Historia nauczyciela po czterdziestce i jego 18-letniej uczennicy przekraczającego granicę podczas fatalnej burzowej nocy, gdy byli obserwowani przez sąsiada. Opowieść o cielesnych pragnieniach i smaku młodości.

Byłam jak każda inna, zdrowa 18-latka. Nie było we mnie nic inspirującego. Około 158 cm wzrostu, towarzyska, duże grono przyjaciół, którzy mnie uwielbiali, kochający dom, dobre wykształcenie i wygląd niczego sobie. Z moją miękką karmelową skórą, różowymi pełnymi ustami, długimi czarnymi włosami, które sięgały mojej talii, malutkimi bioderkami i soczystymi, jędrnymi piersiami. Nie byłam najpiękniejsza, ale wciąż się za mną oglądano. Wtedy miałam korepetytora. Był to pulchny stary dżentelmen, 172 cm wzrostu, 42 lata, który uczył matematyki świeżo upieczonych studentów na uniwersytecie. Mieszkał z żoną i bliźniakami. Uczyłam się u niego przez dwa lata. Był bardzo miłym i przyjaznym facetem. Właściwie wychwalałby studentów za dobrą robotę i pomagałby tym, którzy pozostają w tyle w nauce. Klepanie po głowie, okazjonalne przytulanie było dla niego i jego uczniów na poziomie dziennym. Pochylał się nad uczniami, gdy uczył matematyki. Nikt nigdy o tym nie pomyślał. Nigdy nie dotknął nikogo w niewłaściwy sposób i nigdy nie spojrzał na nikogo w przewrotny sposób. Więc kiedy pochylił się nade mną i tłumaczył mi zadanie, które zrobiłam źle, nie było w tym nic dziwnego.

W ciągu roku moje oceny bardzo się poprawiły, więc nie było na co się skarżyć. Czasami, kiedy pochylał się, wyjmował mi pióro z ręki i pokazywał, jak prawidłowo wykonać zadanie. Nasadką na pióro lub kciukiem przypadkowo dotykał moich piersi. Zdarzyło się to tylko kilka razy i nie wykazywał żadnych oznak, że kiedykolwiek to zauważył. To był pierwszy dzień sezonu monsunowego. W drodze na lekcje dopadł mnie wieczorny deszcz. Prognoza pogody nie wspominała nic o deszczu, więc nie zabrałam ze sobą parasola. Dotarłam do jego drzwi, przemoczona do suchej nitki i drżąca. Pospiesznie zadzwoniłam do drzwi, by zostać wpuszczoną do ciepłego domu. Czekając na otwarcie drzwi, zobaczyłam jego sąsiada w sąsiednim budynku, który pośpiesznie otworzył własne drzwi, by dostać się do środka. Drzwi się otworzyły ujawniając profesora. Tym razem to on otworzył mi drzwi. Zawsze robiła to jego żona. Posłał mi jedno spojrzenie i szybko wpuścił mnie do środka. Zniknął w swoim pokoju, a ja stałam w jego salonie, zziębnięta i drżąca. Woda skapywała ze mnie.

Po chwili wrócił z ręcznikiem i zasugerował, żebym przebrała się w ubrania jego żony, zanim złapię paskudne przeziębienie. Jego żona i dzieci wybrały się do jego teściowej na miesięczne wakacje. Został w domu dla swoich uczniów i zapewnił mnie, że jego żona nie będzie miała nic przeciwko pożyczeniu jej ubrań. Nie miałam powodu, by odmówić. Położyłam torbę na podłodze w salonie i weszłam do sypialni, aby się przebrać. Profesor poszedł za mną i poszedł do komody. Znalazł dla mnie białą sukienkę i położył się na łóżku.

– Przebierz się w to szybko. Wyglądasz na przemarzniętą.

– Dziękuję.

– Zresztą – powiedział, kiedy ruszył w stronę drzwi – dobrze, że stało się to po zachodzie słońca i nikt nie widział jak wyglądasz. Teraz, przebierz się szybko. Będę na Ciebie czekał w gabinecie.

Spojrzałam w dół, aby znaleźć moją białą koszulę przyklejoną do mojego ciała jak rękawica, gdy krople wody spływają po mojej klatce piersiowej w kierunku mojego w pełni widocznego bordowego stanika. Bogaty kolor tworzył piękny kontrast w stosunku do mojej odsłoniętej skóry. Deszcz sprawił, że moja koszula stała się całkowicie przezroczysta. Zaczerwieniłam się, gdy profesor wyszedł z pokoju. Zamknęłam drzwi i zaczęłam się przebierać. Ku mojemu zdziwieniu, mój biustonosz i majtki zostały przemoczone. Nie miałam innego wyboru, jak tylko zostawić je do wyschnięcia z resztą moich ubrań. Zdejmowałam je po kolei i zakładałam ubrania jego żony. Sukienka była za duża i zsuwała mi się z ramienia. Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Przebrałam się i pospiesznie ruszyłam w kierunku gabinetu, chwytając po drodze moją torbę. Siedząc, wyjęłam materiały do nauki i zaczęłam rozwiązywać zadania matematyczne.