Weronika, spojrzała na mnie zszokowana i szeroko otwartymi oczami. Czułem się jak idiota. Nastąpiła niezręczna przerwa, która wydawała się trwać kilka godzin, kiedy po prostu zaczęła się śmiać.
– W moich dniach zaparowałam kilka okien, mądralo! Tak jak jestem pewna, że ty też kilka, mam rację? – zaśmiała się. – Może z Gosią Goczałek?
Teraz byłem naprawdę zawstydzony. Z Gosią byłem dwie dziewczyny temu, a Weronika miała rację. Gosia i ja wygłupialiśmy się na przednich i tylnych siedzeniach. Jestem pewien, że zmieniłem kilka odcieni czerwieni.
Naciskając na klatkę piersiową, -Nie martw się o to ogierze. Wszyscy tam byliśmy – powiedziała, jej głos nieco opadł z pewną figlarną seksownością.
– Złapany! – Powiedziałem. – Ale to stare wieści, Gosi i teraz nikogo innego nie ma.
– Hej! Myślę, że to może być Kamil biegnący drogą. Wskazała przednią szybę, a ze względu na mgliste okna i deszcz mogliśmy po prostu widzieć Kamila do ucieczki w kierunku jego domu z jakiejś przecznicy dalej.
Weronika przysunęła się i powiedziała: – Zróbmy sobie z niego żarty. Udawaj, że się całujemy, a kiedy on zatrzymuje się przy samochodzie, zaskakujemy go.
Myśląc, że to będzie zabawne, powiedziałem świetny pomysł i podniosłem podłokietnik. Przysunęła się i lekko się objęliśmy, nasze usta blisko uszu. Moje jedno ramię obejmowało jej plecy poniżej jej ramienia, a drugą położyłem tuż nad jej nagim kolanem. Położyła dłoń na moim kolanie, a drugą za moją głową.
– Widzisz go? Czy on idzie w tę stronę? – zachichotała.
Ponieważ moja głowa była zwrócona do przodu samochodu, miałem punkt obserwacyjny. Ale z mglistymi oknami i stale rosnącym deszczem ledwo mogłem stwierdzić, gdzie on jest. – Tak! Nadal tam jest.
– To przezabawne. Przestraszymy go! Weronika zawołała.
Nagle Kamil biegł sprintem. Biegacze są przyzwyczajeni do deszczu, ale niebo się otworzyło i naprawdę intensywnie padało. Przyśpieszył, aby uciec przed deszczem. Ale zamiast zbliżyć się do podjazdu, gdzie z łatwością mógłby zobaczyć mój samochód, przeciął ukośnie podwórko sąsiada w kierunku swojego domu. Nigdy nawet nie widział mojego pojazdu!
Weronika milczała, przeczesując palcami włosy z tyłu mojej głowy i oddychając przez ucho. Myślę, że czekała tylko, aż Kamil zapuka do okna. Właśnie miałem jej powiedzieć, dokąd poszedł Kamil, kiedy oblizałem usta, a ona lekko odwróciła głowę. Przypadkowo polizałem jej ucho!
– Ooo ty zły chłopcze! – Szepnęła mi do ucha. – Ja też to potrafię – I pocałowała mnie lekko w szyję, tuż pod uchem.
Zapach jej perfum, dłoni ocierającej się o moją szyję i pocałunków zaczynał przynosić efekty. Poczułem poruszenie i pomyślałem, och, och. To będzie żenujące.
– Jest blisko? Czy już tu jest? – gruchała, składając kolejny pocałunek w nasadę mojej szyi…