– Niżej! Po prawej, to znaczy… lewej od…
– Mam ją! – powiedziałem, próbując zdecydować czy powinienem przez nią spojrzeć.
Nagle rozległ się stuk do drzwi.
– O kurwa. – wyszeptał Karol.
Zastygliśmy oboje w bezruchu, nasłuchując.
Rozległ się następny stuk.
– Równie dobrze możecie otworzyć, chłopaki. – powiedział głos – I tak już mam zdjęcie.
– Cholera. – powiedziałem.
Karol pokiwał głową.
– Lepiej go wpuść, przynajmniej zobaczymy z kim mamy do czynienia. – wyszeptał.
– Jesteś pewien?
– Idź! – wybuchnął.
Karol nadal miał uwiązaną jedną rękę i stopę. Miałem nadzieję, że nie oczekuje że poradzę sobie w starciu z tym kolesiem. Wziąłem głęboki wdech.
– Skoro tak twierdzisz… – powiedziałem i poszedłem w stronę drzwi.
On został z tyłu, nie mogąc zobaczyć zbyt wiele, ponieważ był odwrócony w drugą stronę.
Wziąłem kolejny wdech. Otworzyłem zamki w drzwiach. Przygotowałem się na… bóg wie co. Ostatnia zasuwka przesunęła się, a do środka szybko wszedł jakiś facet i pośpiesznie zamknął za sobą drzwi.
– No pięknie. – powiedział, mijając mnie – Cześć Karol. – dodał, chwytając garść jego włosów z tyłu głowy.
– Co do cholery, Benjamin! Zabieraj łapy…
– Przedstaw mnie!
– Andrzej, to jest Benjamin. Jest studentem.
– Cześć. – powiedziałem, czując się naprawdę nieswojo.
Benjamin odwrócił się do mnie.
– Cześć Andrzej. – odpowiedział, jak gdyby nigdy nic – Jestem sąsiadem Karola.
– Hej. – powtórzyłem. Chyba właśnie to powinienem powiedzieć, prawda?
– Czy w czymś wam przeszkodziłem?
– Cóż, właśnie…
– My z Andrzejem…
– Ćwiczyliśmy do naszego szkolnego przedstawienia…
– Ćwiczenia…
– Taka tam zabawa.
– Chcieliśmy tylko sprawdzić, czy…
– Uprawialiście seks? – głos Benjamina uciął wszelkie wymówki i zapadła cisza jak po wyłączeniu telewizora.
– Andrzej tylko…
– Sprawdzałem go. Chciałem zobaczyć ile człowiek jest w stanie wytrzymać.
– Dla mnie to wyglądało bardziej jak gwałt.
– Gwałt? – powiedziałem zdziwiony. Nagle wszystko wydało się takie okropne…
– To żaden gwałt! – zaśmiał się Karol – Ta mała dziwka nie dałaby rady mnie zgwałcić, choćby nie wiem co.
Cóż, może i miał rację, patrząc na definicję gwałtu… Przecież nie da się zgwałcić chętnej osoby, prawda?
– W takim razie nie przeszkadzajcie sobie. – powiedział Benjamin z szerokim uśmiechem.
– Że co takiego? – odpowiedzieliśmy w tym samym momencie.
– Chcę popatrzeć, pokażcie mi co jest grane.
– Pokazać… – zawiesiłem się, całkowicie zmieszany.
– Byłeś w trakcie spuszczania lania więźniowi. No dalej!
– O tak. – powiedziałem, po czym podszedłem do Karola i uderzyłem go w tyłek kilka razy.
– Mój boże, weź się w garść Andrzejku. To ma być lanie, a nie głaskanie! Chcę usłyszeć trzask! Bądź mężczyzną… – rozkazał Benjamin.
Dałem mu parę kolejnych klapsów. Poczułem oddech Benjamina na karku.