Magdalena poprowadziła go na przód sali. Tam skończyło się na podwyższonej scenie, na której jakiś tani DJ zarabiał pieniądze za pracę, którą iPod Michała mógłby zastąpić. Poważnie, nawet Michał uważał, że muzyka jest stara i tandetna, a to, jak wydawało się, że jego rodzina aż nazbyt chętnie mu o tym przypomina, było jego ulubionym gatunkiem muzycznym.

Dopiero co dotarli na przód sceny, kiedy stanęli przed ogromną parą głośników, ustawionych jeden na drugim. Michał czuł w piersi rytm okropnej muzyki. Praktycznie wyczuwał, jak przesącza się do jego skafandra, dewaluując go z każdą chwilą, gdy tam stał.

Niepewny, co robić dalej, zatrzymał się. Magda posłała mu kolejny uspokajający uśmiech i jeszcze raz ujęła jego dłoń w swoją, lekko ją ściskając. Odwrócił głowę automatycznie, aby sprawdzić, czy ktoś ich zauważył, ale dzieci były najwyraźniej zbyt zajęte sobą, żeby zobaczyć jego i Magdę.

Szybko weszła w wąską szczelinę między głośnikiem a ścianą. Była na tyle mała, że oboje musieli się obrócić, żeby się do niego dostać. Kiedy dotarła do białej, pokrytej zasłoną ściany, odwróciła się na tyle długo, by mrugnąć do Michała, po czym odciągnęła ją na bok i odsłoniła drzwi. Wyjęła mały komplet kluczy z wewnętrznej kieszeni marynarki, szybko je przerzuciła, a następnie włożyła jeden do drzwi, aby je otworzyć. Uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła jego pod wrażeniem minę.

„Obecność w praktycznie każdym komitecie organizacyjnym przynosi korzyści. Swoboda działania praktycznie w całej szkole” – powiedziała, zanim obróciła klucze z niepotrzebnym zawijasem i wsunęła je z powrotem do bocznej kieszeni. Potem przeszła przez drzwi, zostawiając go samego.

Zatrzymał się na chwilę, rozglądając się po raz ostatni. Wydawało się, że nikt nie patrzy. Nie miał jednak czasu na ostateczne potwierdzenie, ponieważ ręka Magdy wystrzeliła i złapała go za krawat, ciągnąc go za sobą.

Wytrącony z równowagi, potknął się o pokój, przypadkowo odpychając ją do tyłu, aż została przyciśnięta do ogrodzenia z siatki. Martwiąc się, że może ją zmiażdżyć, próbował odepchnąć się od ogrodzenia, ale Magda zatopiła swoje ręce we włosach z tyłu jego głowy i pociągnęła go brutalnie do pocałunku. Opierał się tylko na początku, martwiąc się, że opiera się na niej zbyt mocno, ale potem rozpłynął się w jej ustach o słodkim, owocowym smaku gumy. Gdzieś, przez ten krótki czas, kiedy była sama w pokoju, udało jej się pozbyć gumy, a jego język znalazł tylko jej język i nic więcej.

Była za niska albo on był za wysoki i musieli niezgrabnie przechylać głowy, żeby utrzymać ten gwałtowny pocałunek. Ale jego bestia już się obudziła i złapał ją w talii i podniósł ciało z ziemi, przyszpilając ją do ogrodzenia swoim wysuniętym kroczem. Ona z kolei podniosła ręce i zaczepiła palce o druciane ogniwa ogrodzenia. Chociaż trochę się wysilał, żeby ją tam zatrzymać, stwierdził, że teraz może ją całować z żarłoczną łatwością. Jej gorący, mokry język płynął w jego ustach, jej zęby i wargi żartobliwie szczypały jego.

„Boże, ona doprowadza mnie do szaleństwa” – pomyślał, czując, jak jego oddech staje się coraz głębszy i cięższy. Czuł jej ciepło przez majtki, gdzie jego sztywny kutas przyciskał się teraz do jej cipki. Nie był w stanie powstrzymać się przed wykonywaniem krótkich, małych pchnięć w jej kierunku. Odpowiedziała, owijając wokół niego nogi. Czuł, jak obcasy jej szkolnych butów wbijają się w jego tyłek, gdy wciągała się w niego z zapałem.

To było za dużo, za szybko. „Zamierzam dojść w spodniach jak jeden z tych pieprzonych uczniów, którym tak gardzę” – uświadomił sobie. Uczucie narastającej wilgoci między nimi, zarówno od niej, jak i od niego wydawało się, zepchnęło go z krawędzi. Jednym wielkim wysiłkiem cofnął się z miejsca, w którym się zachwiał, odpychając ich od ogrodzenia. Pozostała owinięta wokół niego, wciąż wściekła z pożądania, aż on, błądząc na oślep, znalazł skrzynię i rzucił ją z lekkim podskokiem na jej tyłek i zdołał, najlepiej jak potrafił, przerwać pocałunek.

Wciąż trzymała jego dolną wargę w zębach, kiedy warknęła: „Co ty kurwa próbujesz mi zrobić, Michał?”.

Po twardym spojrzeniu puściła jego piękną wargę. W tej chwili mógł tylko potrząsnąć głową.

„Zatrzymanie dziewczyny na chwilę przed osiągnięciem jej pierwszego przyzwoitego orgazmu od ponad miesiąca jest bardzo niebezpieczną grą. Ludzie umarli za mniej”. Przechyliła głowę pod niewielkim kątem i ze zmrużonymi oczami powiedziała: – Czy to jakaś zagrywka? Chcesz, żebym o to błagała, Michał? Bo to zrobię. Jej twarz się zmieniła, oczy rozszerzyły się, a dolna warga wysunęła się w udawanym poniżeniu. „Proszę Michał, spraw, aby moja mała cipka doszła tak, jak w kościele”.

Jej słowa i żałosny wyraz twarzy nagle go rozśmieszyły. Nie mógł się powstrzymać.

– Co? Przestań być palantem, Michał – zapaliła się.

Wypuścił głęboki oddech, mówiąc: „Przepraszam, Magda. Po prostu nadal czuję się, wiesz, źle. Tak bardzo jak to kocham i naprawdę to uwielbiam, jesteś praktycznie dzieckiem, a ja jestem żonaty.”

Magda po tym wyznaniu odeszła. Choć jeszcze przez kilka nocy o niej śniłem, nigdy już jej nie spotkałem. A przynajmniej nie sam na sam. Przyzwoitość tym razem wygrała z gorącym romansem z nastolatką. Muszę jednak oddać, że seks z nią był wyborny i czasem myślę, co byłoby gdyby.