“Panie Raczek – powiedziała, kręcąc głową. – Podobnie jak pan, łapię zbyt wielu chłopców patrzących niżej niż problem matematyczny na tablicy. Nie mogą tego ukryć. Nie są wystarczająco szybcy. Pan jednak… –

Ale ja… – Przerwał nagle.

“Ale co ty?” – zapytała, unosząc scholastycznie brodę i brwi.

Pan Raczek szukał względnie pełnej szacunku odpowiedzi. Ale zaczęła bawić się swoimi brązowymi włosami, a jej usta wygładziły się w wyczekującym uśmiechu.

“… Nie mogę zrozumieć problemu. Musiałbym to zrobić empirycznie. Praktyczne doświadczenie robi różnicę”.

„Naprawdę, panie Raczek? Czy mam pana wezwać do tablicy?”

Odwróciła się i pochyliła lekko, trzymając nogi prosto, aby napisać równanie matematyczne na dole tablicy. Sukienka rozciągnęła się i podniosła, gdy zanotowała kilka cyfr, liter i znaku plus w nawiasach, i zrobiła to samo po przeciwnej stronie znaku równości.

“Panie Raczek, proszę podejść do tablicy”. Wyciągnęła niebieski marker.

Wziął marker, zacisnął dłoń na jej dłoni i ukląkł na kolanie, aby zbliżyć się do problemu.

Pani Andrzejak cofnęła się.

– Nawiasy, wykładnik, mnożenie… – usłyszała mamrotanie.

Naciskana odrobiną przebiegłości podeszła do drzwi, zamknęła je i zatrzasnęła zamek. Byli tam sami. Wróciła i stanęła bezpośrednio za nim. Jej dłoń zaszeleściła jego czarnymi włosami.

– Rozumie pan, panie Raczek. Jesteś… – szepnęła intensywnie obok jego ucha -… już blisko.

Objęła jego głowę obiema rękami i przekręciła go. Był na wysokości jej talii. Poczuła, jak jego ciepłe ręce instynktownie unoszą jej ciepłe łydki, ślizgają się wokół roztrzęsionych ud, a potem pod śliwkową sukienką. Wyżej, jego palce odnalazły jej majtki i przebiegły wzdłuż elastycznego paska. Powoli je zdjął. Gdy majtki opadły jej do kostek, nie obchodziło jej, co stało się później. Oczy miała już zamknięte, jedną ręką mocno przyciśniętą do blatu biurka i białymi kostkami, a drugą ręką trzymała na tablicy, aby zrównoważyć osłabiające się kolana. Wgryzła zęby w dolną wargę, pierś uniosła się w powietrze. Wydała z siebie głęboki, powolny jęk, nawet zanim stało się cokolwiek innego.

„Naucz mnie, daj mi twardą lekcję, panie… Ach!” udało jej się sapnąć.

Pan Raczek wsunął głowę pod jej sukienkę.

Kiedy głowa pana Raczka rozciągnęła sukienkę do granic możliwości, uderzyła dłonią w biurko. Poczuła, jak całuje jej nogi, ściska jej ciało i bada dolną część ciała, całując w górę jej uda. Pan Raczek podniósł jedną z jej nóg, opierając stopę o siedzisko biurka. Jej nogi były szersze, jego język lśnił jej mokrą bruzdę. Pogłaskał zewnętrzne usta, a następnie wbił się w jej cipkę. Zaczął okładać jej łechtaczkę, co początkowo sprawiło, że jej ciało podskoczyło nieumyślnie. Zaczęła kołysać się w przód iw tył, pozwalając jego językowi wsuwać się i wysuwać…

O autorze