Wkrótce zrobiło się tak późno, że weszliśmy do namiotu żeby odpocząć. Położyliśmy się obok siebie i przytuliliśmy. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, ale moje życie miało się zmienić na zawsze- już prawie zaliczyłem swój pierwszy raz. Spięliśmy dwa śpiwory w jeden i oboje ubraliśmy piżamy. Wkrótce nasze pocałunki stały się bardziej ogniste, a Beata sięgnęła do mojego penisa, który już od jakiegoś czasu był twardy. To było dla mnie coś całkiem nowego. Dziewczyna zsuwała się dłonią po członku, a ja wytrzymałem może jakieś 20 sekund.
– Popatrz jak nabrudziłeś… – powiedziała, śmiejąc się – Teraz musisz zdjąć te majtki.
Nie pamiętam kolejnych kilku minut, do momentu w którym wylądowaliśmy całkiem nago w śpiworach. Po kolejnej serii pocałunków, znowu mi stanął. Dotykałem dziewczynę i robiłem się coraz bardziej śmiały. Wkrótce złapałem jej pośladki i znalazłem drogę do wspaniałej cipki, którą wkrótce pokochałem. Pamiętam, że zaskoczyła mnie jej wilgoć, i zastanawiałem się czy to nie od sików… Tak, wtedy nie wiedziałem zbyt wiele o żeńskiej anatomii. Na szczęście odsunąłem od siebie dziwne myśli i robiłem to co wydawało się naturalne. W tamtej chwili czas stanął w miejscu.
Następną rzeczą jaką pamiętam to Beata leżąca na mnie okrakiem. Jako że była znacznie niższa niż ja, pamiętam że mój penis dotykał jej nóg a jej cipka mojego brzucha. Już to było wspaniałe, ale nie spodziewałem się tego co dopiero nadejdzie. Sięgnęła w stronę penisa i nakierowała go sobie na wejście. Nie przerywając pocałunku, nadziała się na niego. Powoli. Delikatnie. Następnie zaczęła się poruszać w górę i w dół. Uczucie było nie z tego świata. Ciepło, miękkość, śliskość i jędrność.
Jako że doszedłem zaledwie 20 minut wcześniej, tym razem wytrzymałem nieco dłużej. Mimo to, po całych pięciu minutach, wytrysnąłem do środka. Dziewczyna ujeżdżała mnie dopóki penis całkiem nie zmięknął. Zacząłem nawet coś mówić, ale położyła mi palec na ustach, po czym zeszła ze mnie i przytuliła. Po wszystkim zasnęliśmy do wtóru trzaskającego ognia. Do dziś uważam że to był najlepszy dzień w moim życiu.
Spaliśmy spokojnie dopóki nie obudził nas odgłos spłoszonego bydła. Słyszeliśmy chaotyczne i głośne dźwięki, które sprawiły że dosłownie wyskoczyliśmy ze śpiworów. Na szczęście mieliśmy ze sobą broń. Moja strzelba była w rodzinie od około stu lat. Zimne powietrze uderzyło mi w twarz i zdałem sobie sprawę, że wybiegłem z namiotu bez ubrań. Beata śmiała się ze mnie, a ja pobiegłem w stronę łąki. Po kilku sekundach zobaczyłem niedźwiedzia w świetle księżyca.
Bestia była masywna, z ostrymi zębami i długimi pazurami. Usiłował złapać uciekające przed nim, przerażone krowy. Wycelowałem i trafiłem go prosto w klatkę piersiową. Rozwścieczony niedźwiedź zaryczał i zaczął biec w moją stronę, ale ja byłem przygotowany. Kolejny strzał trafił prosto w jego otwartą paszczę, co sprawiło że zwierzę natychmiast upadło na ziemię. Wszystko trwało zaledwie kilka sekund, więc krowy wkrótce się uspokoiły. Ja wróciłem do obozu, czując się spełniony.
Beata ubrała się i dołączyła do mnie kiedy już było po wszystkim.
– Nie wierzę że wybiegłeś tam bez ubrań! – powiedziała, chichocząc.
– Nie było czasu na ubieranie się. – odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech.
Dziewczyna przytuliła mnie i oboje się zaśmialiśmy z absurdu całej sytuacji. Założyłem ubrania i dołożyłem drzewa do ogniska. Usiedliśmy obok płomieni i rozmawialiśmy, dopóki adrenalina nie opadła. Było oczywiste, że tej nocy już nie zaśniemy. Wkrótce horyzont rozjaśniał i przywitaliśmy piękny poranek.
Zaciągnąłem się rześkim powietrzem i powiedziałem:
– Cieszę się że tu jesteśmy.
– Ja też. – odpowiedziała, przytulając się do mnie mocniej.
Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, chłonąc piękną przyrodę. To był moment którego oboje nie zapomnimy, i który połączył nas w sposób którego sobie nawet nie wyobrażaliśmy.
Kiedy słońce wstało, odarłem niedźwiedzia ze skóry żeby zrobić z niego dywan. To był stary zwierz, więc mięso i tak było bezwartościowe. Beata obserwowała jak zwinąłem i opakowałem skórę. Jako ciekawostka powiem, że ta sama skóra wisi aktualnie w szopie na moim gospodarstwie, a moja żona nie wie całej prawdy o tej nocy w którą ustrzeliłem to trofeum.
– Całkiem nieźle sobie radzisz z tą strzelbą.
Uśmiechnąłem się do niej, czując dumę z rodzinnej tradycji.
– Tak, mój tata mnie wiele nauczył kiedy byłem młodszy. Przydało mi się to już kilka razy.
Czułem wielką satysfakcję z tego że potrafiłem obronić siebie i innych.
Zauważyłem że coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy z Beatą. Wydarzenia z poprzedniej nocy szczególnie się do tego przyczyniły. Chciałem spędzać z nią jeszcze więcej czasu, ale na ten moment mieliśmy za dużo pracy. Sylwia powierzyła nam opiekę nad krowami i musieliśmy się upewnić że są bezpieczne. Wsiedliśmy więc na konie i pojechaliśmy na pastwisko. Chłodne górskie powietrze było orzeźwiające, a rytmiczny tętent kopyt koił nerwy. Przez resztę dnia jeździliśmy po pastwisku w tę i we w tę, sprawdzając każdy zakątek. Wszystko okazało się być w porządku, więc o zachodzie słońca wróciliśmy do obozowiska.
Nie rozpalaliśmy ogniska, bo postanowiliśmy się cieszyć niezmąconą przyrodą w ciszy. Jedząc zimną kolację, rozmawialiśmy o życiu. Dowiedziałem się więcej o studiowaniu Beaty, i o jej aspiracjach. Coraz bardziej mnie intrygowała. W miarę upływu wieczoru, położyliśmy się pod kocem żeby popatrzeć na gwiazdy. Ciepło promieni słonecznych nadal biło od nagrzanych skał. Czułem wdzięczność za te momenty. Tego wieczoru uprawialiśmy ponownie seks, tym razem pod gwiazdami. To było dla mnie nowe doświadczenie, a Beata to cierpliwa nauczycielka. W końcu dotarliśmy do namiotu. Kiedy zasnęliśmy, poczułem wielki spokój.