We wnętrzu stalowo-szklanej wieży w centrum Warszawy zjeżdża windą młody kierownik Marek. To wysoki, mężczyzna o nienagannym wyglądzie i muskularnej sylwetce. Jego nieskazitelny, niebieski garnitur Brioni dobrze dopełnia jego ciało. Czarny smartfon Marka zaczyna dzwonić. Zauważa, że dzwoni do niego jego dziewczyna, Anna.

– Hej, kochanie.

– Cześć, przystojniaczku, masz dziś jakieś plany?

– Oh, kochanie, właśnie wyszłam z ostatniego spotkania kilka minut temu. Może zjemy kolację w moim biurze?

– Ta sugestia brzmi dobrze.

– Zamówię nasze ulubione jedzenie.

– Do zobaczenia wkrótce, kochanie.

Teraz, Anna ma plany na dzisiejszy wieczór. Jest wysoką, opaloną azjatycką pięknością z długimi brązowymi włosami i ma wyjątkowo duże cycki jak na tak szczupłą kobietę. Przeglądnęła się w lustrze. Koronkowy stanik, pas do pończoch i czarne stringi z pasującymi czarnymi czółenkami sprawiały, że wygląda jak seksowna bogini. Po odebraniu ich jedzenia jedzie do centrum miasta, gdzie znajduje się biuro Marka. Jego sekretarka przygotowuje się do wyjścia. Jest młodą, wysportowaną brunetką o egzotycznym wyglądzie i dużych brązowych, błyszczących oczach. Jola uwielbia nosić koszulowe sukienki, które zostawiają o jeden guzik za dużo niedopięty, by pokazać swój wspaniały dekolt.

– Cześć, wyjeżdżasz tak szybko?

– Hej, mam dzisiaj randkę. Bawcie się dobrze. Chętnie na Ciebie czekał.

Jola mrugnęła do niej, a Anna uśmiecha się i poszła prosto do swojego biura. Nie pukała, bo wie, że na nią czeka. Stał przed swoim stalowym biurkiem z ogromnym uśmiechem na twarzy.

– Cześć, kochanie. Wyglądasz pysznie. Mam dla Ciebie niespodziankę.

– Tęskniłam za Tobą, przystojniaku, szepcze mu do ucha. – Ładny krawat, kochanie.

Marek uśmiecha się i zaczyna chichotać. On wie, że czerwony krawat to jej ulubiony. Nagłe wzruszenie ramionami powoduje, że sukienka spada na podłogę, odsłaniając oszałamiającą bieliznę. Natychmiastowe spojrzenie w oczy Marka zdradza jego pragnienie. Zaczyna głaskać jej jedwabiste pończochy, jego uśmiech zrozumienia rośnie w miarę jak uświadamia sobie, że obiad będzie poprzedzony deserem. Jego oczekiwanie wzmaga się, gdy jego niegrzeczna dziewczyna uśmiecha się i powoli rozpina zamek.

– Co my tu mamy?

– Twardy i gotowy na Ciebie.

Anna bardzo chce go spróbować. Wczołguje się pod jego biurko i ściąga spodnie, gapiąc się na niego. Trzymając jego twardego kutasa, liżąc małe krople jego soków, szepcze:

– Chcę trochę więcej, kochanie.

– Ssała głowę jego kutasa. Wtedy ona zaczyna lizać, drażnić i ssać go głęboko.

– Pieprz mnie! Jesteś w tym taka dobra.

– Wiesz, że uwielbiam dbać o Ciebie, kochanie.

Kołysząc językiem, lizała i ssała go gwałtownie.

– Tak bardzo Cię pragnę. Chcę pożreć każdy centymetr Twojego pięknego ciała!

– Chodź tu i zerżnij mnie przed tym oknem, kochanie.

Z widokiem na gwarne ulice Warszawy, Marek trzyma ją mocno, jak porusza jedną z jej nóg w górę w powietrzu.

– Chcę, żebyś ujeżdżała mój język. – Anna otworzyła się szerzej i Marek zaczyna ssać jej różową cipkę. Szlifując jej ciało, jego język idzie w górę i w dół. Liże i ssie jej cipkę.

– Ugryź mnie w łechtaczkę, kochanie! Żuj to! Zjedz mnie więcej!

– Kochanie, jesteś taki słodki i pyszny. Chcę trochę więcej.

Stojąc plecami do niej, naciera jej cipkę, jak pcha się głęboko i mocno. Jęczy głośniej. Ugryzł ją w ramię.

– Jak tam widok na zewnątrz?

Jęcząc jak szalona i szlifując jej ciało, patrzy na ulicę. Kolorowe pojazdy ścigają się na ulicy, a piesi wyglądają jak wytrenowane, pędzące zwierzęta domowe.

– Wygląda na to, że niektórzy ludzie są zadowoleni z zakupów.

Marek zaczyna pieprzyć ją mocniej.

– Podoba Ci się widok, moja ukochana?

– O Boże, tak!

Marek mocno naciera jej łechtaczkę.

– Kochanie, jesteś taka ciasna i kurewsko mokra!

– Marek!

Poruszając się coraz głębiej i mocniej, gryzie ją w ramię. Potem całuje jej szyję, gdy bawi się jej idealnym biustem. Ustawia się na ściskanie i szczypanie jej twardych sutków. Dalej pompuje jej cipkę w szybkim i wściekłym tempie. Jej soki kapią na nogi i pończochy.

– Kochanie, jestem coraz bliżej. Dochodzę!

– Dojdź dla mnie, kochanie. Dojdź głęboko we mnie. Pieprz mnie mocno!

W tym momencie Marek wybucha i nagradza Annę z największym ładunkiem spermy głęboko w jej cipce. I szepcze:

– Kocham Cię kochanie.

Tagi:

O autorze