Gdyby z nią skończył, byłaby niczym więcej niż kałużą. To by było, gdyby pozwoliła mu kontynuować. Musiał jednak podejść bliżej. – Dobra dziewczynka – syknął, klęcząc u jej stóp. Widział teraz, jak jego kutas wymachuje się, próbując wydostać się z więzienia. Kontur z przodu jego spodni był wyraźny. Młodszy mężczyzna spieszyłby się, żeby go wyciągnąć. Z drugiej strony Jan nie widział twardego kutasa od tak dawna, że ​​bał się, że to się nigdy więcej nie powtórzy. Chciał, żeby to trwało, nawet jeśli oznaczało to niebieskie kule. – Potrzebujesz więcej, prawda? – zapytał i patrzył, jak skinęła głową.

Anita zarumieniła się wszędzie. Jej ciało miało najdelikatniejszy odcień różu, prawie tego samego koloru co jej cipka. Uśmiechnął się. Była piękna, zdyszana i ociekała dla niego spermą. Kto wiedział, że może sprawić, że nastoletnia królowa piękności osiągnie punkt kulminacyjny, jak nigdy dotąd?

Nadal go miał.

Przyglądał się uważnie, jak Anita jeszcze bardziej rozchyliła dla niego nogi. Jej ciało upewniło się, że wiedział, że ma pozwolenie na wszystko, na wszystko. Dziewczyna trzymała jeden palec w ustach, lekko ugryzła czubek, być może zdenerwowana. Mógł to być widok całego tego bladego, trzęsącego się ciała, otwartego i wystawionego na pokaz. – Wiesz, jak wyglądasz? – zapytał, podczas gdy jego palce poruszały się w górę iw dół jej ud, tworząc ścieżkę do pięknego różowego miejsca, którego pragnął. – Wenus z Milo; czy znasz posąg? – Jan uśmiechnęła się, kiedy opuściła palec, a jej usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.

– Tak, znam – odrzuciła swoje jeszcze wilgotne czarne włosy na ramię. – Jest piękna.

– Och, kochanie, ty też – powiedział z szacunkiem, jak do modlitwy. To była modlitwa do ociekającego miejsca między jej nogami, które było otwarte i w potrzebie. Jej łechtaczka była nadal nabrzmiała i prawie czerwona, jej wewnętrzne usta były szeroko otwarte i błagały o zbadanie. Potrzeba było całej jego samokontroli, by nie kręcić jej ciałem i nie podlewać językiem jej mleka. Chciał jej posmakować, był wysuszony dla niej, ale chciał najpierw zobaczyć, jak tryska. – Taka piękna – dodał, gdy jego prawy palec wskazujący opadł, od łechtaczki do wejścia. – Powinnaś być czczona i pieprzona w ten sposób każdego dnia – powiedział, zajmując miejsce za nią. Oparł podbródek na jej miękkim tyłku i patrzył na jej urodę.

Kiedy jego palec wsunął się do środka, rozległ się cichy jęk. Anita nie może być przyzwyczajona do tego, że czuje się tak pełna, ale Jan by to zmienił. Kiedy się przed nim otworzyła, westchnęła leniwie – o panie Wapiński…