Po prostu leżałam tak przez kilka chwil, całe moje ciało było wrażliwe na dotyk, pokryte potem i wyczerpane. Po prostu rozkoszowałam się uczuciem, nie wstydziłam się pieprzyć się dwiema zabawkami, marzyć o wzięciu udziału w gangbangu, o masturbowaniu się głupio, kiedy było coś do zrobienia. Wszystko, co czułam, spełniło się, im częściej to robiłam, tym bardziej chciałam się tak czuć.
Wiedziałam, że powinnam wstać i wykonać więcej obowiązków, ale nie chciałam, aby to uczucie zniknęło.
Zamknęłam na chwilę oczy, delektując się następstwami tego ostatniego orgazmu. Rozciągnięta na mojej kanapie, naga, spocona, moja spuchnięta i zaogniona cipka jest surowa i wciąż wypełniona bardzo dużą pomarańczową zabawką, a mój tyłek połączony z inną. Po raz pierwszy od wielu dni poczułam się usatysfakcjonowana, że ta ostatnia fantazja była niesamowita.
Mój oddech zaczynał wracać do normy, temperatura ciała również wracała do normy. Po raz pierwszy zauważyłam, że wszystkie moje okna są otwarte i zastanawiałam się, jak głośna mogłem być.
Pulsowanie między moimi udami było tak cudowne, że chciałam to sobie robić przez cały dzień. Świadomość powiedziała mi, że muszę wykonywać swoje obowiązki, ale moje ciało i umysł chcą po prostu więcej.
Moja wewnętrzna walka została przerwana przez nieoczekiwane pukanie do drzwi. Moje serce prawie się zatrzymało, zastanawiałam się, czy wyobraziłam sobie pierwsze pukanie, ale po nim nastąpiło drugie.
Zamarłam, może, ktokolwiek to był, po prostu odejdzie. Sekundy mijały z bolesną powolnością. Znowu pukanie i zawołał kobiecy głos.
“Maria, wszystko w porządku, słyszałam krzyki?”
To była pani Kaźmierczak. Pani Kaźmierczak lub Ela, jak nieustannie błagała, żebym do niej mówiła, była emerytowanym prawnikiem. Ela miała około siedemdziesiątki i nie była typową emerytką. Zamknęłam oczy na sekundę i wyobraziłam sobie ją. Aktywna i bardzo wysportowana Ela była bardzo atrakcyjna, niestety czasami wydawała się równie prymitywna i porządna jak mój mąż. Innym razem, kiedy przyłapałam ją na wpatrywaniu się we mnie, zastanawiałam się. Mimo wszystko nie było sposobu, abym pozwoliła jej zobaczyć mnie w takim stanie.
Rozejrzałam się po pokoju za czymś, co mogłabym założyć, a potem przypomniałam sobie ręcznik.
– Niech pani poczeka chwilę, pani Kaźmierczak, to znaczy Elu – powiedziałam na tyle głośno, że miałam nadzieję, że mnie usłyszy.
Owinęłam się ręcznikiem, a ona ponownie zapukała.
Otworzyłam odrobinę drzwi i powiedziałem: „Ela, jak się masz?”
„Czy wszystko w porządku, kochanie, zajmowałam się ogrodem i słyszałam jak krzyczysz i jęczysz, i martwiłam się, prawie wezwałam policję,” powiedziała z prawdziwą troską w głosie…