– Co ty, do cholery, wyprawiasz?! Nie sądzisz, że to trochę za dużo?

Słowa wypłynęły z mojej buzi w znacznie spokojniejszy sposób, niż brzmiały w mojej głowie. Głos w ogóle nie zdradzał gniewu. Tak bardzo pragnęłam, żeby nie przestawał…

Pocierał czubkiem grubego penisa o mokrą, śliską szparkę i, napierając na nią, powiedział:

– Chcę cię posiąść, kochana. Prędzej umrę, niż odpuszczę zerżnięcie tak smakowitej cipki jak twoja. Nigdy w życiu nie lizałem lepszej!

– Ale… – wydukałam, lecz on mi przerwał.

– Żadnych „ale”, Marysiu. Chcę cię wziąć z twoją pełną zgodą, to oczywiste. Wiem że jestem bardzo dobrze wyposażony, ale mam przeczucie że dasz sobie z nim radę. W zasadzie, niech to będzie coś w rodzaju zakładu.

– Jakiego zakładu? – zapytałam.

– Postarasz się jak najlepiej zająć moim kutasem, i weźmiesz go jak najgłębiej do swojej pięknej cipki. Wynagrodzę cię kwotą xx złotych za każdy centymetr, który w sobie zmieścisz. Zgoda?

Nie dał mi szans na przyjęcie lub odrzucenie oferty, ponieważ natychmiast zaczął wpychać penisa do środka. Oczywiście, cipka przyjmowała go powoli ale grzecznie, kawałek za kawałkiem. Jedyne co mogłam robić, to jęczeć z rozkoszy. 

Kiedy Stefan zatrzymał się, zagłębiony na całej długości, powiedział:

– Zgadnij, co się stało!

– Co?

– Musisz pomnożyć pieniądze razy 26, bo zmieściłem w tobie całe 26 centymetrów mojego grubego kutasa. Jestem w tobie po same kule i zapewniam, że to niebiańskie uczucie.

Roześmiałam się na głos.

– Sprawiasz że brzmię jak prostytutka, wchodząc we mnie za pieniądze!

Mówiąc to, znowu nie brzmiałam na wściekłą. Po prostu, cała sytuacja mnie rozśmieszyła. 

– W żadnym wypadku, moja droga. Traktuję cię jak królową. Nie płacę ci za seks, przecież to tylko zakład. Czyż nie?

Mężczyzna zaczął poruszać biodrami. Na początku poruszał się powoli, ale przyspieszał tempo. Już po chwili wtłaczał każdy centymetr swojego wielkiego kutasa w moją drżącą cipkę, i oboje jęczeliśmy z rozkoszy. 

W międzyczasie zdołałam wydukać:

– Stefan, nie oszukujmy się. Tylko doświadczona dziwka potrafiłaby zmieścić twojego potwora tak jak ja. Nie bój się nazywać mnie suką, bo nią jestem. Zerżnij mnie tak, jak na to zasługuję!

Mężczyzna roześmiał się i powiedział:

– Kochanie, jeśli to ci nie przeszkadza, to będę szczery. Wolę ruchać z łatwością miłą, doświadczoną dziwkę, niż wpychać się na siłę tylko do połowy w nieogarniętą kobietę.

– Więc zerżnij mnie jak dziwkę, którą jestem! – powiedziałam.

Rozmowa między nami była powolna, a słowa wypływały z naszych ust pomiędzy jego głębokimi pchnięciami. Nagle on wycofał się ze mnie, uklęknął i lizał cipkę przez chwilę. Przeniósł się do odbytu i wsunął do środka palce i język. Był starszym, w pełni doświadczonym mężczyzną, który wydawał się doskonale orientować w temacie. Robił ze mną co chciał, i na co tylko miał ochotę. 

Zwilżył całą moją pupę śliną, po czym podniósł się i potarł penisem pomiędzy moimi nogami. 

– Marysiu, jeśli naprawdę chcesz być traktowana jak dziwka, to powiem ci, że jej możliwości znacznie przekraczają to co tutaj robimy.

Ponownie wszedł w cipkę aż po jądra, gdzie zatrzymał się, i kontynuował rozmowę:

– Jesteś gotowa na kolejne wyzwanie, moja droga dziwko?

Nie byłam głupia, więc dokładnie wiedziałam do czego zmierzał. To było jasne od momentu kiedy uklęknął za mną i zaczął lizać mój tyłek. Nie miałam nic przeciwko, więc powiedziałam:

– Jasne, o co chodzi tym razem?

– Pomnożę sumę pieniędzy o której mówiliśmy razy dwa, za każdy centymetr penisa który zmieścisz w analu. Co ty na to?

– Jeśli wzięłabym te pieniądze za branie w tyłek, to byłabym prawdziwą dziwką… Czyż nie? – odpowiedziałam z uśmiechem.                                                                                       

– Wyczułem już, że lubisz gdy cię tak nazywam… Więc, czemu nie?

– Umowa stoi, Stefan. No dalej, zobaczmy jak daleko się posuniesz!

Był bardzo uważny, kiedy wchodził do środka. Mimo wszystko, to oczywiście nie był mój pierwszy analny numerek. Uwielbiałam to co najmniej tak bardzo jak ruchanie cipki, jeśli nie trochę bardziej. Mężczyzna przykładał się do zdania, i zagłębiał powoli lecz bardzo systematycznie. Wkrótce wszedł na całą długość, zatrzymał się na chwilę, po czym lekko poruszył biodrami. Po chwili wchodził we mnie z taką samą energią i łatwością, jak wcześniej w cipkę. 

Do tej pory doszłam już co najmniej cztery razy, ale tym razem to on był blisko końca.

– Wiedziałem, że weźmiesz mnie do swojej słodkiej dupci. Kiedy cię lizałem, nie wyglądałaś na analną dziewicę. Jesteś wszechstronną suką, kochana!

Kiedy mówił te słowa, dochodziłam po raz piąty i wręcz krzyczałam. 

– Widzę jak bardzo uwielbiasz, kiedy nazywam cię dziwką…

– Oczywiście że tak, to mnie bardzo podnieca!

Nagle Stefan zamilknął. Stęknął kilka razy, wyjął ze mnie szybko penisa, odwrócił mnie, a ja wzięłam go do buzi. Ssałam go i pieściłam, dopóki nie nagrodził mnie wielką salwą spermy.

Wyssałam wszystko do ostatniej kropli, po czym oboje poszliśmy się ogarnąć do biurowych toalet. Stefan wziął ode mnie papiery i wyszedł bez podawania żadnych osobistych informacji, żeby uniknąć niezręcznych sytuacji w przyszłości. 

Zostawiliśmy to tak jak to wyglądało, czyli pojedynczy numerek pomiędzy dwoma nieznajomymi.