Głośne walenie w drzwi łazienki było oznaką, że Pani była już zniecierpliwiona.
– Pośpiesz się 285! To był długi dzień i muszę się zrelaksować!
285. Tak, to było teraz jego imię. Kiedyś miał prawdziwe. Imię męskie. Miał także męską twarz i ciało. Ale już nie ma. Zaczynało się na literę „J”. Juliusz? Janusz? Jan? Jan! Dobrze brzmiało.
– Mam na imię Jan! Ale nie mogę mówić tego głośno, bo inaczej Pani będzie wściekła.
Leczenie hormonalne i hipnoterapia, do których został zmuszony, osłabiły jego pamięć. Każdego dnia coraz trudniej było mu zapamiętać jego prawdziwe imię i szczegóły z jego dawnego życia.
– Kiedyś miałem żonę, prawda? A może była tylko dziewczyną? Myślę, że byłem… architektem?
– Chodź tu moja dziwko! Jeśli będę musiała tam wejść, będziesz tego żałować! Wiesz o tym!
– Tak, Pani! Już idę.
Jan wyrwał się z zamyślenia i szybko dokończył zadanie. Czyścił swoje różowe lateksowe body, które stało się jego drugą skórą. Podczas gdy Pani była cały dzień w pracy, on spędził większość dnia na sprzątaniu jej domu i wykonywaniu wszelkich innych zadań, których od niego wymagała.
Jego różowe body ubrudziło się od wykonywania obowiązków domowych. Nie wspominając o plamach spermy jego dobrze wyposażonej Bogini. Dała mu jasno do zrozumienia, że jego strój ma być zawsze nieskazitelnie czysty, inaczej zostanie surowo ukarany. Był świadomy, że jej groźby nie są bez pokrycia.
Obejrzał się w lustrze, wciąż z niedowierzaniem patrząc, kim się stał. Jego ciało z każdym dniem przybierało bardziej kobiece kształty. Jego stare brwi i rzęsy zostały zastąpione trwałym dziwkarskim makijażem. Miał powiększone usta. „Dzięki temu będziesz lepiej ssać kutasa” – wytłumaczyła mu wtedy Pani.
Jan nie pamiętał, kiedy ostatni raz pozwoliła mu zdjąć jego mundurek. Minęło już kilka dni, odkąd ostatni raz pozwoliła mu się wykąpać. Lateks był przyklejony teraz do skóry wraz z potem i resztkami spermy Pani. Nawet do snu nie mógł się rozebrać.
Jego kutas był teraz maleńki. Był już o połowę mniejszy niż kiedyś. Kurczył się z każdym dniem, a jego piersi stawały się coraz pełniejsze. Jego przemianę nazywali w firmie „rehabilitacją”.
Jan wiedział, że lepiej nie pozwalać Pani czekać. Poszedł do salonu, wiedząc, że ona tam będzie. Codziennie siedziała w tym samym miejscu.
Tak jak się spodziewał, siedziała na środku skórzanej sofy, a jej kutas był już na zewnątrz i pożądliwie go głaskała palcami. Zrzuciła skórzany top i skórzane spodnie. Pozostały tylko jej błyszczące skórzane buty i rękawiczki.
– Na kolana! – rozkazała.
Jan posłuchał natychmiast, a Pani wskazała na niego jednym palcem, żeby „podszedł bliżej”. Gdy przysunął się do przodu na rękach i kolanach, jej gruby, na wpół wyprostowany fiut zbliżył się. Żołądek Jana jęknął z głodu.
– Kutas! KUTAS! Pyszny kutas! POTRZEBUJESZ KUTASA! Ssij kutasa! SSIJ GO MOCNO! Kochasz kutasy! Tylko sperma zaspokoi twoje pragnienie! Potrzebujesz spermy! SSIJ KUTASA, AŻ WYTRYŚNIE!
Ślina zaczęła napływać do ust Jana, a jego oddech stał się nierówny, kiedy ukląkł przed nią. Wszystko, co mógł teraz zrobić, to natychmiast przełknąć całą jej długość, ale wiedział, że lepiej nie działać bez pozwolenia Pani. Robił to już wcześniej i został surowo ukarany.
Pani Aleksandra spojrzała na swojego niewolnika w lateksie. Jego oczy były pełne tęsknoty, ale pozostały ślady zmieszania i żalu. Przemiana działała, ale potrzebował więcej. Zdecydowanie więcej treningu.
Dziewięć tygodni nie wystarczyło, by całkowicie złamać tę dziwkę. Być może zajmie to kolejne dziewięć tygodni. Dzięki temu, że jej firma przekazała jej Jana do przeprowadzenia treningu, zaowocowało to najlepszymi dwoma miesiącami jej życia.
Nigdy nie wyobrażała sobie, że może być tak spełniona seksualnie przed podpisaniem umowy z firmą.
285 to jej pierwsze specjalne zadanie w firmie, ale miała nadzieję, że nie ostatnie. Po ukończeniu szkolenia Aleksandra uzyska hojną podwyżkę.
– Zabierz się do pracy, niewolniku.
Aleksandra położyła ręce na oparciu kanapy, gdy Jan zanurkował w jej krocze i wsunął swoje tłuste, różowe usta na jej kutasa. Jęknął z ulgą, kładąc ręce po bokach jej potężnych ud i zaczął poruszać ustami w górę i w dół jej pysznego, ciemnego fiuta.
Ssał z taką siłą, że powstałe dźwięki zapewniały uroczą symfonię ssania, która była muzyką dla uszu Aleksandry.
– Jesteś dziś mocno spragniony, prawda? Widzę, że wypiłeś wszystko, co zostawiłam.
Stałe jedzenie było rzadkością dla Jana. Bardzo rzadko Pani dawała mu suche płatki zbożowe w misce dla psa. Przez większość czasu trzymała go na ścisłej, płynnej diecie. Dostawał miksturę przypominającą klej, która symulowała teksturę świeżej spermy, ale zawierała wszystkie niezbędne witaminy, tłuszcze i białka, których niewolnik potrzebował, aby przeżyć.