Doskonale, właśnie tego chciał. Była śliska, a jego palce zaczęły wydawać lepki dźwięk, gdy delikatnie przesuwał nimi w przód i w tył. Przeprowadził je przez jej wrażliwe wewnętrzne wargi sromowe; od jej kremowego, małego wlotu aż do jej wciąż w połowie zakrytej łechtaczki. Wypuściła oddech w okrzyku zaskoczenia, kiedy trzymał dwa palce na różowym kapturze i kołysał się w tę iz powrotem, gdy poczuł, jak jej łechtaczka puchnie w środku. – Panie Wapiński – wciąż udawało jej się być tak formalnym, kiedy on zachwycał się jej soczystą cipką – to jest takie dobre.

– Czy tak się dotykasz, Anito? – musiał wiedzieć. Jan chciał, aby mentalny obraz jej masturbacji został użyty na później.

Jęknęła: – tak, ale robisz to o wiele lepiej – i przy ostatnim słowie jęknęła, gdy oboje patrzyli, jak kurtyna całkowicie się cofa i pojawiła się jej dojrzała łechtaczka. Lśniąc od jej wilgoci, to była jeszcze jedna rozkoszna rzecz w niej, Jan zdecydował i gdyby nie było tak brudne, wystawiałby język, patrząc na niego.

– To piękne – powiedział jej i patrzył, jak jej łechtaczka pulsuje pod jego palcami. Miała wielkość i kształt perły, a teraz, kiedy zwrócił na siebie jej uwagę, rosła, puchła i wibrowała między jego palcami. – Potrzebujesz tego, prawda kochanie? – zapytał, ale już znał odpowiedź. Wiedział, że większość kobiet tęskni za mężczyzną z cierpliwymi palcami i zwykle były zaskoczone tym, jak bardzo tego potrzebują, gdy otrzymały odpowiednią opiekę.

Odpowiedziała mimo wszystko. – Boże tak – powiedziała Anita z jękiem.

Jan utrzymywał tempo i presję i uważnie obserwował, jak dziewczyna w lustrze zaczyna ruchać mu rękę. Napompowała swoje okrągłe biodra, a on poczuł, jak jej zmysłowe pośladki się kołyszą, a następnie odepchnęła się, by spotkać pulsującego penisa, gdy zatraciła się w rozkoszy jego dłoni. Oboje byli niemal zahipnotyzowani tym odbiciem. Dopiero gdy poczuł, jak zesztywniała i usłyszał dźwięk wydobywający się z jej brzucha, gardłowy jęk zwierzęcia, które jest niczym innym jak instynktem, zdał sobie sprawę, że Anita spuści się w jego dłoni.

– Boże – krzyknęła, zadrżała i wepchnęła go w dłoń. Anita otarła się o niego, jakby nie mogła mieć dość, jakby mógł się zatrzymać i zostawić ją na krawędzi. – Boże, tak – krzyknęła, gdy cofnęła się i wreszcie puściła. Jan uśmiechnął się do swojego odbicia, patrząc, jak jej orgazm spływa po jego palcach na podłogę…