Starsze, napalone panie są świetne, bo nie mają żadnych wymagań. Zazwyczaj miały już do czynienia w swoim życiu z całą bandą idiotów i w pewnym momencie są już na tyle dojrzałe że w końcu dorastają do tego że wiedzą czego oczekują od związku. Zdają sobie też sprawę że miały totalnie nierealne wymagania wobec mężczyzn i właśnie dlatego ich wcześniejsze związki upadały, a nie w drugą stronę. 

Wiedząc to, jedyne czego potrzeba żeby poderwać taką panią to sześciopak piwa, paczka papierosów i skręt trzymany przez kilka dni w lodówce. 

Był czwartek. Obudziłem się, wziąłem prysznic i wyszedłem wcześniej do pracy. Tego dnia obchodziliśmy dwudziestolecie klubu „Biuro” i musieliśmy przygotować zabawę dla 700 ludzi. 

Czwartki są dobrymi dniami na urządzanie balangi, bo jeśli obudzisz się w piątek na kacu, to teoretycznie jest już prawie weekend i można dalej balangować gdy tylko wyjdzie się z pracy. 

Razem z trzema współpracownikami załadowaliśmy chłodnię 50 skrzynkami piwa, paroma skrzynkami wódki, sześcioma skrzynkami wina, i butelkami wszystkiego od Jaegera po Schnapsa. Wyposażyliśmy dwa osobne bary, roznieśliśmy papierosy po strategicznych miejscach na sali, oprowadziliśmy piękne kelnerki i poleciliśmy wydawać jedzenie gościom gdy tylko katering się pojawi. Pokazaliśmy też orkiestrze gdzie może się rozłożyć. 

Wszystko było już gotowe. Goście zaczęli się schodzić około 16:30. Zacząłem pić o 16:45. O 17:15  byłem już gustownie podchmielony. 

Pierwszy tłum składał się głównie z ludzi z branży, którzy zatrzymali się na szybkiego drinka w drodze na obiad, albo do domu po pracy. Oni są z góry na przegranej pozycji. 

W każdym razie, po pięciu godzinach tłum przypadkowych ludzi z branży biznesu zaczął się wykruszać, a pojawiły się prawdziwe wilki. Do godziny 23 pojawiło się tylu gości, że nie można było między nimi przejść. Sądzę że z łatwością dobiliśmy do liczby 700 osób.

Byłem już wtedy totalnie zmieciony z planszy. Chodziłem po sali i pytałem losowe laski „czy właśnie złapałaś mnie za tyłek?!”, mając nadzieję że tekst załapie się zarówno jako hasło na podryw i jako szowinistyczna uwaga. 

Nagle kątem oka zauważyłem starsza kobietę tańczącą na krześle. Musiała być koło czterdziestki. Nie za stara, ale wystarczająca… na anal. 

Obserwując ją, stwierdziłem że w każdą inną noc była raczej typem chłopczycy wychodzącej z kumplami do baru i tańczącej do „Shot through the heart”, ale dziś wydawała się wyjątkowo kobieca. Kołysała biodrami w rytm muzyki i górowała nad tłumem na swoim własnym, prywatnym piedestale. 

Podszedłem do niej, skinąłem żeby się schyliła i zapytałem:

– Chciałabyś kolejne piwo?

– Tak, poproszę. – odparła, uśmiechając się uwodzicielsko.

Wróciłem do niej z drinkiem, otoczyłem ramieniem jej talię i spojrzałem na nią jakbym miał coś ważnego do powiedzenia. Schyliła się i nadstawiła ucho, wyciągając szyję. Zaciągnąłem się jej zapachem i pocałowałem ją, po czym musnąłem językiem jej ucho. Zauważyłem że jej ciało pokryło się gęsią skórką. Odwróciłem jej twarz do siebie i pocałowałem ją w usta. Po krótkim sparingu językami zaproponowałem żebyśmy przeszli w bardziej ustronne miejsce.

Już po chwili schodziliśmy po schodach do taksówki, z kurtkami w na grzbietach. Kobieta zasugerowała żebyśmy pojechali do niej. To zdecydowanie bardziej wygodna opcja niż przewidziane przeze mnie ruchanie za śmietnikami. 

Podczas jazdy zajęliśmy się sobą, a obmacywaniu towarzyszyło jej ciężkie oddychanie (chyba miała astmę, czy coś). Dotarliśmy na kampus uniwersytecki. Zdziwiłem się, ale najwidoczniej kobiety w jej wieku też mogą studiować. 

Usiedliśmy w salonie, gdzie zapytałem czy mogę zapalić. Powiedziała że tak, po czym podeszła do zamrażarki i wyjęła z niej skręta. Usiadła na podłodze w siadzie skrzyżnym i zamknęła oczy, wyglądając jakby miała zacząć medytować. 

Okazało się, że naprawdę to robiła. 

– Wszystko w porządku? – zapytałem.

– Muszę się przygotować. – odparła.

„Przygotować? W takim razie powinnaś być w łazience i myć podwozie”, pomyślałem, ale nic nie powiedziałem. 

Minęły minuty które wydawały się trwać całymi godzinami. Rozważałem już porzucenie nowego Gandhi, ale w zamian stwierdziłem że nie mam nic do stracenia, i mogę równie dobrze zdjąć ubrania. Gdy już byłem nagi, stanąłem za nią i zacząłem masować jej ramiona. Pocałowałem ją w szyję, co z jakiegoś dziwnego powodu sprawiło się się bardzo podnieciłem. Przycisnąłem wzwód do jej dolnych pleców i spróbowałem przerwać jej trans. 

Kobieta otrząsnęła się, powiedziała że już jej trochę lepiej, i odpaliła skręta. Zapaliliśmy, a potem odwróciła się i pocałowała mnie. Odchyliłem się w kunsztownym meblu (wielki worek pośrodku salonu), a ona zaczęła mi robić laskę. 

Wreszcie.

Po przerażająco dobrym oralu podniosłem ją z podłogi i zaniosłem do sypialni. Tam rzuciłem ją na łóżko. Kiedy już miałem w nią wejść, powiedziała cichutkie „nie”. Każdy kto to przeżył, wie że „nie” oznacza „tak”.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.