Mistrz Eli odwrócił się od biurka by spojrzeć jej w twarz, z szeroko otwartą dłonią. Kruczoczarny kolor zwrócił na siebie uwagę Eli. Jakby część Nocy została uchwycona i zamieniona w obiekt, spoczywający teraz w jego dłoni. „Powiedziałem, że przyniosę ci prezent” – powiedział. Jego głos był surowy, suchy ikażde słowo niosło ze sobą dużą wagę. Przedmiot był wielkości piłki tenisowej.
Dziewczyna czuła jak podniecenie lekko przeływa jej przez skórę, ale jej zmartwienie trzymało to w uczucie w ryzach. To było ZA duże. Ela wyciągnęła ręce, z początku niezdecydowana, by to poczuć. Poszukując aprobaty spojrzała na niego. Przedmiot mimo rozmiaru był gładki. Obróciła go w dłoniach. Jej mistrz obserwował jej twarz z rozbawieniem.
– Wiesz gdzie to idzie prawda? – zapytał.
Koncentracja dziewczyny została przerwana. Skinęła głową z mieszaniną oczekiwania i zmartwienia. Odsunął od niej ręke, pozbawiając ją swojego dotyku.
„Na łóżku znajdziesz strój przygotowany na wieczór”, kontynuował
„Noś go i przyjedź tutaj! Przyjdziesz jako strój, który nosisz. Nie wolno ci mówić, chyba że ci to nakazuje, a kiedy to zrobisz, będziesz mówić tak, jak nakazuje strój! – jasne? – zapytał.
– Tak mistrzu –
– Nie każ mi za długo czekać – dodał na koniec.
Opuściła gabinet krocząc do swoje sypialni, prawie potykając ich kotka. Kilka minut później wróciła. Mistrz stał teraz obok biurka a zasłony były szeroko otwarte, odsłaniajac cały pokój. Zatrzymała się w połowie gabinetu, zanim na niego spojrzała. Jego pół-uśmiech powiedział jej, że nic się nie zmieniło. Nienawidziła tej jego części, części, która ciągle zmieniała grę. Chwilę stał jak zamrożony a potem podszedł do niej. Nigdy nie śpieszył się jeśli chodzi o wydawanie rozkazów.
Ona była podekscytowana, ale nie chciała żeby on to zauważył. Pochylił się by zbliżyć się do jej ciała. Jego ręka była ciepła, ale jego dotyk był czymś innym. Jakby oglądał posąg lub cenną nagrodęartefakt autentyczności. Równie dobrze mógłby być w rękawiczce. Jego dłoń bawiła się jej uszami. Puścił jej szyję i przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa. Jego ręka dotarła do jej lewego policzka i … szybkim ruchem uderzył ją.
Wypuściła z siebie dużą dawkę powietrza. Poczuła ból. Przez chwilę trzymał tam rękę, a potem podszedł do jej uda. Kontynuował tę grę. Dwoma palcami musnął jej stopę. Jej chęc do ruchu była ogromna ale znała konsekwencje przeciwstawienia się porządkowi którego nie mogła naruszać. Uderzył jeszcze mocniej. Chociaż nie widziała jego twarzy, podejrzewała, że był zadowolony. To, co powiedział potem, to potwierdziło.
„Taka dobra dziewczyna, prawda?”
Nastała cisza a on dodał.
„Dobra dziewczyna odpowiada, kiedy jest pytana!”
Dobra dziewczyna pokazuje swojemu Nauczycielowi, jaka jest szczęśliwa!”
Chwilę zajęło jej zrozumienie, a dłużej zajęła się tym o co ją proszono. Przez jakiś czas bawił się nią. Trąciła go w dłoń, przesuwając by głaskał ją bliżej głowy. Kiedy wstał, zaczęła poruszając się wokół jego nóg, delikatnie ocierając się o niego.
– Stop – powiedział.
– taki entuzjazj, musisz być spragniona występu co nie? – dodał
„Miau” – wyszło naturalnie z jej ust.
– Cieszę się, że to słyszę. Nalałem ci trochę mleka tutaj obok biurka, widzisz? –
Kolejne miauczenie gdy spojrzała na dużą srebrną miskę z napisem „Kot”. Podeszła do miski i zbliżyła nos do powierzchni mleka. Spojrzała na niego szukając jakiejkolwiek oznaki aprobaty. Usiadł na krześle niedaleko niej. Poczuła jak wnętrzności jej drżą.
„Czy tak pije dobra dziewczyna?” Jego głos był pełen gniewu.
Ból na jej tyłku sprawił, że jej oczy załzawiły, ale wydusiła z siebie kolejne miauczenie. Oddychając teraz szybciej zbliżyła się do miski i utkwiła w niej język. Zaczęła pić. Piła dopóki jej pragnienie nie ucichło i spojrzała na mistrza.
– Skończyłaś? Teraz możesz stać się prawdziwym kotem –
Zastosował dużą dawkę lubrykantu i podążył do jej dupy. Wsadził palec do środka. Ela poczuła rozkosz i wydała z siebie głośny pomruk.
– Co za niegrzeczne zwierze ! – powiedział i wsadził w nią drugi palec po czym zaczął nim ruszać. Im głośniej mruczała tym szybciej się nią bawił, uderzając ją drugą ręką za każdym razem gdy wracała do regularnego jęku. W miarę wzrostu intensywności drgnęły też jej mięśnie. Zajęło to mniej niż pięć minut zanim osiągnęła punkt kulminacyjny. Zadrżała, jej mięśnie się rozluźniły a tyłek zacisnął palec. Jej cipka pulsowała. Ona została zupełnie nieruchomo, tylko odgłos ciężkiego oddechu rozbrzmiał w pokoju.
Po kilku nieudanych próbach jej tyłek w końcu rozlużnił się i puścił.
– Czy moje zwierzątko jest w porządku ? – usłyszała
Odchrząknęła i miauczała.
– Doskonale – kontynuował.
Jej umysł wciąż pływał gdzieś daleko, pozostawiając ciało na autopilocie. Zrobiła, o co prosił, i powoli zaczął wkładać w jej tyłek zatyczkę. Bez oporu weszła cała. Wstał, podszedł do biurka, przyniósł coś z powrotem i zaczął podłączając go do wtyczki. Kiedy skończył, powiedział: „Teraz jesteś prawdziwym kotem. Wstań idz do lustra i pokaz co myślisz”
Chwilę poźniej uderzył ją w pośladki. „Słyszałaś co mówię” – krzyknął?
Podeszła do lustra by zobaczyć biały ogon w paski wyrastający z niej. Pogłaskała go owijając wokół siebie jego koniec. Pociągneła go lekko by poczuć jak wtyczka wywołuje delikatne skurcze.
„Wygląda na to, że nie jesteś tak szczęśliwa, jak się spodziewałem” – powiedział.
Rozczarowanie w jego głosie spadło na nią jak wiadro lodowatej wody i natychmiast przyspieszyła ruch bioder. Kontynuowała przez ponad minutę przechodząc do ruchu w górę i dół, aż był w pełni usatysfakcjonowany.
– Przygotowałem dla ciebie ćwiczenie, ale ponieważ jesteś o wiele bardziej inteligentny i lepiej wyszkolony niż moje inne zwierzęta; to ćwiczenie umysłu i precyzji. Czy jesteś na to gotowy kotku? –
Kazał jej wstać i położyć łapy na biurku. Wspięła się na stołek i naśladując kota tak bardzo jak to tylko możliwe położyła ręce tam gdzie jej rozkazał. Dyskomfort pojawił się już od momentu jak usiadła. Nie mogła właściwie usiąść z powodu ogona. Więc musiała być całkowicie przed nim odsłonięta. Było jej bardzo niewygodnie. Dokładnie tak jak chciał. Bardziej zależało jej na tym żeby nie upaść niż na samym zadaniu. Wzięła ołówek i zaczęła kolorować tak jak jej kazał.
Poczuła pierwsze uderzenie na swoim policzku. Jęknęła.
– Kluczową różnicą między zwierzakiem a jego panem są kciuki – usłyszała.
Teraz zrozumiała czego chciał. Pochyliła się z opuszczoną głową i za pomocą ust, języka i zęnów podniosła ołówek jeszcze raz. Jednak trwało to nadal. Za każdym razem gdy popełniała błąd otrzymywała uderzenie. Zanim dotarła do końca jej tyłek był cały czerwony a po stronach kolorowanki spływały łzy. Szaleńczo przyśpieszyła robią coraz więcej błędów. Puściła ołówek, świszcząc z bólu.
„Dobra dziewczynka”, objął ją. „Moja słodka sumienna dziewczynka” – poklepał jej głowę, która schowała się w jego piersi.
Jej całe ciało się trzęsło. Przytulała go coraz mocniej i miauczała.
„Cóż, zasługujesz na to”. – powiedział
Uniósł jej głowę, pocałował ją w mokre usta, a ona cofnęła się, wiedząc jak brudna była jej twarz, a mimo to nie można było mu niczego odmówić. Lekko uniósł jej głowę za szczękę szczypiąc ją w trakcie i głęboko pocałował. Potem siegnąl między jej nogi i powoli szarpnął za wtyczkę. Powoli, bardzo powoli jej mieśnie zaczęły ustępować. Po ostatnim pociągnięciu wszystko zniknęło, a jej dziura drżała. Nałożył balsam na jej tyłek.
– Dobrze się spisałaś – powiedział jej a potem przesunął trochę jej włosów na bok, wciąż całując dłoń przycisniętą do jego klatki. Jej usta zmieniły się w mały uśmiech, informując go, że ona też była zadowolona i że wszystko było z nią w porządku. W ten sposób zakończyła się ta noc.