Zadrżała lekko, czując, jak powietrze wiruje wokół pokoju, sygnalizując, że drzwi się otworzyły. Żadne światło nie przenikało przez jej grubą opaskę, żaden hałas nie docierał do jej uszu, pomimo tego, jak bardzo starała się słyszeć. Jej dłonie zgięły się za plecami, a gruba lina ścierała miękką skórę. Dłoń musnęła jej policzek, sprawiając, że podskoczyła, serce waliło jej w piersi. Zamrugała szybko, czekając na ich następny ruch. Palce przesunęły się po jej warkoczu i zaskomlała cicho.

Dłoń ścisnęła jej twarz. – Czy mówiłem ci, żebyś hałasowała? -warknął męski głos. Pokręciła głową tak mocno, jak tylko mogła. – Nie, nie zrobiłem tego. Czego więc nie zamierzasz robić?hałasować – wyszeptała, a dłoń puściła ją, by kilka razy dotknąć jej policzka. Zaciskając i puszczając dłonie kilka razy, zmusiła serce do uspokojenia się. Poczuła dłoń owiniętą wokół warkocza, która powoli zmuszała ją do cofnięcia głowy. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Poza jej nierównym oddechem nie było słychać dźwięku. A potem poczuła ból na policzku. Robiła wszystko, by nie rozpłakać się, a zęby zatopiły się w jej dolnej wardze. Ból eksplodował na jej drugim policzku, a jej włosy zostały uwolnione.

Opuściła głowę, a dłonie zacisnęły się w pięści, starając się nie hałasować. Dłoń gładziła jej włosy, jakby nagradzając ją za to, że jest dobra. Dłoń zsunęła się, dotykając palcami jej rozgrzanego policzka, a ona nie mogła się oprzeć, goniąc za delikatnym dotykiem. Odchylił głowę, a ona poczuła, jak para warg ociera się o jej usta.

Nagle dotyk znikł. żądnego dźwięku. Bez względu na to, jak bardzo się starała, nie słyszała, żeby ktoś się poruszał. Powietrze znów wirowało w pokoju i nie mogła stwierdzić, czy ktoś wchodzi, czy wychodzi. Tak długo nic się nie działo, musiała zgadywać, że jest sama, a potem dłoń spłynęła po jej nagich plecach, pozostawiając po sobie gęsią skórkę. Podążyły za nim usta.

Zęby zapadły się w jej policzek i bez zastanowienia krzyknęła. Uświadomiła sobie, co zrobiła natychmiast, i zastygła w miejscu. Następująca cisza była napięta i całe jej ciało drżało.

Pochyl się – inny głos wyszeptał. Przełknęła ślinę, pochylając się tak daleko, jak mogła by nie upaść, mając trudności z trzymaniem się bez ramion, żeby złapać równowagę. Dłoń owinęła się wokół jej gardła, unieruchamiając ją i zmuszając do zginania się.

Czego zabroniłem ci robić? – pierwszy głos zapytał, stojąc za nią. Zgadywała, że to on trzymał jej gardło.

Hałasować – wyszeptała, gdy jej serce waliło.

A co zrobiłaś? – Dłoń zacisnęła się wokół warkocza, zmuszając jej głowę do odchylenia do tyłu, pomimo tego, że jej gardło było ścisnięte.

Hałasowałam – zaskomlała. Obie dłonie zacisnęły się, a ona zmrużyła oczy.

Jak sądzisz, co się dzieje, gdy ktoś nie wykonuje poleceń? – spytał mężczyzna. Ona mogła wyczuć jego oddech na twarzy, wiedziała więc, że jest wprost przed nią.

Przełknęła głośno ślinę, znając odpowiedź, której oczekiwał – Za niewykonywanie poleceń jest, jest… kara – zdołała z siebie wyrzucić.

Myślę, że to dobry pomysł – powiedział mężczyzna, a ona poczuła rękę na swoich plecach, tuż nad tyłkiem – Czy przyjmiesz swoją karę jak grzeczna dziewczynka? – ona bezdźwięcznie skinęła głową, a jej włosy zostały wypuszczone. Głowa opadła, ale ręka na jej szyi pozostała – zaczniemy od pięciu. Jakikolwiek dźwięk spowoduje, że będzie pięć kolejnych.

Zanim zdążyła odpowiedzieć lub przetworzyć to, co mówił, cały jej tyłek płonął. Wrzasnęła z zaskoczenia, a dłoń na jej gardle ścisnęła. – To kolejne pięć. – Kolejne uderzenie, tym razem udała, że nie sprawiło jej to bólu. Czuła, jakby uderzało ją wiosło, dostatecznie duże, by jednym uderzeniem objąć cały tyłek. –Jeszcze osiem. – Dwa kolejne pojawiły się szybko, a łzy napłynęły jej do oczu. – Sześć. – Kolejne dwa uderzenia przeszły przez jej uda i wierciła się, przesuwając się z nogi na nogę. – Cztery. – Dłoń pogłaskała ją po policzku. – Jesteś dobrą dziewczynką.

Straciła rachubę przy kolejnych trzech, ale mężczyzna przed nią liczył każdego. Dłoń pogłaskała ją po płonącym tyłku, jakby chciała uspokoić ból, a ona westchnęła cicho, powoli relaksując się pod dotykiem. – Jeszcze jeden – mruknął mężczyzna przed nią, po czym zacisnął dłoń na ustach. Ostatnie uderzenie wylądowało na zgięciu jej tyłka i ud. Zęby zapadły się w dłoń na ustach, starając się nie hałasować. Łzy w jej oczach wsiąkły w opaskę.

A potem było po wszystkim. Dwie dłonie gładziły jej bolące ciało, delikatne i miękkie. Otworzyła szczękę, odrywając zęby od ręki mężczyzny. Jej ciało drżało lekko, czekając na karę za ugryzienie go. Nigdy nie nadeszła, zamiast tego jego ręka delikatnie gładziła jej twarz. Ręka opuściła jej gardło i ktoś pomógł jej wstać.

Czy będzie teraz grzeczną dziewczynką i będziesz cicho? – mężczyzna przed nią zadał pytanie.

Tak, panie – wyszeptała, wydając drżące westchnienie. Dwie wargi musnęły jej usta, a ona skierowała się w ich kierunku. Nie było ich jednak, pozostawiając ją w tej samej ślepej ciemności.

Czuła ciepło kogoś stojącego za nią, tak blisko, że prawie się dotykali. Powstrzymywała się z całej siły, by nie pochylić się w jego stronę. – Na kolana – powiedział drugi głos za nią. Trudno było kleknąć ze związanymi rękami, ale poradziła sobie bez upadku. – Do samej ziemi. – Poruszyła się, opuszczając dalej, by oprzeć się na piętach. – Pochyl się. Czoło na podłodze.

Zajęło jej chwilę, by dostosować się, ręce zgięły się za nią, zanim wreszcie skręciła do przodu. Kiedy jej czoło dotknęło zimnego betonu, westchnęła, a potem zamknęła usta. Coś ciągnęło jej się po plecach, coś z długimi, chłodnymi pasmami, powodujące dreszcze. Rozległ się delikatny krzyk, a kosmyki pogłaskały ją po plecach mocniej. I znowu tylko odrobinę mocniej. Tym razem może śledzić uderzenia, słysząc, jak chłosta bije w powietrzu. Nigdy nie uderzył wystarczająco mocno, aby naprawdę zranić, tylko tyle, żeby poczuła to.

Było w tym coś kojącego i im dłużej to trwało, tym bardziej zapadała w to uczucie, dopóki nie było żadnych myśli, żadnych zmartwień, tylko kolejne uderzenie. Prawie zaskomlała, kiedy przestał, a para dłoni pociągnęła ją w górę, więc znów oparła się na piętach.

Włóż to – usłyszała, jak tylko coś twardego i długiego wciskało się w jej usta. Otworzyła je szeroko, by włożyć to między zęby. Wgryzła się, by nie wypadło. Dłonie pieściły jej piersi, a głowa opadła do przodu. Palce poprawiły jej sutki, powodując, że drgnęła. Jedna ręka pozostała tam, zamieniając sutki w twarde szczyty, a druga powoli zsuwała się po brzuchu.

Rozszerz uda – rozłożyła tak mocno, jak potrafiła, ale palce na sutku szczypały mocniej, powodując, że szarpnął ją nagły ból. – Dalej. – Rozłożyła jeszcze szerzej, trzęsąc się w udach i biodrach. Ta ręka zsunęła się, obejmując jej już nasiąkniętą cipkę. Pocierała się bez prawdziwej presji, a ona próbowała ocierać się o nią, szybko dowiadując się, że jej pozycja nie pozwoliła jej na żaden ruch.

Palce w końcu się poruszyły, rozchylając wargi, by prześlizgnąć się przez jej wilgoć, gładząc w górę i w dół. Od czasu do czasu przesuwały się po jej łechtaczce, powodując szarpnięcie bioder. Jeden wślizgnął się w nią i bez namysłu zaczęła jęczeć. Gładzenie ustało natychmiast, a dłoń została zdjęta.

Co ci mówiłem? – mężczyzna za nią warknął i wyciągnął korek z jej ust.

Nie hałasować – zaskomlała.

Są tylko dwie proste zasady: robić wszystko tak, jak każe i nie hałasować – powiedział drugi głos z innej części pokoju – tylko dwie. A ile już razy złamałaś drugą?

Zanim spróbowała odpowiedzieć, mężczyzna za nią owinął dłoń wokół jej warkocza i szarpnął ją do tyłu, mówiąc: – już trzy razy. Myślę więc, że tym razem zastosujemy trzy uderzenia. – Odgarnięto jej włosy do tyłu, zmuszając ciało do wygięcia się w łuk. – Jakikolwiek hałas, a dodam kolejne trzy. – W tej pozycji była tylko jedna rzecz, którą mógł walnąć, i na samą myśl o tym poczuła, że ​​jej oczy zaczynają łzawić. Bez zapowiedzi dłoń uderzyła ją mocno w cipkę, powodując ból całego ciała. Drugi raz i łzy się wylały. Trzecia sprawiła, że ​​jej pierś zatrzęsła się, ale nie wydobywał się żaden dźwięk.

Dłoń na jej włosach przesunęła się i poczuła, że ​​jej głowa kieruje się na czyjeś ramię. – Myślisz, że możesz być teraz grzeczna? Cieszę się, że mogę cię nadal karać, ale sądzę, że bardziej spodoba ci się nagroda za dobre zachowanie.

Będę grzeczna – wyszeptała – obiecuję.

Wydał z siebie dźwięk, mówiąc: – nie jestem pewien, czy mogę ci wierzyć.

Będę grzeczna, obiecuję – zarzekała się – przepraszam, obiecuję, że będę cicho, będę słuchać. Proszę, nie chciałam. Teraz będę już grzeczna.

Tak lepiej – powiedział, a ona zadrżała, czując, jak jego dłonie zsuwają się po jej ciele. Uchwyt znów wylądował w jej ustach, a ona przyjęła go z powrotem, zaciskając zęby, by nie wypadł. Jedna ręka droczyła sutki, a druga wśliznęła się między nogi. Nie mogła się powstrzymać od wzdrygnięcia, gdy jego palec przesuwał się po jej cipce. Ręka była jednak delikatna, prześlizgiwała się przez wargi, zbierała wilgoć i zwijała je, by drażnić łechtaczkę. Z trudem łapała oddech, ale nie wydała żadnego innego dźwięku, nie chcąc ryzykować dalszej kary.

Bardzo powoli wepchnął w nią palec, a ona próbowała zakołysać biodrami, próbowała uzyskać jakiekolwiek tarcie, ale nie dała rady. Palec delikatnie ją przeleciał, od czasu do czasu wyciągając, by dotrzeć do łechtaczki, a potem z powrotem. Dodał drugi palec, a jej oczy się zamknęły, głowa opierała się mocniej o ramię mężczyzny. Jego palce zwinęły się, znajdując w niej to szczególne miejsce, a szczęka zacisnęła się, starając się nie jęczeć. Pieprzył ją szybciej, kciukiem odnalazł jej łechtaczkę i okrążył ją z silnym naciskiem.

Pomimo pieczenia, które wciąż odczuwała na dupie i cipce, a może właśnie z tego powodu zaczęła się zbliżać do orgazmu. Jej ciało napięło się, a na jej skórze pojawił się lekki pot. – Czy chcesz dojść? – Powiedział drugi mężczyzna skądś przed nią. W odpowiedzi skinęła głową. – Jak bardzo chcesz dojść? – To było podchwytliwe pytanie i wiedziała o tym. Gdyby nie odpowiedziała, nie doszłaby. Gdyby odpowiedziała, złamałaby zasadę braku hałasu i otrzymałaby kolejną karę.

Wydaje mi się, że jednak nie chcesz wcale dojść – powiedział mężczyzna za nią. Jego oddech szeptał jej do ucha, gdy kontynuował ruchanie jej cipki. Niemal bolało, gdy powstrzymywała orgazm, ale nie chciała wiedzieć, co by się stało, gdyby doszła bez pozwolenia. – Szkoda. Naprawdę chciałem, żebyś doszła. – Jego prędkość wzrosła, a jej usta otworzyły się z westchnieniem, chłosta zastukotała o podłogę.

Proszę – wreszcie się przełamała – muszę dojść, proszę, pozwól mi dojść – wiedziała, że za to dostanie kolejną karę, ale już nie wytrzymała.

Możesz dojść. Teraz. – Udało się. Eksplodowała na jego dłoni, a zduszony jęk wydarł się z jej ust.

O autorze