– Przepraszam, proszę pana. Czy naprawdę jechałam za szybko? – zapytała blondynka, kiedy tylko uchyliła okno w drzwiach.
– Poproszę prawo jazdy i dowód rejestracyjny. Tak, powiedziałbym że dobre 70km/h w terenie zabudowanym to trochę za szybko.
Policjant patrzył na nią z góry, z czapką naciągniętą głęboko na czoło. Uśmiechnęła się, ale widziała jedynie własne odbicie w jego okularach przeciwsłonecznych z szerokimi szkłami.
– Oczywiście. Bardzo mi przykro… To wszystko przez okropny dzień w pracy.
– Prawo jazdy i dowód rejestracyjny. – powtórzył, a potem zacisnął usta.
Przełykając nerwowo ślinę, sięgnęła do schowka dając mu jednocześnie dobry widok na długie zgrabne nogi i krótką czarną spódniczkę. Wyjęła ze środka dowód, a potem pogrzebała w torebce w poszukiwaniu prawa jazdy. Wręczyła mu je dłonią ze świeżo zrobionymi paznokciami w kolorze dojrzałego jabłka.
– To potrwa chwilkę. Proszę nie wychodzić z auta, dopóki do pani nie przyjdę.
Patrzała w lusterku jak odszedł do służbowego auta. Był wysoki, dobrze zbudowany, miał gęstą brodę i tyłeczek w który chętnie by się wgryzła. Pośpiesznie sięgnęła do górnych guzików bluzki i rozpięła kilka z nich. Nie była zbyt hojnie obdarzona przez los, ale jej piersi były okrągłe i jędrne. Mówiąc w skrócie, jeśli tylko by się zdecydował, to było na co popatrzeć. Naprawdę nie chciała dostać mandatu, bo mąż by ją udusił.
Podniosła się nieco w siedzeniu i wyjęła spinki z włosów. Teraz blond loki opadały na ramiona. Czy aby nie zachowywała się zbyt wyzywająco?
– Wydaje się że jest mały problem, proszę pani. – powiedział policjant, a ona aż podskoczyła.
W ogóle nie zauważyła że wrócił do jej auta. Mimo szoku, odwróciła się do niego z promiennym uśmiechem na twarzy.
– Oh, tak?
– Miała pani w przeszłości wiele zatrzymań i pouczeń. Proszę wysiąść z samochodu.
Mężczyzna zobaczył zza szkieł okularów słodkie, zaokrąglone piersi. Na lewej była nawet wytatuowana mała róża. Odszedł krok w tył żeby mogła otworzyć drzwi auta, a wtedy rozszerzyła nogi żeby wysiąść. Jeśli się nie mylił, zauważył błysk różowego ciała spod spódniczki. Oficer przełknął gęstą ślinę i poprawił ułożenie okularów na nosie.
– Ale ja… Ja nie rozumiem. Dużo pouczeń?! – zapytała, stojąc przodem do zamkniętych drzwi.
Opuściła dłonie po bokach ciała, żeby pokazać że zmierza w pełni współpracować. W końcu słońce zaczęło już zachodzić i robiło się późno. Zauważyła że już dawno schowało się za czubki drzew rosnących przy drodze.
– Tak, zgadza się.
Mężczyzna patrzał na nią z góry, trzymając jedną opaloną dłoń na pasku spodni. W drugiej miał bloczek mandatowy, jej prawo jazdy i dowód rejestracyjny. Miał bardzo poważny wyraz twarzy, a jego usta… cholera, to były naprawdę seksowne usta… były zaciśnięte.
Kobieta mrugnęła i spojrzała na czubki swoich czarnych szpilek. Przygryzła wargę równiutkimi, białymi zębami i popatrzała mu prosto w twarz. Niestety, nie widziała jego oczu zza okularów. Wygięła lekko plecy i wydukała:
– Okej, to… Ymmm…
– Proszę za mną.
Wyciągnął dłoń żeby złapać ją za ramię i zanim zdołała cokolwiek powiedzieć, prowadził ją już do radiowozu. Myślała że czeka ją pogadanka i wlepienie tylu mandatów ile było konieczne, ale zamiast tego minęli jego auto i skierowali się w ciemność pomiędzy drzewami. Ślizgała się nieco na iglastym podłożu, ale on przytrzymywał ją pewną ręką i powtarzał żeby uważała.
– Chwila… Chwila! Co się…
– To dla pani dobra. Tyle pouczeń… To nie może się obejść bez kary.
Jej oczy się zwęziły, kiedy zauważyła że odchodzą całkiem daleko od drogi prosto w las, i są całkiem sami. W pewnym momencie spróbowała się zatrzymać.
– Nie! Nie może pan… – niemal krzyknęła.
Nagle przyciągnął ją mocno do swojej piersi. Zobaczyła swoje odbicie w jego okularach i nieświadomie oparła się dłońmi o kieszonki w jego służbowej koszuli.
– Mogę. I zrobię to. A pani będzie się dobrze sprawowała. – powiedział stanowczo.
Kobieta mrugnęła i otworzyła szerzej usta żeby krzyknąć, ale on, szybko jak błyskawica, spoliczkował ją. Papiery, które wcześniej trzymał, wyleciały w powietrze. Pchnął ją mocno na szorstką korę wielkiego drzewa. Przycisnął się do jej drobnego ciała. Rozepchnął jej stopy swoimi wielkimi butami i sięgnął wolną dłonią pod spódniczkę. Znalazł tam gorącą, bezwłosą cipkę.
Wzięła głęboki wdech i oparła dłonie na jego ramionach, żeby spróbować go odepchnąć.
– Uspokój się, mała dziwko! Myślisz że nie czuję twojej mokrej, gorącej cipki?!
Mówiąc te słowa, wcisnął jej palec do środka. Ściany pochwy natychmiast się na nim zacisnęły.
– Haha! Wiem że chcesz mojego kutasa. Chcesz żeby mój gorący fiut cię wypełnił, prawda? CZY NIE?!
Posuwał ją środkowym palcem przez dobrą minutę, a kciukiem masował nabrzmiałą łechtaczkę. Drugą dłoń przytrzymywał na jej ustach. Przez cały czas kobieta usiłowała kręcić przecząco głową.
– Pogódź się z tym. Dostaniesz to na co zasłużyłaś. Wejdę w ciebie w całości, w tą twoją ciasną cipkę. O boże, jesteś taka mokra! Dosłownie cieknie mi po ręce. Ty cholerna dziwko!
Mężczyzna sięgnął do paska i rozpiął go. Spod spodu wyskoczył sztywny penis. Był naprawdę imponujący, jak na takiego skurczybyka. Do jej oczu napłynęły łzy, lecz on nie zwrócił na nie uwagi. Odwrócił ją tyłem i pchnął na pień. Wszedł w nią jednym ruchem, aż po same jądra. Jedną ręką złapał garść jej włosów i pociągał ją w tył podczas ostrego posuwania.
– Podoba ci się? Lubisz, jak jestem tak głęboko? Chcesz mnie, wiem to. Przecież nie miałaś majtek, mała dziwko. Specjalnie dla mnie rozpięłaś bluzkę. Miałaś nadzieję, że to zauważę. Chciałaś tego, więc proszę bardzo. Spełniam twoje marzenia. Jest ci dobrze, widzę to. O tak, kończ dla mnie suko!
Kobietą wstrząsnął tak silny orgazm, że zaczęła tryskać po swoich i jego udach.
– Cholera jasna! – krzyknął nagle policjant.
Odwrócił ją w swoją stronę, pchnął na kolana i zaczął sobie walić.
– Następnym razem pomyślisz dwa razy kiedy będziesz jechała tak szybko. O tak, będziesz się mocno zastanawiać.
Nagle facet stęknął i wytrysnął na nią kilka strużek mlecznej spermy. Patrzał jak spływała po jej policzkach, nosie i ustach, aż na dekolt. Kiedy już skończył, kazał jej zostać na kolanach dopóki nie pozbierał swoich rzeczy. Poprawił ułożenie okularów na nosie i podniósł bloczek mandatowy, pozostawiając jej dokumenty na ziemi. Spojrzał w dół na to jak próbowała niezdarnie wytrzeć twarz z jego spermy.
– Będę ci się przyglądał. – rzucił przez ramię, odchodząc z powrotem w stronę radiowozu.
Kobieta wstała z ziemi na trzęsących się nogach i krzyknęła za nim:
– Dziś na obiad schabowe! Mam nadzieję że masz ochotę, kochanie!
Zauważyła że machnął ręką jakby na potwierdzenie jej słów. Z uśmiechem zebrała swoje rzeczy. Powinna się pośpieszyć, bo nie lubił kiedy spóźniała się z obiadem.