Znalazłem idealny sposób, żeby spędzić swoje dziewiętnaste urodziny. No, kurwa, zajebisty. Ku ogromnemu zdziwieniu rodziców zdecydowałem się na kolonie letnie, które zajmują cały miesiąc. Dlaczego to zrobiłem? Otóż powód był banalnie prosty. Ostatnie trzy lata spędziłem w internacie. Skończyłem liceum i na samą myśl o wakacjach w rodzinnej miejscowości trafiał mnie szlag. Straciłem wszystkie kontakty, za to znalazłem zajebistych kumpli rozsianych po całej Polsce. Umówiliśmy się zatem, że pojedziemy razem na te kolonie dla starszej młodzieży, bo spędzić razem ostatnie wakacje.

                Spotkaliśmy się na miejscu, w jakimś zadupiu na mazurach. Obóz był w lesie, w domkach letniskowych. Wcale mi to nie przeszkadzało, miałem pakiet internetu bez limitu i dobrego smartphone. Rodzice byli bogaci i zawsze dawali mi to, co chciałem. Nie ukrywam, że z tego powodu lekko poprzewracało mi się w głowie i myślałem, że jestem niezniszczalny.

                Zawsze miałem każdą dziewczynę, jaką chciałem. Zresztą kasa robiła swoje. Większość lasek na nią leciała, a ja korzystałem z tego do woli. Byłbym idiotą, gdybym tego nie robił. Właśnie takie kolonie były idealnym miejscem do wyrwania wakacyjnego ruchanka. Już nie mogłem się doczekać, aż wypatrzę tegoroczną zdobycz.

                Jak tylko odnaleźliśmy lokalizację, zostaliśmy przydzieleni do poszczególnych domków. Musiałem przyznać, że internet miał tu mega chujowy zasięg. Dogadałem się ze swoim najlepszym kumplem, Jarkiem, że weźmiemy jeden domek na współkę. I tak dzieliliśmy już pokój w internacie. Do dyspozycji mieliśmy dwa łóżka i na tym się skończyło. Szybko odkryliśmy, że łazienki były wspólne.

                Całą paczką spotkaliśmy się dopiero na kolacji w stołówce. Byłem tak kurewsko głodny, że napakowałem sobie talerz i z nim zasiadłem do stolika. W trakcie jedzenia i rzucania między sobą durnych i obleśnych żartów, w pomieszczeniu pojawiła się jeszcze jedna osoba. Mógłbym przysiąc, że z męskiej strony na jej widok zapadła grobowa cisza. Widelec zamarł mi w połowie drogi do ust, a ja sam siedziałem gapiąc się z otwartą buzią.

                Co to za kobieta! Średniego wzrostu, ładnie opalona, ze zgrabnymi nogami i idealnie wystającym tyłkiem. Jej pośladki wyglądały jak dwie piłeczki schowane pod króciutkimi szortami. Pod obcisłym topem rysowały się jędrne piersi. Długie ciemne włosy związała w koński ogon na czubku głowy.

                Poczułem, jak mój kutas w spodniach budzi się do życia.

                ‒ Widzieliście ją? ‒ zapytał Jarek, nie odrywając wzroku od kobiety. ‒ To uczestniczka?

                ‒ Zamieniłeś się z chujem na mózgi? ‒ parsknąłem w odpowiedzi. ‒ Choć zajebiście się trzyma, to ma pewnie około czterdziestki. To nauczycielka lub opiekunka.

                ‒ Zajebista milf ‒ skwitował kumpel.

                Pozostawiłem to bez komentarza, bo sam byłem tego samego zdania. Śledziłem ją wzrokiem, gdy szła z talerzem do swojego stolika.

                ‒ Myślisz o tym samym, co ja? ‒ mruknąłem.

                ‒ Żeby ją zaliczyć? ‒ odpowiedział pytaniem na pytanie. Skinąłem głową. ‒ No raczej.

                ‒ Załóżmy się ‒ zaproponowałem.

                Jarek parsknął rozbawiony.

                ‒ Żaden z nas może nie wygrać, wiesz o tym ‒ odparł ze śmiechem.

                ‒ To co, ja muszę ją mieć ‒ stwierdziłem.

                Jarek wyszczerzył radośnie zęby.

                ‒ Zgoda. Załóżmy się. Kto pierwszy ją zaliczy, jest kotem wszechczasów.

                Bez cienia wahania uścisnąłem wyciągnięta w moją stronę rękę Jarka.

                ‒ Zgoda ‒ potwierdziłem.

                Po kolacji wróciliśmy do swoich domków. Rozpakowałem się do końca, po czym pod wymówką zostawiłem kumpla samego i udałem się na przechadzkę. Moim celem było znalezienie domku seksownej nauczycielki. Zamiast tego odkryłem inną, fascynującą rzecz. Wspólne prysznice.

                Jako jedyny stałem jak głupi przed wejściem do wspólnych łazienek i szczerzyłem szeroko zęby. W tym samym czasie w mojej głowie zaczął kiełkować się iście szatański plan uwiedzenia seksownej opiekunki.

                Kolonie urozmaicone były w przeróżne atrakcje. Normalnie bym je wszystkie olał, ale pierwszego dnia byłem gościem na każdej z aktywności. Nie chodziło tu o potrzebę rozwoju. Stanowiło to część mojego planu w zbliżeniu się do seksownej milf. Znalazłem ją przy zajęciach z pływania kajakiem, na które oczywiście od razu się zapisałem. Przez cały czas siedziałem i słuchałem, nie odrywając od niej wzroku.

                Widziałem, jak mokra koszulka przykleja się do jędrnych piersi. Ten widok spowodował namiot w moich spodniach. W tym momencie mój mózg się wyłączył. Przez resztą czasu wyobrażałem sobie gdzie i jak ją pieprzę orz to, jak mój kutas w nią wchodzi. Zanim jednak się wyłączyłem, udało mi się dowiedzieć, że miała na imię Daria i mieszka w pierwszym domku przy linii jeziora.

                Po skończonych zajęciach ruszyłem do ataku. Podszedłem do kobiety, gdy ta zwijała sprzęt. Spojrzała na mnie wyczekująco, podczas, gdy ja milczałem przez pierwsze sekundy.

                ‒ Wspaniały wykład ‒ pochwaliłem ją, kłamiąc przy tym jak z nut.

                Daria uśmiechnęła się lekko, jakby wyczuwając moje fałszywe intencje.

                ‒ Dziękuję ‒ odparła powoli. ‒ Cieszę się, że chociaż jedna osoba go doceniła.

                ‒ Żartuje pani? ‒ udałem oburzenie. ‒ Co za banda ignorantów.

                Zaśmiała się, tym razem szczerze rozbawiona. Zerknąłem wymownie na wielkie pudełko, które trzymała przed sobą.

                ‒ Wezmę to ‒ zaoferowałem się. Otworzyła usta, aby zaprotestować, ale zignorowałem to. Wyjąłem jej z rąk ciężkie pudełko i zwróciłem twarzą w stronę domków. ‒ Gdzie je zanieść?

                ‒ Do mojego domku ‒ powiedziała. ‒ Przypomnisz mi, jak masz na imię? ‒ spytała, ruszając.

                Poszedłem w jej ślady, przez chwilę szliśmy ramię w ramię.

                ‒ Mateusz ‒ przedstawiłem się. ‒ Ciężkie to ‒ dodałem.

                Jej domek znajdował się blisko, dlatego dotarcie na miejsce zajęło nam zaledwie parę minut. Zbyt krótko, abym zdążył zapaść jej w pamięć.Gdy znajdowaliśmy się pod drzwiami, postawiłem pudełko na werandzie. Korzystając z panującego upału ściągnąłem przez głowę koszulkę, odsłaniając przed nią swój wyrzeźbiony tors i zostając w samych szortach. Byłem dumny ze swojej klaty, bardzo dbałem o to, żeby dobrze wyglądać.

                Stłumiłem cisnący się na usta uśmiech, kiedy wzrok Darii zawisł na chwilę na mojej nagiej piersi. Szybko zorientowała się jednak, że to nie przystoi opiekunce. Kobieta odchrząknęła, podziękowała mi, po czym zamknęła się w swoim domku. Odszedłem zadowolony z siebie, pogwizdując cicho. Teraz pójdzie gładko.

                Zaczekałem, aż nadejdzie wieczór i pora brania pryszniców. Obserwowałem z ukrycia, kto wchodzi i wychodzi z łazienek. Przy sobie miałem już wszystkie przybory, by w każdej chwili przystąpić do ataku.

                Moje czekanie zostało nagrodzone, gdy w zasięgu wzroku pojawiła się Daria. Dla pewności odczekałam jeszcze chwilę po tym, jak zniknęła w środku i sam zacząłem iść w tamtą stronę. Wszedłem do łazienek, gdzie od razu zająłem wolną kabinę. Pospiesznie zrzuciłem z siebie ciuchy i wziąłem szybki prysznic. Potem tylko czekałem na właściwy moment.

                Kiedy z kabiny obok również zaczęła płynąć woda, cichutko uchyliłem drzwi. Dostrzegłem ręcznik Darii przewieszony przez drzwi, na paluszkach podszedłem i wziąłem go do ręki. Przełożyłem go do pod same umywalki, gdzie sama nie mogła go dosięgnąć. Według mojego planu musiała po niego wyjść zupełnie naga.

                Wróciłem i skryłem się za drzwiami, które zostawiłem nieco uchylone. Daria zakręciła wodę i zaczęła szukać ręcznika. Zwycięsko uśmiechnąłem się pod nosem. Nie znalazła go, więc została zmuszona opuścić kabinę, by zobaczyć, czy nie spadł na podłogę. Wyłoniła się ostrożnie i dostrzegła go na umywalkach. Zaklęła pod nosem, po czym zaczęła iść w jego stronę.

                ‒ Bardzo śmieszny żart, naprawdę! ‒ zawołała w pustą przestrzeń, kierując swoje słowa do nikogo.

O autorze