Był zły, naprawdę zły, a ona była jedynym powodem tego gniewu. Przez pewien czas był poza biurem i w tym krótkim czasie ona również nie była w stanie wykonać jego jasno określonych poleceń. W drodze powrotnej do biura nie był w stanie skoncentrować się na niczym, co doprowadzało go do szaleństwa w złości. Zaparkował samochód, wszedł do biura w pełnym amoku, żeby na niej się wyładować. Z bramy nie mógł jej zobaczyć. Była sama w gabinecie w biurze na tyłach. Wszedł i zobaczył ją pracującą na laptopie. Jej włosy były związane w kucyk, miała na sobie luźną koszulkę i twarz bez energii. Była kombinacją rzeczy, których nie lubił. Spojrzała na niego raz, a potem znów zaczęła pracować, nie wypowiadając ani jednego słowa. To go nawet rozzłościło. Podszedł do niej, wyciągnął ją z fotela, popchnął ją na ścianę i zamknął stopami drzwi. Rozciągnął jej włosy i mocno ją pocałował, odciągając włosy do tyłu. Jego ręka przesunęła się na jej piersi i mocno przycisnął. A potem bardzo szybko ściągnął dżinsy i włożył dwa palce jednym ruchem, przez co płakała z bólu. Po kilku pociągnięciach była idealnie mokra, gotowa na niego. Rozpiął zamek i bez zdejmowania dżinsów wyjął swojego fiuta, obrócił ją i kazał jej pochylić się na stole. Wsuwając się od tyłu uderzył ją mocno i szybko i wiedział, że każdy ruch ją rani. Po wszystkim zapiął spodnie i bez słowa wyszedł z biura.