Spojrzała na niego, chcąc, by ją zauważył. Zmieniając pozycję, zbliżyła się, przytakując mu ręką, gdy sięgał po stertę protokołów spotkania ułożonych na brzegu biurka. Stuknęła, gdy zwlekał i walczył, by zapobiec przewróceniu się jego ładunku. Patrząc w górę, zmarszczył brwi.

– Przepraszam – powiedziała, trzepocząc rzęsami. Uśmiechnęła się z niepokojem, mając nadzieję, że on też się uśmiechnie. Nie zrobił tego. Przytulając teczki do klatki piersiowej, jednym ruchem biodra wepchnął się do swojego krzesła.

– Chcesz coś?

– Tak, ja bym… Chciałabym poznać Twoją opinię.

– Tak?

– Chodzi o to – pochylając się, wskazała na obszycie swojej ołówkowej spódnicy – rozlałam tu trochę kawy, widzisz?

Uszczypnęła część materiału i podciągnęła ją do góry, odsłaniając smugę wzorzystej koronkowej pończochy. Pochyliła się trochę niżej, wabiąc swój dekolt w jego stronę. No dalej, spójrz na mnie. Zrobił to. Krótko.

– Dla mnie wygląda w porządku. Czy to wszystko?

Kiedy kiwnęła głową, ustawił swoją stertę i się odwrócił. Dąsając się, patrzyła, jak idzie do drzwi. Wygląda dobrze? To nie była reakcja, której by chciała, a jego szybkie wyjście było niegrzeczne. W drogich wysokich obcasach, figurowej spódnicy i niskiej, półprzezroczystej bluzce, jej strój krzyczał „jestem dostępna i chętna” tak samo głośno, jak jej działania. Skręciła drażniąco palce, wpatrując się z tęsknotą w jego tyłek, cudownie machającym w obcisłych spodniach.

Och, złapać za pośladki i ścisnąć je… Zacisnęła pięści i westchnęła. Jego brak zainteresowania był irytujący. Bez względu na to, co miała na sobie i ile czasu spędzała nad swoim wyglądem, nie zauważył jej krzywych wypracowanych na siłowni, jej oczu lalki, ani uśmiechu. „Lubię wyzwania”, przypomniała sobie, więc się jeszcze nie poddaję.

Poprowadziła ręce przez swoje gładkie, czarne włosy i wyrzuciła je. Inni faceci uważają mnie za atrakcyjną, więc może, w końcu. Patrzyła, jak zamykają się za nim drzwi, a następnie wygładziła spódnicę, zakrywając blaty pończoch. Gdybym mogła przełamać lód, oczarować go…

Wyprostowała długopisy porozrzucane na jego biurku, a następnie przeciągnęła koniuszki palców po kurtce wiszącej na jego krześle. Wdychała ten utrzymujący się zapach na tkaninie. Pachniał tak dobrze, jak wyglądał. Szefowie tradycyjnie pieprzą swoje sekretarki, prawda? Zrobili to w tym budynku.

Oni wszyscy byli przy tym, jeśli wierzyć biurowym plotkom, a odgłosy, które słyszała od wewnątrz zamkniętych biur, potwierdzały teorię.

– Napaleni ludzie w całym budynku, a ja chcę tylko jednego, który nie jest. Albo to, albo on jest dokuczliwy.

Nagłe zamieszanie na korytarzu przykuło jej uwagę: głośny huk, dreszcze, gniewne przekleństwa. Kłusując się do drzwi, wystawiła głowę, żeby zobaczyć. Och, mój drogi… Niechętny Romeo był tam, przetłuszczony, mruczał, otoczony papierem i teczkami, porozrzucanymi w stertach po polerowanej kamiennej podłodze.

– Potrzebujesz pomocy?

Nie czekając na odpowiedź, pospieszyła mu z pomocą. Jej spódnica wbiegła do góry i pozwoliła na to. Będziesz tym razem patrzył? Klęcząc u jego stóp, zebrała papiery. Ich oczy się spotkały.

Kurwa, on jest piękny. Wpatrując się w jego szaro-zielone oczy, zamarła, usta się rozstąpiły. A kiedy się uśmiechnął, jej głowa się odchyliła. W mgnieniu oka posortowała papiery i oddała mu je z powrotem. Promieniowała na niego, serce jej trzepotało. Podnosząc ostatnią teczkę, walnęła się do nóg.

– Mam otworzyć drzwi dla Ciebie?

– Nie ma potrzeby.

Utrzymali kontakt wzrokowy, a w jej żołądku skwierczała gorączka podniecenia. Porozmawiaj ze mną, zauważ mnie. Wstrzymała oddech. Przerwał kontakt wzrokowy i, chowając teczki bezpiecznie pod pachą, wycofał się do tyłu do sali konferencyjnej.

Drzwi się zamknęły. Mrugając, poczuła nagłe i zaskakujące ukłucie łez. Jej dolna warga drżała. Zrezygnował z idealnej okazji do poznania jej, odszedł tak szybko, jak tylko mógł. Jego obojętność była oczywista. Słyszała go w sali konferencyjnej, chodziła i zastanawiała się, co on robi. Opóźnienie sugerowało, że celowo nie wyszedł, unikając jej. Wzięła głęboki oddech, potem kolejny, otworzyła drzwi i podeszła do niego.

– Na litość boską, dlaczego mnie nie lubisz? – Wiedziała od razu, że nie powinna była tego mówić i, umartwiona jego szokującym wyrażeniem, uderzyła ręką w czoło. – Tak mi przykro.

– Jestem taki…

– Nie. Poczekaj. Nie idź.

– I jeszcze bardziej się wstydzić? Idę.

– Nie! Proszę zaczekać. Lubię Cię.

– Co?

– Bardzo Cię lubię. Nic nie powiedziałem, bo to jest, cóż, to jest… niestosowne.

– Myślałam, że mnie nienawidzisz czy coś.

– Nie. Wcale nie. Jesteś…

– Jestem czym?

– Jesteś… jesteś kurewsko cudowna.

Jej szczęka opadła na ziemię, a radość ogarnęła ją, jakby weszła do wanny wypełnionej po brzegi gorącą, mydlaną wodą i górami bąbelków w jej ulubionym zapachu.

– Myślę, że to niestosowne, ale co do diabła? Nie będę narzekać, jeśli tego nie zrobisz.

Obserwowała uśmiech rozchodzący się po jego twarzy, marszczący kąciki ust i pokazujący jego idealne białe zęby. Spotkała go w połowie drogi i stojąc na palcach pocałowała go, mocno przyciskając usta do jego. Drżała, gdy ją przytulał, długo czekała na tę chwilę i czuła się cudownie. Ale trzask drzwi sprawił, że się rozeszli. Rozejrzała się nerwowo.

– Zamknij drzwi.

– Zamknąć? Dlaczego? Chcesz… tutaj? Teraz?

– A Ty nie? – Pieściła jego policzek tyłem ręki. – Dalej, zamknij to. Masz jedyny klucz, tak?

Kiwnął głową, a następnie spojrzał na zegar na ścianie. Złapała jego twarz w swoje ręce. Dotknęła jego krocza, jej brwi wygięte w łuk. Twardy jak skała. Spojrzał w dół na wybrzuszenie w spodniach.

– Będziemy musieli się tym zająć.

– Tak. Więc zamknij drzwi i…

Spieszył się zamknąć drzwi i, wracając, pocałował ją mocno w usta. Patrząc mu w oczy, zdjęła swoje satynowe majtki. Powoli, celowo, pogłaskał jej rozcięcie. Tonąc na kolanach, zakopał głowę między jej udami. Westchnęła przy pierwszym lizaniu. Nigdy w jej najdzikszych snach nie wyobrażała sobie, że jego język będzie się tak dobrze czuł.

Jego zdolności ustne nie miały sobie równych, a z jej udami zaciskającymi twarz, koronkowymi pończochami łaskoczącymi policzki, dreszcze przechodziły przez nią. Potem pocierał jej łechtaczkę w tym samym czasie… Szef i sekretarka – to działa. Leżąc na plecach z rozłożonymi udami, rozkoszowała się pysznym zgrzytem jego języka.

Drgawki przeszły przez jej ciało, a ona, drżąc, zraniła jego włosy wokół palców, psując jego krótkie, ciemne zamki. Jęczała, nisko i ciągle: tygrysica mruczała. Trzęsąc głową z boku na bok, walczyła o to, by nie uszkodzić sobie bioder. Pot spływał na jej brwi, a kremowa jedwabna bluzka przylegała do jej skóry.

Guziki się rozpięły, materiał się rozerwał, odsłaniając jej piersi. Kolejny skurcz rozkołysał ją prosto do rdzenia. Była blisko, tak blisko… Dobrze, że spojrzała na zegar, zauważając, że czas mijał niebezpiecznie szybko. W ciągu zaledwie kilku minut pokój zostałby zaatakowany przez najważniejszych członków firmy.

Wpadali, biliby się o kawę i ciasto, a następnie usiedli przy stole, by dyskutować o najnowszych danych dotyczących sprzedaży – właśnie na tym stole, na którym była obecnie rozstawiona. Na zawołanie, drzwi grzechotały. Obracając głowę, zobaczyła jak obraca się rączka. Jej uszy się podniosły, gdy usłyszała stłumiony stukot stukającej porcelany i skrzypienie koła potrzebującego oleju. Ktoś zapukał.

– Daj mi więcej, chcę więcej. Wykończ mnie, proszę. Pochyl mnie nad stołem i pieprz, jestem Twoja.

Uśmiechnął się, mistrzowsko i szybko, obrócił ją dookoła. Dłonie płasko na stole, wsłuchiwała się w sprzączkę jego paska i patrząc przez ramię, obserwowała jak jego spodnie lądują wokół kostek, gdy pchał swoje bokserki w dół.

Jej oczy się poszerzyły. Boże… Nie do końca mogła w to uwierzyć. Głaskał to, co można by opisać tylko jako kutasa jej marzeń. Gruba i długa, skierowana prosto w górę, gotowa do akcji.

Zrobiła wcześniej przerwę, złapana za biodra, została zmuszona do oparcia się o polerowany stół. Wszedł w jej zgrabne przejście w jednym ciągu. Potem, chwytając ją mocno, znowu pchnął. I znowu.

Jego gruby kutas napełnił ją, rozciągnął i ubił z dzikim opuszczeniem. Jego kulki uderzają o nią, jego palce kopią w jej udach. Bardzo dobrze. Ona tego chciała. Uwielbiałam to. Jego szorstkie pierdolenie było błogosławieństwem. Gastronomia znowu pukała, chwilowo go rozpraszając.

– Dalej, mogą poczekać.

Jego kutas czuł się niesamowicie w jej cipce, nie mogła pozwolić mu teraz przestać.

– Pieprz mnie mocniej, zmuś mnie do dojścia. Zrób to.

Wzięła ostry wdech, jak została uderzona o stół, jego rytmiczne uderzenia potrząsały stosem dokumentów. Nie obchodziło jej to. Myślała tylko o nim i o tym, jak bardzo był zadowolony.

Przyjemność seksualna zawładnęła jej zmysłami i uciszyła dzwonki alarmowe, które szaleńczo biły w jej mózgu – do tej pory „garnitury” w ich biurach musiały zamykać swoje laptopy i prostować krawaty, przygotowując się do zmierzenia jej drogi. Byli skorzy do punktualności, zawsze przychodzili na czas. Na szczęście, on też. Usztywnił się, jęczał, a gdy ona odepchnęła się od niego, wstrzelił w nią swój ładunek.

Jego chrząknięcia i mocny zapach seksu wywołały reakcję głęboko w jej sercu. Doszła sekundę po nim, jej cipka skurczyła się wokół jego kutasa, falujące skurcze ściskały go. Zadowolona z jej desperacką potrzebą zaspokojenia, spojrzała na zegar. Cholera! Wpadła w panikę, odepchnęła go, a jego kutas wyślizgnął się z jej głębi, podążając za sokami.

– Przepraszam.

Odwracając się do niego, gestykulowała do drzwi i wskazywała na zegar.

Chwycił chusteczki z pudełka na środku stołu i oczyścił swojego więdnącego penisa. Wyciągnął więcej i zaoferował jej je. Wzięła bez słowa. Było kolejne pukanie z zewnątrz i wołanie głosowe.

– Chwileczkę.

– Chyba wiedzą, że tu jesteśmy.

Ukłonił się i złośliwy uśmiech rozświetlił mu twarz. Promieniując z powrotem, zmagała się ze swoim ubraniem, zapinała guziki, wygładzała, aż do momentu, gdy wyglądała reprezentacyjnie. Następnie wytarła stół, a on wyprostował krzesła i otworzył okna, aby przewietrzyć pokój. Trzymał klucz.

– Już?

– Jedna chwila.

Wyrzuciła chusteczki do kosza. Wyprostowała ramiona, uśmiech zanikał. Pocierała szyję, nawilżała usta, a następnie zaciskała ręce na blacie. Uspokoiła się, patrzyła, jak otwierał drzwi. Gastronomia natychmiast okiełznała, a ona spojrzała jak jeden śmiałek rzucił okiem na jej wygląd. Ku jej uciesze, szybko pochylił głowę i dołączył do pozostałych, wyruszając na kawę i ciastka dla głodnych.

„Garnitury” zostały wprowadzone jako następne, szybko jak zawsze. Tak jak oni, jej partner w przestępstwie zajął się umieszczaniem kopii protokołów przed każdym krzesłem wokół stołu.

Pracował metodycznie, schludnie, sprawnie, a następnie, z przymrużeniem oka, odszedł. Wzdychała zadowolona. Wspaniale było mieć sekretarkę, a teraz, gdy przełamała lody – stopiła go – bawiła się z nim. Pieprzenie w sali konferencyjnej to był dopiero początek. Wyobraź sobie, co może się stać w jej następnej podróży służbowej.

Walczyła, by ukryć swój uśmiech i, w przeciwnym razie, uderzyła ręką w usta, udając kaszel. Potem pojawiła się kolejna myśl, która ją łaskotała – awans. Gdyby się udało, dostałaby nowe biuro na ostatnim piętrze i dwóch wybranych przez siebie sekretarzy. Wyobraź sobie to! Czego więcej może chcieć dziewczyna?

O autorze