Sandra wpatrywała się w filiżankę kawy, powoli mieszając. Była głęboko zamyślona. 

– Czy wszystko w porządku? – zapytał ją Bartek, gdy usiadł przy stole kuchennym obok niej. 

– Wszystko jest w porządku – odpowiedziała nie patrząc w górę. 

Cisza między nimi pozostawała przez kilka chwil, aż Sandra zebrała się na odwagę. 

– Chcesz, żebym Cię zdradziła, Bartek?

Jego głowa się cofnęła. 

– Oczywiście, że nie – odpowiedział stanowczo. 

– Dlaczego?

Tym razem spojrzała na niego. 

– Historie – zaczęła mówić – wydaje się, że wszystkie są przeznaczone do przeczytania.

– To prawie tak, jakbyś próbował mi coś powiedzieć. 

Bartek już potrząsał głową, a jego policzki były zarumienione.

– W porządku, nie przeszkadza mi to. I… Chcę się upewnić, że nie dostanę tu mieszanych wiadomości.

 Znowu potrząsnęła mu głowa. 

– Nie… nie, nie podoba mi się to. I… Po prostu uważam, że to interesujące. To wszystko. 

Wzruszył się. 

– Ja też. 

Sandra spojrzała na niego ostrożnie, gdy kończyła dopijać resztki kawy. Nadal nie była pewna co do niego, ale nadszedł czas na pracę i to musiałoby poczekać. Niezależnie od tego, jaka była prawda, wiedziała, że jest seksualnie podekscytowana i to ją trzyma z dala od ciężkiej pracy. Prawie w porze obiadu tego dnia spojrzała zza biurka i zobaczyła Marcina, mechanika samochodowego, rozmawiającego z kierownikiem oddziału. Pan Sorrel, jak doskonale wiedziała, wcześnie wyjeżdżał na spotkanie menedżerów, więc miłą niespodzianką było widzieć, jak obaj zmierzają w kierunku jej miejsca pracy i biurka. 

– Sandra, ten pan szuka pożyczki na biznes. Mogę Cię poprosić, żebyś przejrzała z nim formularze zgłoszeniowe? Mam spotkanie. 

Czuła się trochę zakłopotana, ale poradziła sobie z uśmiechem, gdy on usiadł. Trudno byłoby opisać go jako dżentelmena, ale nie było konieczne dokonywać ponownej oceny moralnej. Jeszcze kilka dni temu był obiektem jej fantazji erotycznych. Nie był zwykłym zarozumiałym człowiekiem, jak tłumaczył, że jego szef zamierza odejść na emeryturę i chce go wykupić. 

– Znam się na interesach na wylot – powiedział jej. 

– Potrzebuję tylko trochę funduszy.

Sandra uśmiechnęła się i otworzyła formularz wniosku. Kredytodawcy zawsze sprawiają, że wnioski o pożyczkę to proste sprawy, ale jest dużo pracy papierkowej. Zanim skończyli, poczuła się tak, jakby teraz całkiem dobrze go znała. Znała jego dane osobowe, ale wiedziała też, że wewnątrz tego zarozumiałego wyglądu leżał ktoś, kto był niepewny.

– Jak… jak długo potrwa podjęcie decyzji? – zapytał, kiedy podpisywał. 

– Powinniśmy podjąć decyzję, w zasadzie w ciągu 48 godzin.

Uśmiechnął się do niej nerwowo. 

– Słuchaj – powiedział cicho – przepraszam za to, że ostatnio tak sugestywnie rozmawialiśmy. Znam się na serwisie samochodowym i tym podobne.

Śmiała się. 

– Jestem przyzwyczajony do tego typu rozmów. Nie przejmuj się tym. 

Sandra przyglądała się, jak odchodzi i zastanawiała się, którego Marcina woli. Zarozumiałego, odważnego, pełen seksualności, czy nieśmiałego i cichego. Poczuła wilgoć w majtkach i szybko zdecydowała, że woli te pierwsze. Była mężatką kogoś takiego jak ten ostatni w charakterze. Gdyby chciała kochanka, wolałaby głośny, pewny siebie typ w łóżku. Aż do następnego ranka nie miała okazji przejrzeć Kindle męża. Podnosząc go zaraz po tym, jak wyjechał do pracy, usiadła przy kuchennym stole ze świeżo zaparzoną kawą i otworzyła go. 

– Co! – krzyknęła. – Gdzie one zniknęły?

Folder z zakładkami Bartka był prawie pusty. Został tylko jeden plik z zakładkami. Z dziesiątków, które były tam kilka dni temu, został tylko jeden. Sandra wyłączyła Kindle i włączyła ponownie na wypadek gdyby pojawił się błąd, ale nie, zdecydowanie zniknęły. Sandra otworzyła pozostałą zakładkę i usiadła z tyłu. 

Odłożyła Kindle i poszła na górę. Miała mnóstwo czasu przed pójściem do pracy dzisiaj. Ześlizgnęła się z szlafroka i zdjęła piżamę. Chwilę później była naga pod kołdrą i myślała o Marcinie. Będzie jej pierwszym kochankiem. Zobaczyła jego łagodną stronę, ale wiedziała, że jest też i ta którą chciała zobaczyć obok siebie w łóżku. 

Jej plan pracy byłby idealny dla ich seksualnych spotkań. Mogła sobie wyobrazić, że podjeżdża do ich domu rano, zaraz po tym, jak Bartek wyjeżdża. Sandra byłaby już gotowa. Nie ma piżamy dla niego pod jej szlafrokiem. Żadnych majtek ani ubrań, z którymi mógłby walczyć. Tylko blisko nagiego ciała, z którym mógłby sobie poradzić. Czy dotrą do jej sypialni przed pierwszym pieprzeniem? Wątpiła w to. Trudno było jej powstrzymać się przed upadkiem na kolana przed nim i wzięciem jego kutasa do ust. Nie dokończyłaby, ale zrobiłaby wystarczająco dużo, żeby jego soki spłynęły. Stamtąd by się tym zajął. Zrobiłaby to z kuchni? To było wątpliwe. Lubiła myśleć, że da sobie radę z wygodą swojego łóżka małżeńskiego, ale Marcin wydawał się być najchętniej wybierany. 

Chciałby mieć w niej twardość. Chciałby czuć jej gorąco,  jej cipkę kurczowo trzymającą się jego męskości, gdy ona będzie wysysać jego spermę. Może dotrą do salonu, żeby się pieprzyć na kanapie, może fotelu lub krześle Bartka. Może uda jej się rozłożyć nogi i zerżnąć w ten sposób. Albo może uda im się dotrzeć do sypialni. Być może nie spieszy mu się tak bardzo. Może ona byłaby w stanie wziąć go za rękę i zaprowadzić na górę do ich sypialni. Może pozwoliłby jej przejąć kontrolę. Powoli rozebrać go i kazać mu leżeć na środku łóżka, które dzieliła z Bartkiem.

Może położyłby się z powrotem i pozwolił jej powoli wzbudzić go ustami i językiem, zanim powitałby ją na swoim miejscu. Może… może… może. Może – to wszystko było w tym momencie, gdy doprowadziła się do orgazmu palcami. Ale była jedna rzecz pewna: nie było żadnych wątpliwości, że Bartek zostanie zdradzony. Wkrótce miało się to wydarzyć.