Marzenia erotyczne ma chyba każdy z nas. Wielu ma więcej niż jedno. Jedno z moich marzeń towarzyszyło mi przez wiele lat i ciągle gnało do przodu. Tego dnia miało się wreszcie zrealizować.
Z okna hotelowego pokoju spoglądałem na miasto żyjące kilka pięter pode mną. Na przystanku autobusowym tłoczyli się ludzie jadący do pracy lub czekający na autobus powrotny do domu. Był wieczór, dlatego w świetle miejskich latarni widziałem tylko ich sylwetki. To byli zwykli ludzie, mający problemy codziennego dnia jak miliony podobnych istnień w tym kraju.
Co pewien czas miałem wrażenie, że spoglądali w moją stronę. Widzieli tam postać stojącą za przeszkleniem zajmującym prawie całą ścianę. Byłem dla nich kimś nieosiągalnym i pewnie większość miała wrażenie, że nigdy nie mają szans znaleźć się tu, gdzie ja. Ta szyba dzieliła ich świat od mojego. Można było podejrzeć, lecz nie można było się znaleźć po drugiej stronie.
Skąd o tym wiedziałem? Kiedy powstawało moje marzenie, stałem właśnie na tym przystanku i patrzyłem na hotel. Wówczas był inny, ale jego ściany też symbolizowały mur oddzielający dwa światy. Różnica między nimi a mną była taka, że ja zawsze wierzyłem, że moje miejsce może być po tej drugiej stronie.
Zostawiłem ludzi na przystanku, w ich szarych światach, z których nie potrafili znaleźć wyjścia. Odwróciłem się w stronę apartamentu urządzonego w minimalistycznym stylu, jednak z dbałością o szczegóły. Za jedną noc zapłaciłem tyle, ile wynosiła pensja każdej z tych osób tłoczących się na przystanku. Jednak nie byłem tu dla luksusowego wnętrza, tylko dla niej.
Poznałem ją na jednej z imprez branżowych odbywających się w mieście przed kilkoma tygodniami. Znałem ją ze świata wirtualnego, ponieważ wcześniej obserwowałem jej profile w mediach społecznościowych. Na żywo zobaczyliśmy się pierwszy raz i chyba właśnie popularność tej drugiej osoby była najmocniejszym magnesem, który przyciągał nas do siebie wzajemnie. Nie mogę powiedzieć, że tylko ilość followersów mnie w niej podniecała. Była piękną kobietą i przy odrobinie dobrej woli mógłbym uznać ją za ideał. Miała wąską talię, szerokie biodra i pięknie zarysowane piersi – klasyczny seksowny kształt, którym inspirowane są butelki coca-coli. Gęste ciemnobrązowe włosy opadały falami wzdłuż łabędziej szyi. Na smukłej twarzy z mocno zarysowanymi policzkami i dużymi ustami, malował się wyraz pewnej niedostępności i tajemniczości. Był on niezwykle pociągający zwłaszcza w sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.
Dziewczyna leżała na stole i czekała na mnie, niczym umowa, którą wystarczyło podpisać. Miała na sobie tylko czarną seksowną bieliznę z koronką tak prześwitującą, że praktycznie nie pozostawiała wiele miejsca wyobraźni. Długie smukłe nogi pokrywały samonośne czarne pończochy, a na stopach miała czarne szpilki z czerwoną wykończoną podeszwą. Klasyczne czarne Louboutin kosztowały pewnie więcej niż miesięczna pensja ludzi za oknem. Nie wyróżniały się niczym wyjątkowym, a jednak tylko wyjątkowi ludzie mogli sobie na nie pozwolić.
Po chwili dziewczyna ułożyła się w pozycji półsiedzącej. Opierała ciężar górnej części ciała na rękach, a nogi założyła jedną za drugą, optycznie zwiększając szerokość bioder. W czarnej bieliźnie, z kręconymi włosami i ustami ozdobionymi czerwoną szminką, wyglądała jak z obrazka. I to nie obrazka z tandetnego świerszczyka, tylko obrazu prawdziwego twórcy sztuki.
– Co mam robić? – zapytała niczym młoda dziewczynka swojego przewodnika.
To pytanie, choć niby nic nie znaczące, niosło ze sobą ogromną wartość. To ona, popularna influencerka, podporządkowywała się mnie. Wiedziałem, że teraz mogę zrobić z nią wszystko, czego tylko zechcę, a ona się na to zgodzi. Miałem do dyspozycji każdy kawałek jej ciała i mogłem zrealizować najśmielsze fantazje.
Podszedłem do niej blisko. Dziewczyna cały czas w oczekiwaniu patrzyła na mnie, jakby próbując wychwycić jakiś gest i odebrać go jako wskazówkę do działania. Tymczasem ja jeszcze nie wiedziałem, czego chcę. Napawałem się tym momentem i zwlekałem. Chciałem cieszyć się współżyciem z tą kobietą i czerpać z tego pełnymi garściami. Czułem do niej silne pożądanie w najczystszą zwierzęcej formie. Tylko pożądanie, nic więcej. Żadnych silniejszych i bardziej długotrwałych uczuć.
Dotknąłem czarnych szpilek z czerwoną podeszwą. Delikatnie przesunąłem palcami po skórzanej cholewce, jakby próbując tym zmysłem odebrać sztukę. Synonim luksusu, czarne Louboutin, były jedną z części mojego marzenia. Traktowałem je jednak tylko jako klucz otwierający drzwi do prawdziwego raju. Moje palce powędrowały dalej, po drobnej siateczce pończoch. Cienka tkanina była szorstka i oddzielała nasze ciała. Dopiero po kilkudziesięciu centymetrach zakończyła ją nierówna koronka. Wtedy moje palce trafiły na gładką i miękką skórę wewnętrznej części uda. Poczułem ciepło, a dotyk zaczął sprawiać mi więcej przyjemności. Nie zatrzymywałem się jednak i już po chwili trafiłem na kolejną krawędź tkaniny, tym razem nieco grubszą. Tam poczułem jeszcze więcej ciepła i wilgoć.
Zauważyłem też, że oczy dziewczyny zmrużyły się, a na jej twarzy wyraz niedostępności, zastąpiło zaproszenie do działania. Nie zamierzałem odrzucać tego zaproszenia, choć było nieme. Chwyciłem ją za biodra i podsunąłem bliżej krawędzi stołu. Uklęknąłem na podłodze i rozchyliłem uda dziewczyny. Przesunąłem wąski pasek bielizny na bok, ujawniając zaróżowione wargi sromowe. Z zadowoleniem przyznałem, że nawet kształt jej najczulszego kobiecego miejsca jest idealny i niemal jak z obrazu. Nie bawiłem się w żadne ceregiele, tylko natychmiast posmakowałem jej cipki. Była gładka, miękka ciepła i soczysta. Błądziłem językiem między jej wargami, co kilka chwil spoglądając na twarz dziewczyny. Teraz miała już całkiem zamknięte oczy, a na twarzy rysowała się tylko rozkosz.