– Myślałeś kiedyś o pójściu na studia? – zapytała z ciekawością w głosie.
– Nie, to nie dla mnie. Wolę bardziej praktyczne zajęcie, w którym przydaję się na coś. – odpowiedziałem, kręcąc głową.
Powiedziałem również że w przyszłości przejmę gospodarstwo rodziców, ale oprócz tego myślałem nad zostaniem strażakiem. Skomentowała, że od zawsze uważała że strażacy są seksowni. Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć, więc pracowałem nadal w ciszy.
W miarę upływu dni czułem coraz większe przyciąganie do Beaty. Robiliśmy wspólnie sporo rzeczy i świetnie się zgrywaliśmy. Cieszyłem się na każdą spędzoną wspólnie chwilę. Wiedziałem że nie powinienem wykonywać żadnych ruchów, a przynajmniej nie w czasie żałoby. Pomimo moich najlepszych chęci, nasza relacja zacieśniała się co dnia. I to do tego stopnia, że szukałem wymówek do tego żeby ją dotknąć, otrzeć się o nią i poczuć ciepło jej ciała.
Pewnego wieczoru siedzieliśmy na huśtawce na ganku, a ja w końcu zebrałem się w sobie.
– Muszę ci coś powiedzieć.
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie, zdziwiona.
– Co takiego?
Wziąłem głęboki wdech.
– Jesteś wspaniała. Od zawsze tak sądziłem, ale nie zdawałem sobie z tego sprawy dopóki tu nie przyjechałem na dłużej. Wiem że to szaleństwo, ale nic nie mogę za to co czuję.
Beata lustrowała mnie przez dłuższą chwilę, poszukując mojego wzroku. Poczułem węzeł w brzuchu i obawiałem się że wszystko zepsułem. Nagle, ku mojemu zdziwieniu, pochyliła się i pocałowała mnie delikatnie w usta. Moje serce galopowało jak szalone. Nie mogłem uwierzyć że właśnie mnie całowała. To był mój pierwszy raz, więc zamarłem i nie wiedziałem co mam zrobić. Przez chwilę siedziałem tak, czując dotyk jej warg i ciepło jej cała. Byłem świadomy każdej impresji- miękkości ust, jej smaku, dłoni położonej na moim karku. Kiedy się od siebie odchyliliśmy, zobaczyłem w jej oczach mieszaninę uczuć- zdziwienie, podekscytowanie i coś, czego nie potrafiłem nazwać.
– Nie wiem co powiedzieć. – wydukałem, przytłoczony całą sprawą.
Beata uśmiechnęła się, a jej oczy lśniły ze szczęścia.
– Nie musisz nic mówić. – odpowiedziała, sięgając po moją dłoń – Po prostu ciesz się chwilą.
Tak zrobiliśmy. Siedzieliśmy tam przez, jak się wydawało, kilka godzin, po prostu rozmawiając, śmiejąc się, i ciesząc sobą nawzajem. Czułem się jakbyśmy byli ostatnimi ludźmi na ziemi, i nic innego się nie liczyło. Dopiero gdy zrobiło się późno poszedłem do swojej sypialni, ale nie potrafiłem zasnąć z emocji. Wrzało mi w głowie od myśli o Beacie, i o naszym pocałunku. Wiedziałem że od tego momentu wszystko się skomplikuje, ale cieszyłem się na to co nadejdzie.
Przez następne dni kontynuowaliśmy codzienne obowiązki, lecz czułem pomiędzy nami nową energię. Zerkaliśmy na siebie ukradkiem kiedy tylko nadarzyła się okazja. Między nami aż iskrzyło. Pewnego popołudnia zebrałem całą odwagę jaką miałem w swoim ciele, i zaprosiłem ją na randkę.
– Czy chciałabyś wyskoczyć ze mną na miasto w ten weekend? – zapytałem z nadzieją w głosie.
Dziewczyna spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
– Jasne, że tak! – powiedziała energicznie.
Tak więc w weekend pożyczyliśmy auto jej mamy u pojechaliśmy do miasta, z wymówką że jedziemy poszukać jakiejś części. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy i trzymaliśmy za ręce podczas spaceru po uliczkach i sklepach. Czułem się bardziej żywy, niż kiedykolwiek wcześniej.
Kiedy słońce zaczęło zachodzić, pojechaliśmy na wzgórze żeby popatrzeć na dolinę. Niebo było jak pomalowane kolorem pomarańczowym i różowym, a ciepła bryza owiewała nasze ciała. Beata odwróciła się nagle do mnie i powiedziała:
– Jest wspaniale.
Przytaknąłem, czując gulkę w szyi.
– Tak, masz rację.
Wtedy, bez zbędnych słów, pocałowaliśmy się ponownie. Było jeszcze lepiej niż za pierwszym razem i czułem silne bicie serca. Popatrzeliśmy sobie w oczy i wiedziałem że to początek czegoś niesamowitego. Czegoś, co miało zmienić moje życie na zawsze.
Po kilku dniach Beata przywitała mnie o poranku rzucając mi się na szyję, i pocałowała mnie. Oh, te usta… Mógłbym je całować przez cały dzień. To było coś niesamowitego i nowego. Kiedy byliśmy zatraceni w sobie, usłyszałem nagle głos za plecami:
– Co tu się kurwa odwala?!
To był Jacek, który spowodował że aż podskoczyliśmy. Odsunęliśmy się od siebie, a ja odwróciłem się do niego w obawie.
– Jacek, ja… – zacząłem, ale nie pozwolił mi skończyć.
Wziął rozbieg i rzucił się na mnie. Zanim się zorientowałem, leżeliśmy na ziemi. Turlaliśmy się niczym w walce MMA, stękając i wymieniając ciosy. Każdy chciał być górą. Nie wiem jak długo to trwało, ale w końcu udało mi się go obezwładnić. Kiedy to wszystko się działo, byłem zbyt pochłonięty złością, i nie słyszałem przerażonych westchnień Beaty. Dopiero kiedy krzyknęła żebyśmy przestali, odsunąłem się od jej brata, dysząc i krwawiąc. Spojrzałem na Jacka leżącego na podłodze. On również ciężko oddychał. Podniósł wzrok i widziałem wyraźnie że był wściekły i obolały. Nie wiedziałem co zrobić. Nagle zobaczyłem że Beata do mnie podeszła.
– Wszystko okej? – zapytała, biorąc mnie za rękę i odciągając od niego.
Przytaknąłem, trzęsąc się z adrenaliny po bójce.
– Przepraszam… – powiedziałem, patrząc na zakrwawione kłykcie – Nie wiem co we mnie wstąpiło.