Wciągnęła zapach jego męskości przez nozdrza i oplotła ustami żołądź penisa. Wycofała się po chwili. Spojrzała w górę, na niego, i nie odrywając wzroku od jego oczu, wzięła do buzi najwięcej jak tylko mogła. Zajęczał. Jego ciało upadło w rozkosz którą mu sprawiała. Przez swoje palce bawiła się jego ciałem, niczym wspaniałym instrumentem. Dla niej był niesamowicie piękny. Nie był jakimś opalonym, muskularnym gogusiem z magazynu, tylko prawdziwym mężczyzną z bliznami i znakami upływającego czasu. Dbał o siebie, a ona podziwiała wszystkie jego linie i załamania. Wzięła go ponownie do buzi.
Cały pokój pachniał nimi dwoma, co dodatkowo ich upajało. Wzięli wdech, jednocześnie, jakby czytali sobie w myślach. Byli w tym całkiem dobrzy, ale wykorzystanie tego podczas kochania się stwarzało nowy poziom dla ich relacji. Klasyczne, sensualne rytmy R&B wypełniały powietrze, kiedy ona zagłębiała się w potrzebie posiadania go w chętnych ustach. Rozkoszowała się myślą o wsuwaniu i wysuwaniu się penisa z nich.
Odczytał ją, i, z taką dozą siły na jaką jest w stanie się zdobyć mężczyzna w takiej sytuacji, wycofał się ze słodkiej buzi. Podniósł ją z podłogi i położył delikatnie na miękkim łóżku. Popatrzyli sobie w oczy niczym prawdziwi kochankowie, i pocałowali się głęboko i przeciągle, z taką pasją że oboje drżeli z rozkoszy.
Znał ją już długo, ale po raz pierwszy ujął członka i naprowadził go delikatnie pomiędzy jej płatki. Odrzuciła gwałtownie głowę w tył, na poduszki, i wygięła plecy aby spotkać się biodrami z jego pchnięciami. Nagle zatrzymali się, i trwali tak w objęciach. Oddychali szybko i głęboko, i, próbując złapać powietrze, umierali w swoich ramionach. Po chwili wznowili zabawę. On położył dłonie na jej piersiach i podrażnił sutki. Wsunął się w nią członkiem na całą jego długość. Doszła bardzo, bardzo intensywnie. On trwał przy niej niczym skała której mogła się uczepić, kiedy jej ciałem wstrząsały słodkie, rozkoszne fale orgazmu. Tsunami minęło, a po jego sile pozostało jedynie jej dyszenie.
W tamtym momencie zakochała się w nim jeszcze bardziej. Delikatna, ale silna i czuła rozkosz jaką jej sprawiał, była niepodobna do niczego co spotkała wcześniej w całym swoim życiu. Miała wielu kochanków, a później męża który zatracił się w pracy, dzieciach i życiu. Kiedyś był dla niej idealny, ale to nie trwało długo. Kiedy tak rozmyślała o przeszłości, on wyczuł w niej zmianę, i pchnął ją mocno w teraźniejszość. Podziałało. Zdążyła jeszcze tylko pomyśleć „Jak ja sobie z tym poradzę…”, po czym znowu się zatraciła w ogniu i pasji między nimi. Był niczym muzyk grający wirtuozersko na niej, swoim instrumencie, a ona poddała się jego potędze.