jęczałyśmy i krzyczałyśmy po każdym uderzeniu. Zwyczajowo, pod koniec zebrałam się w sobie i krzyknęłam z całych sił: „kocham cię, Mistrzu!”.
Tym razem, zamiast zostawić przez jakiś czas po chłoście, odwiązano nas od razu. Ułożono następnie w pozycji klęczącej, twarzą skierowaną do trawy. Nadgarstki połączono łańcuszkiem z klamrami na kostkach u nóg. Dzięki temu, nasze tyłki wystawały wysoko do góry, w pełnej okazałości.
W międzyczasie na nasze miejsca przywiązano niewolniczki A i B. Właściciel zafundował każdej dwa razy więcej uderzeń, niż nam. Dyszały z bólu, ale kneble skutecznie tłumiły wszelkie dźwięki.
Zauważyłam, że podczas mojego biczowania pojawili się Janina i Henryk. Podczas ściągania bliźniaczek ze słupa i układania ich obok nas na trawie, usłyszałam jak Mistrz mówi do zgromadzonych:
– Kto następny? Kto chciałby spróbować?
Zapadła cisza, którą przerwał głos Henryka:
– Myślę, że moja żona potrzebuje krótkiego ćwiczenia.
– Co takiego?! Nie! – krzyknęła Janina.
– Kobieto, potrzebujesz utemperowania charakterku, i dokładnie to dostaniesz. W tej chwili!
Słyszałam jak się szarpie, błaga, a nawet przeklina kiedy mąż siłą przyprowadził ją do ogródka. Nie miała na sobie kajdanek, więc wysłano Jeremiasza po linę. Kiedy czekali, Henryk tłumaczył jej:
– To jest to, w co wierzymy. Mężczyzna ma wyższość. Mąż jest panem i ma władzę, a żona mu podlega i jest posłuszna. Akceptuje polecenia.
– Ale nie w ten sposób! Nie na oczach tych wszystkich ludzi!
– Nauczysz się dyscypliny, którą ci narzucę. Myślisz, że jesteś lepsza niż pozostałe kobiety?
– Niech cię diabli!
– Chciałbyś pożyczyć knebel? – zaoferował właściciel bliźniaczek.
– Czas, żebyś zamilkła. Mam zorganizować knebel, czy zamkniesz się bez pomocy?
Zapadła cisza.
– Bez.
– Powiedz: „Bez pomocy, proszę pana” – polecił Henryk.
– Bez pomocy, proszę pana. – powtórzyła.
– Od razu lepiej.
Jeremiasz przyniósł linę i związano dziewczynę dokładnie tak, jak mnie wcześniej. Henryk ściągnął jej spódniczkę i pożyczył pejcz od Mistrza. Zaczął lekko, ale stopniowo zwiększał siłę uderzeń. Janina krzyczała za każdym razem. Wydawało się, że okładanie trwa wieczność. Być może mężczyzna czuł potrzebę nadrobienia pewnych rzeczy.
Zostawił ją tam wiszącą, próbującą złapać oddech i płaczącą, na pół godziny. Dopiero po tym czasie odwiązał supły i położył dziewczynę na podłogę. Poprosiła o zwrot spódniczki, ale powiedział jej, że już na to za późno.
Kiedy odchodzili, słyszałam jak powiedział do Mistrza:
– Widzimy się w następny piątek.
14-letni Jeremiasz uwielbiał posuwać się do granic i testować swoje możliwości.
Pewnego dnia przeszłam przez salon, niosąc czyste pranie, kiedy on grał na konsoli. Jak zwykle byłam nago. Otrzymałam pozwolenie na noszenie sandałów, i nikt nie założył mi obroży po ostatnim jej ściągnięciu, więc jedyną biżuterią jaką miałam na sobie był pierścionek ślubny i kolczyki.
– Zatrzymaj się, niewolniczko. – powiedział. Zanim przyjechaliśmy, nazywał mnie po imieniu, „Karolina”.
Zgodnie z poleceniem, stanęłam w miejscu.
– Tak, proszę pana? – powiedziałam z uśmiechem. Naprawdę dobry z niego chłopak.
– Od teraz chcę, żebyś mówiła do mnie „panie Jeremiaszu”.
– Tak jest, panie Jeremiaszu. Wedle życzenia. – odpowiedziałam, nadal się uśmiechając.
– Tak lepiej. – powiedział – A teraz odłóż to na bok i stań przede mną.
Położyłam kosz z praniem na krześle i podeszłam bliżej.
– Tak, panie Jeremiaszu?
Pochylił się w przód i popatrzał na mój ogolony wzgórek, który znajdował się idealnie na wysokości jego oczu. Wiedział, że zasady ojca, zakazujące kontaktów seksualnych, dotyczą również mnie. Uważnie przestudiował tatuaż, czyli pięć metalicznych oczek łańcucha ułożonych horyzontalnie. Wydawało się, że zbiera odwagę na wydanie kolejnego polecenia.
– Odwróć się. – powiedział w końcu – Daj mi popatrzeć na twój tyłek.
– Tak, panie Jeremiaszu. – odpowiedziałam, odwracając się.
Musiał przyglądać się naprawdę z bliska, ponieważ czułam jego oddech na skórze.
– Pochyl się i rozszerz nogi.
– Tak jest, panie Jeremiaszu.
Wykonałam rozkaz. To wszystko zbliżało się do granicy komfortu, wyznaczonej przez jego ojca. Wiedziałam, że chłopak miał pełen widok na mój odbyt i wargi sromowe, a może nawet na samo wejście.
– Rozszerz cipkę. – powiedział. Zrobiłam to, obawiając się następnego kroku. Byłam pewna, że zamierzał włożyć mi palec do środka. Zgodnie z zasadami, musiałam mu odmówić.
Ale zrobił coś innego.
– Włóż jeden palec w tyłek, a dwa w cipkę.
Z pewnością jego ojciec nie pochwaliłby takiego polecenia, tym bardziej gdybym je wykonała.
– Przepraszam, panie Jeremiaszu. – powiedziałam, z głową skierowaną w dół, rozszerzając wargi sromowe – Pana Ojciec zakazał wszelkiej penetracji. Nawet moimi własnymi rękami.
Chłopak odchylił się i westchnął. Czekałam, utrzymując pozycję. W końcu podniósł się i powiedział:
– No dobra. Wstań i odwróć się twarzą do mnie.
Zrobiłam to i popatrzałam na niego, próbując odczytać jego ekspresję.
– Uklęknij i ściśnij dłońmi biust.
Kiedy to zrobiłam, sięgnął do kolczyka w sutku. Odchyliłam się w tył.
– Przepraszam, panie Jeremiaszu…
– Wiem. Rozumiem. Czy reguły pozwalają na przytulenie się?
W tym momencie zobaczyłam chłopaka dokładnie takiego, jakiego znałam od zawsze. Przez myśl przebiegły mi obrazy ukazujące to jak wygląda teraz, po czasy kiedy był znacznie młodszy. Doskonale pamiętałam go w wieku 10-ciu lat, jako słodkiego 6-cio latka oraz raczkującego niemowlaka. Karmienie go piersią wydawało się być niedawno. Kochałam tego młodego człowieka przez całe jego życie, więc w przypływie emocji oplotłam go ramionami i przyciągnęłam do siebie.
Instynkt macierzyński po nagłym przebudzeniu zabił na alarm, kiedy Jeremiasz przycisnął mnie mocno do siebie, rozpłaszczając biust na swojej klatce piersiowej. Uświadomiłam sobie że ma dokładnie taki sam wzrost jak ja, ale prawdopodobnie jest o wiele silniejszy. Nadal klęczałam, a on zsunął się z kanapy na podłogę. Trwaliśmy tak przez chwilę w ciepłym uścisku, dotykając się od kolan w górę. Zachowywał się jak prawdziwy mężczyzna, nie wykraczając poza ustalone granice. Poczułam do niego wiele szacunku. Jedyne co mogłam zrobić, to oprzeć się na nim, położyć głowę na ramieniu i próbować wyrazić swoją miłość.
Kiedy zsunął dłoń po plecach na pośladki, musiałam ją odtrącić. Wstałam, zrywając kontakt.
– Czy mogę kontynuować swoje obowiązki, panie Jeremiaszu?
On również podniósł się z podłogi.
– Pocałuj mnie, zanim wyjdziesz.
Uklękłam ponownie i złożyłam tuzin pocałunków na jego butach. Następnie chwyciłam kosz z praniem, skinęłam głowa i wyszłam z salonu.
W sobotnie popołudnie zadzwoniłam do drzwi Julii, chcąc złożyć je wizytę. Mistrz zezwolił mi wcześniej na wyjście.
– Karola! – zawołała radośnie na progu. Miała na sobie tradycyjną afrykańską tunikę o nazwie dashiki – Co za miła niespodzianka! Wejdź do środka. Pan Karol wyszedł na miasto, żeby pozałatwiać sprawunki.
Poprowadziła mnie przez ładnie udekorowany i zadbany dom do salonu, gdzie poleciła usiąść na wygodnej sofie.
– Oh, dziękuję. – powiedziałam, zapadając się w niej w myślach prawie do poziomu podłogi – Niestety pan Janek, mój pasierb, zakazał mi używania mebli do końca dnia. Powiedział, że nie zrobiłam mu obiadu wystarczająco szybko.
– Mąż pozwala dzieciom na dyscyplinowanie ciebie? – zapytała, zaskoczona. Pamiętając o manierach, dołączyła do mnie na podłodze.
– Tak. Bez żadnej szczególnej musztry, ale w obrębie zakazu używania wyposażenia domu, albo ograniczenia posiłków w ciągu dnia. Wszystkie kary trwające więcej niż dzień, muszą być konsultowane z moim Panem Mężem i Mistrzem.
– Mogą cię głodzić?
– Tak, a ja muszę być posłuszna dokładnie tak jak Panu.
– Naprawdę? A ile lat ma „pan” Jeremiasz?
– Czternaście. – odpowiedziałam.
– I jakie polecenia może wydawać czternastolatek, które ty w dodatku musisz wykonywać?! – zapytała Julia.
– Lubi przypominać mi o swojej pozycji, każąc całować swoje dłonie lub stopy. Czasami przypina łańcuszek do jednego z kolczyków i mocuje go do fotela, na którym siedzi. Niekiedy muszę stać bez ruchu niczym posąg, kiedy on przygląda mi się z bliska. Zazwyczaj przygotowuję mu śniadanie i lunch. Nie przeszkadza mi to, ponieważ go kocham. Ne posuwa się za daleko bo wie, że wieczorami zdaję Mistrzowi relację z przebiegu całego dnia. Dobry z niego chłopiec, i staje się wspaniałym mężczyzną. Ma prawo wymagać mojego posłuszeństwa.
– Naprawdę w to wierzysz? Że mężczyźni mają prawo wymagać od ciebie posłuszeństwa?
– Oczywiście. – odpowiedziałam – Mężczyźni mają wyższość, a kobiety powinny im usługiwać. Ty tak nie sądzisz?
– Cóż… Jasne, że tak! Tylko że nie wszyscy faceci są nadrzędni.
– A co z twoim mężem, Karolem? Z pewnością jest…
Julia przerwała mi.
– Pan Karol nie jest moim mężem. Jest nim Krystian, który mieszka w Bieszczadach, i który mnie sprzedał pół roku temu. Nie rozwiedliśmy się do tej pory. Transakcja przebiegnie pod warunkiem, że będzie można ją uznać za zakończoną po roku.
– Dlaczego? – zapytałam. Nie mogłam sobie wyobrazić tego, że Mistrz mnie komuś oddaje za pieniądze. Uświadomiłam sobie, że prawdopodobnie istnieje wiele konceptów, co do których będę jeszcze musiała przywyknąć. Zaakceptowałam fakt że jestem jego własnością, ale… czy właściwie posiada się rzecz, jeśli nie można jej odsprzedać?
– Nie wyraziłam zgody na transakcję. Jeżeli nie zrobię tego w ciągu roku kalendarzowego, to zostanie uznana za nieważną. Pan Karol zwróci mnie Krystianowi, a ten odda mu pieniądze. Jeśli natomiast zgodzę się, to były właściciel się ze mną rozwiedzie, i będę należała w pełni do pana Karola.
– Dlaczego się nie zgodziłaś? – zapytałam.
– Ponieważ pan Karol jest murzynem. – powiedziała, jakby ten argument wszystko przeważał.
– Nie rozumiem.
– Murzyn nie stoi wyżej w hierarchii od białej kobiety. Nie ma prawa mnie posiadać. Usługuję mu ze względu na męża, i podążam za nim gdziekolwiek mnie zabiera, ponieważ tego chce Krystian. Zawsze podobało się mu poniżanie mnie, a lubiłam mu usługiwać. Wiem, że mężczyźni kontaktują się regularnie w mojej sprawie. Nie wolno mi rozmawiać z mężem, ale wiem że sprawiam mu przyjemność posłuszeństwem. Pomimo całego upokorzenia, jakim jest niewolnictwo dla murzyna.
– Czy mąż chce, żebyś zatwierdziła transakcję? – zapytałam.
Julia westchnęła.
– Sądzę, że tak. Nie mogę tego zrobić, bo to dla mnie zbyt wiele. Pan Karol zadecydował, że powinnam zrzucić 20kg. Ułożył mi surową dietę. Pracuje z domu, więc nie mam pozwolenia na jedzenie, jeśli nie ma go w pobliżu. Zanim cokolwiek zrobię, muszę przed nim klęczeć, całować jego stopy i błagać o pozwolenie na zrobienie mu laski. Nienawidzę tego, ale co jakiś czas robię się taka głodna, że nie mam innego wyjścia. Liżę go, dopóki nie poczuje zaspokojenia. Ma takiego dużego penisa, że wzięcie całego do buzi stanowi spore wyzwanie. On twierdzi, że szybko się uczę. Nie zawsze szczytuje, ale jeśli już dojdzie, to muszę połknąć całą spermę z buzi. Ble! I to czasami dwa lub trzy razy na dzień! Muszę ssać, dopóki nie pozwoli mi przestać. Następnie każe mi wypić 2 szklanki wody przez jedzeniem. To pomaga szybciej się nasycić, ale oznacza również że wcześniej robię się głodna. Jestem pewna, że mężowi spodoba się taki upokarzający sposób na odchudzenie mnie. Mam nadzieję, że ucieszy się z mojego wyglądu, kiedy do niego wrócę.