Oboje byli zlani potem. Ich oddechy były ciężkie. Byli zmęczeni i podekscytowani. Gdy krew pulsowała w ich żyłach, widzieli tylko siebie. Wszystko inne zniknęło. Noga Janiny zakręciła się w kopnięciu z półobrotu, a jej naciągnięta stopa przemknęła obok ramienia Jacka. Udało mu się uniknąć spotkania z jej łydką, a fala jej ciosów napotykała desperacką serię jego bloków.
Pod koniec zajęć taekwondo ich ruchy nie były już tak mocne i precyzyjne jak na początku. Ich oczy były zmęczone i łatwo tracili skupienie. Dlatego też Jacek znalazł się w nieodpowiednim miejscu i nie udało mu się zrobić uniku przed kolejnym kopnięciem z kolana prosto w brzuch. Nie potrafił złapać oddechu, a Janina zafundowała mu serię ciosów pięścią prosto w klatkę piersiową. Na koniec uśmiechnęła się triumfalnie, przez co serce Jacka zabiło mocniej.
Poznali się właśnie na treningu taekwondo, mniej więcej w tym samym czasie zaczęli chodzić na zajęcia. On był uczniem trzeciej klasy liceum, właśnie skończył 18 lat. Ona była samotną matką dwójki dzieci i pielęgniarką w klinice chirurgii plastycznej. Na początku przychodziła ćwiczyć z dziećmi, ale po roku znudziło im się i zrezygnowały. Ona kontynuowała. Ćwiczenia pomagały jej przezwyciężać trudy codzienności. Cała złość opuszczała ją po treningu.
Po kilku latach treningów była naprawdę dobra. Bardzo zaprzyjaźniła się z kilkoma osobami – Moniką, Jackiem i Szymonem. Byli swoimi stałymi sparingpartnerami, czyli na każdym treningu walczyli tylko ze sobą.
Szymon pracował w firmie księgowej, a Monika była właścicielką drukarni. Podobnie jak Janka, byli dorosłymi, którzy brali lekcje sztuk walki, aby pozostać w formie i na kilka godzin odpocząć od pracy i swoich dzieci.
Jacek w międzyczasie skończył liceum i poszedł na studia. Był mądrym chłopakiem, ale musiał dużo pracować, ponieważ jego rodzice nie mogli zapewnić mu wszystkiego czego potrzebował.
Był dobrze wychowany i nieśmiały. Taekwondo pomogło mu poradzić sobie ze swoimi kompleksami – zrobił się zdecydowanie silniejszy, lepiej wyglądał i nabrał pewności siebie wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebował. Ze szczupłego przygarbionego chłopca zmienił się w wysokiego, umięśnionego i przystojnego mężczyznę. Było tajemnicą poliszynela, że Jacek kochał się w Jance. Była od niego starsza o piętnaście lat i gdyby chciała, mogłaby mieć go na zawołanie.
Jej ciało było w świetnej formie po trzech latach regularnych zajęć sztuk walki. Była szczupła i poruszała się z kocim wdziękiem. Wszyscy uważali, że jest niesamowicie piękna. Wszyscy oprócz niej. Kiedy spojrzała w lustro, widziała jedynie zwykłą kobietę, trzydziestokilkuletnią matkę dwójki dzieci. Dzieliła opiekę nad nimi z byłym mężem.
Po dzisiejszym treningu Jacek przypadkowo wyszedł z szatni w tym samym momencie co Janka i poszedł z nią w kierunku jej samochodu.
– Pewnego dnia polegniesz na macie pod moją stopą. Obiecuję – żartowała.
– Chciałabyś! – zaśmiał się Jacek. Był o głowę wyższy od niej i naprawdę był dobrym zawodnikiem. Jej stopy zbliżały się na macie do jego głowy tylko wtedy, gdy jej na to pozwolił. Miało to jednak miejsce dość często, bo miał do niej ogromną słabość.
– Wybierasz się na turniej za miesiąc? – zapytała jakby od niechcenia. Był to jeden z większych regionalnych turniejów taekwondo.
– Wątpię – wzruszył ramionami. Chciał, ale nie miał po prostu na to kasy. Trzeba było opłacić udział, transport i nocleg. Dla studenta, którego rodzice liczyli każdy grosz było to nieosiągalne.
Janka uśmiechnęła się i nie męczyła więcej swojego młodszego przyjaciela. Podniosła torbę treningową i ruszyła do samochodu, zatrzymując się tylko po to, by spojrzeć przez ramię i mrugnąć do niego.
– Do zobaczenia w czwartek!
– Pa!
Potem odeszła, nieświadoma, że Jacek się nie poruszył, a jego oczy spoczęły na jej kołyszących się biodrach.
Na następnym treningu Janka podeszła do Jacka.
– Hej! Mam dla Ciebie niespodziankę!
– Jaką?
– Jedziesz na turniej!
Jacek odwrócił się, wyraźnie zdziwiony.
– O czym Ty mówisz?
– Jedziesz na turniej – powtórzyła Janka.
– Nie stać mnie na to – odwrócił wzrok, zawstydzony.
– Podziękujesz mi później.
Janka poklepała go po ramieniu, a jego serce zaczęło szybciej bić.
– Jedziemy z Moniką i Szymonem jednym autem i mamy zarezerwowany duży apartament z dwoma łóżkami małżeńskimi, więc możesz się zabrać z nami, nic nie musisz płacić. Nakłoniłam trenera, żeby opłacił Ci udział pod warunkiem, że poprowadzisz kilka treningów dla dzieciaków i pomożesz w sędziowaniu turnieju. Wszystko, co musisz zrobić, to znaleźć kogoś, kto zastąpi Cię w pracy i wziąć kasę na jedzenie.
Stał z otwartą buzią.
– Nie wiem, co powiedzieć – wyszeptał, gdy odzyskał głos.
– Powiedz „Dzięki, Janka”.
– Dziękuję.
– Nie ma za co.
Podróż samochodem trwała trzy godziny. Przez większą część jazdy Jacek był cichy, chociaż dziewczyny z pomyślnością rozmieszały go co chwilę.
– Więc kto będzie spał z Jackiem?– zapytała Monika, a jej insynuacje wywołały śmiech Janki i Szymona i sprawiły, że Jacek zarumienił się z podniecenia i zażenowania.
– Może powinniśmy się zmieniać – zasugerował Szymon.
Szymon był księgowym w dużej firmie i bardzo dużo pracował. Miał 29 lat, był wysokim, umięśnionym facetem, który cały czas żartował. Monika była bardzo sympatyczną, uroczą niską babką. Podobnie jak Janka, miała dwoje dzieci i była po rozwodzie.
– Hej! Hej! – zawołała Janka zza kierownicy. Spojrzała na Jacka we wstecznym lusterku i mrugnęła. – W ten weekend jest cały mój!
To sprawiło, że Jacek zarumienił się jeszcze bardziej. Musiał przesunąć się na siedzeniu, żeby ukryć podniecenie w spodniach.
Po przybyciu do hotelu zameldowali się i zanieśli swoje rzeczy do pokoju. Nie było to nic specjalnego, ale było czysto. Mieli apartament z dwoma pokojami i w pełni wyposażoną łazienką. Jacek wziął ze sobą śpiwór i dmuchany materac, ale Janka kazała mu zostawić je w samochodzie. Rozpakowali się i pojechali na salę, na której miał się odbywać turniej przez następne dwa dni.
Szkoła, w której odbywał się turniej, była odpowiedzialna za rejestrację zawodników i organizację całego wydarzenia, ale szukali chętnych do pomocy w rozstawieniu mat, krzeseł i w sędziowaniu walk najmłodszych zawodników. Jacek, chcąc pomóc swojemu trenerowi z wdzięczności za opłacenie udziału, zgłosił się do sędziowania.
Uczestnicy zostali podzieleni na grupy w zależności od wieku i rangi. Po udziale w kilkudziesięciu turniejach Jacek dokładnie wiedział, co ma zrobić, a pozostali sędziowie z jego grupy od razu uznali go za kompetentnego, co było dla niego wielką ulgą. Janka i Szymon byli na macie obok Jacka, a grupa Moniki była kawałek dalej. Na razie sala wyglądała jak cisza przed burzą. Janka podeszła do Jacka.
– Idziemy zaraz coś zjeść do jakiejś restauracji.
– Do jakiej? – zapytał nerwowo.
– Po drodze widziałam jakąś knajpę z chińszczyzną – odpowiedziała spokojnie i położyła dłoń na jego ramieniu.
– Ja stawiam.
– Dobra.
Jacek uśmiechnął się słabo, żeby ukryć swoje zażenowanie. Rodziców Jacka nie do końca można było nazwać biednymi. Utknęli w tym niewygodnym przedziale, w którym nie mieli wystarczająco dużo pieniędzy, aby naprawdę pozwolić sobie na spokojne życie i wysłanie syna na prywatną uczelnię, ale zarabiali za dużo, aby kwalifikować się do jakiejkolwiek znaczącej socjalnej pomocy finansowej. Dlatego Jacek w każdy weekend pracował w restauracji, a w tygodniu po zajęciach był ratownikiem na krytym basenie w centrum rekreacyjnym uniwersytetu. Dzięki temu było go stać na samochód i dorzucał się do opłat za dom rodziców.
Jedzenie w restauracji okazało się być bardzo dobre, a ceny nie były wysokie. Jacek czuł się świetnie. Był otoczony przyjaciółmi, którzy naprawdę go lubili i uważali, że jest świetny w tym, co robi. Poza tym jedna z uczestniczek turnieju okazała się być jego koleżanką z liceum, która ewidentnie była nim zauroczona.
Po kolacji wrócili do hotelu. Noc była jeszcze młoda, więc skierowali się do hotelowego baru, w którym było wielu innych zawodników. Przed północą Jacek wrócił do pokoju. Szymon został jeszcze w barze, a Monika i Janka poszły już jakiś czas temu.
Światła były zgaszone, ale telewizor był włączony. Monika oglądała „Grę o tron”, a Janka czytała coś w łóżku na swoim Kindlu. Dziewczyny podniosły wzrok. Obie miały na sobie T-shirty i długie spodnie od piżamy. Jacek pogrzebał w swoich rzeczach, szukając czegoś do spania. Poszedł do łazienki, przebrał się i umył zęby.
– Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym wziął śpiwór?– zapytał.
– Oczywiście, że nie – Janka prychnęła cicho i poklepała pustą połowę łóżka obok niej. – Nie gryzę.
– Słyszałam co innego – szepnęła Monika, przez co uszy Jacka zrobiły się czerwone jak burak.
Janka pokazała język swojej przyjaciółce, która tylko zachichotała. Jacek podłączył swój telefon komórkowy do ładowarki, a potem wsunął się do łóżka, robiąc wszystko, aby pozostać na swojej połowie. Zasnął, tak blisko kobiety, której pragnął bardziej niż czegokolwiek na świecie.
Na początku pomyślał, że to sen. Ponieważ to, co się działo, z pewnością nie było rzeczywistością. Jacek leżał płasko na plecach. Miękkie światło wpadało przez zasłony pokoju hotelowego z latarni ulicznej znajdującej się tuż za oknem. Jego kutas był twardy jak skała i sterczący prosto w górę. Ręka Janki była włożona pod jego spodenki przesuwała dłonią po jego sztywnym członku w górę i w dół.
Zamrugał, a jego ciało sparaliżowało podniecenie i strach. Jego usta otworzyły się, desperacko chciał krzyknąć lub jęknąć, sam nie wiedział, ale żaden dźwięk na szczęście się nie wydostał. Odwrócił głowę i zobaczył, że w pokoju obok Monika i Szymon śpią w drugim łóżku. Oboje oddychali regularnie i wydawało się, że mocno śpią.
Janka z wprawą głaskała jego kutasa. Za każdym razem delikatnie ściskała jego nabrzmiałą główkę. Może to była jego wyobraźnia, ale wydawało mu się, że jej druga ręka pracowała między jej własnymi nogami.
– Szturchałeś mnie tym przez cały czas – szepnęła.
Jego ciało się napięło. Przyspieszyła. Wciągnął mocno powietrze i próbował ją ostrzec, ale wtedy jego kutas wybuchł w jej dłoni. Jego spodenki wypełniły się spermą. Jacek usłyszał stłumiony jęk i poczuł, jak jej ciało napina się obok. Musiał ugryźć się w język, żeby nie krzyknąć i nie obudzić ludzi w sąsiednim łóżku. Wziął oddech i próbował coś powiedzieć.
– Ćśś. To tylko sen – powiedziała cicho Janka, po czym przewróciła się na bok i zwinęła w kłębek.
Jacek ponownie zasnął, niepewny, co się właśnie stało. Kiedy się obudził, sperma w spodenkach sprawiła, że zaczął się zastanawiać, czy po prostu miał mokry sen, czy też kobieta jego marzeń, która właściwie mogła być jego matką, naprawdę mu zwaliła konia.