– Mam ci pokazać jak to się robi?! – zapytał i, nie czekając na odpowiedź, złapał mnie za rękę i uderzył nią o pośladek Karola.

– O tak! – krzyknął Karol.

– A teraz spuść mu porządne lanie! – zagrzmiał Benjamin.

Powrót do rytmu zajął mi mniej czasu niż się spodziewałem. To prawdopodobnie dlatego, że nasz obserwator wycofał się do cienia, poza zasięg wzroku. Ja wpatrywałem się w tyłek Karola obserwując jak znikają odciski dłoni na skórze. Szkopuł w tym, że jego pośladki były tak twarde, że uderzenia przypominały bicie kamienia. Nie byłem pewien kto cierpi na nich bardziej.

– Masz już dość? – wycedziłem przez zęby.

– Pierdol się! – odpowiedział Karol.

– Nie sądzę. Coś ci się pomyliło. – powiedziałem i praktycznie podbiegłem do skrzyni, wracając z dildo w dłoni – Co powiesz na małą rozgrzewkę?

Nawilżyłem dildo przytrzymując je na wysokości twarzy Karola, po czym obszedłem go, przykucnąłem, i spojrzałem na wszystko od tyłu.

– Zbliża się Andrzejeeek! – zaśmiałem się i wsunąłem mu zabawkę w odbyt. Nie za szybko, ale z licznymi ruchami w górę, w dół i na boki. Naprawdę muszę to wypróbować ze swoim własnym penisem.

– Pizda! – wydusił z siebie Karol, próbując nadstawić tyłek do mojego ataku.

Wtedy spojrzałem kątem oka na Benjamina. Wiercił się w kącie garażu, próbując zobaczyć co się dzieje. Uświadomiłem sobie po raz kolejny że nie jesteśmy sami. Był takim samym widzem, jak ludzie dla których mieliśmy przygotować zdjęcia na sprzedaż.

– Wyciągnij go powoli, a potem wbij do środka! – rozkazał Benjamin, a ja posłuchałem.

Karol znowu krzyknął.

– O tak! – wysyczał Benjamin – Dalej!

Dokładnie tak zrobiłem. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej. Karol zaczął oddychać tak szybko, że pomyślałem że za chwilę zemdleje, czy coś. Pomodliłem się w myślach, żeby powiedział „kaszmirowy sweter”.

– Bawisz się czasami jego sutkami? – zapytał Benjamin.

– Co takiego?

– Stój w miejscu. – powiedział, obchodząc Karola.

Sekundę później usłyszałem głęboki wdech.

– Podoba ci się, tak? – powiedział Benjamin – Hej, Andrzejku! Podaj mi klamerki, albo coś w tym stylu.

Pozwoliłem żeby dildo wyśliznęło się z dziury. Nie mieliśmy żadnych klamerek do zabaw, ale na półce, w słoiku po kawie, leżało kilka plastikowych sztuk. Podałem je Benjaminowi.

– To nie zaboli. – powiedział, po czym pociągnął za jeden z sutków Karola i zapiął na nim klipsa. Powtórzył czynność z jego uchem. Dodał też kilka na skórę ramion. Co jakiś czas potrącał którąś klamerkę, a kiedy odpadała, Karol wydawał z siebie zduszony okrzyk. A ja miałem wzwód.

Następnie zapiął kilka na napletek i mosznę.

– Pieprzony fagas! – krzyknął Karol.

– Co powiedziałeś?! – wysyczał Benjamin, uderzając otwartą dłonią jego twardego penisa – Nie waż się dochodzić, jeszcze dużo zabawy przed nami…