Usiadłem za biurkiem i maskując swoje zdenerwowanie poprawiłem marynarkę. Otworzyłem leżący przede mną notes, rzucając okiem w notatki. Liczba zadań na dzień dzisiejszy sprawiła, że westchnąłem ciężko.

                Odpaliłem komputer, a zaraz potem wszystkie niezbędne programy do wykonywanej przeze mnie pracy. Niedawno dostałem się na to stanowisko i wciąż jeszcze nabywałem doświadczenia. Firma transportowa, która mnie zatrudniła, w ciągu ostatnich kilku lat prężnie rozwijała swoją pozycję na rynku. Zaczęli wychodzić poza granice kraju, rozwijając swoją działalność na teren Europy. Dlatego też szukali ludzi posługujących się językami państw, z którymi współpracowali.

                Miałem to szczęście, że biegle posługiwałem się językiem hiszpańskim. Bez problemu dostałem posadę. Teraz najtrudniejsze zadanie przede mną, czyli ją utrzymać.

                Zacząłem przeglądać zaplanowane dla kierowców trasy na ten tydzień, szukając błędów lub niedociągnięć. Czuwałem nad tym, aby każdy z nich dotarł o czasie na wyznaczone miejsce. Kilka razy w ciągu godziny mój wzrok uciekał w kierunku gabinetu szefowej. Widziałem ją raptem kilka razy, ale to wystarczyło, by zwróciła na siebie moją uwagę.

                Moje stanowisko nie wymagało częstych kontaktów między nami, to nie powstrzymywało mnie jednak przed tym, aby kilka razy w ciągu tych ośmiu godzin przejść pod jej gabinetem pod najróżniejszym pretekstem.

                W następnym tygodniu poczułem się nieco pewniej. Zacząłem zawierać nowe znajomości, zdobywać sojuszników oraz sympatię kierowców. Starałem się traktować ich z wyczuciem, w końcu to ludzie, którzy trzy czwarte swojego życia spędzają w ciężarówce.

                Podczas przerwy na drugie śniadanie podeszła do mnie Kinga, asystentka szefowej. Radosny uśmiech na jej twarzy sprawił, że od razu stałem się podejrzliwy. Zmarszczyłem brwi, przyglądając się stojącej przede mną brunetce. Asystentka była jak zawsze elegancko ubrana, w dopasowaną bluzkę oraz obcisłą spódnicę. Jej zaciekawione spojrzenie przez chwilę błądziło po mojej sylwetce.

                Cóż, byłem jednym z nielicznych facetów w biurze pełnym kobiet. Wzbudzałem więc ich zainteresowanie, choć starałam się nie okazywać po sobie tego, że zdawałem sobie z tego sprawę.

                ‒ Szymon ‒ zaczęła, nawijając na palec kosmyk swoich ciemnych włosów.

                ‒ Tak? ‒ spytałem, starając się pozostać obojętny na jej urok. Cholera, czy każda kobieta w tym pieprzonym biurze musiała być atrakcyjna?

                ‒ Szefowa cię obserwuje ‒ powiedziała, rozciągając swoje pomalowane usta w leniwym uśmiechu.

                Poczułem, jak na samą wzmiankę o szefowej sztywnieją mi mięśnie na plecach. Odchrząknąłem, starając się ze wszystkich sił zatuszować przed nią swoją reakcję.

                ‒ To znaczy? ‒ dopytałem, przyglądając się kobiecie z zainteresowaniem.

                ‒Że prawdopodobnie zostaniesz dziś wezwany na dywanik.

                Wyprostowałem się, wbijając w kobietę ostre spojrzenie.

                ‒ Możesz przestać się ze mną droczyć? ‒ warknąłem, powoli tracąc cierpliwość.

                Kinga odrzuciła na plecy swoje gęste włosy i zatrzepotała rzęsami.

                ‒Nie droczę się z tobą ‒ odparła. ‒ Po prostu cię uprzedzam.

                ‒ Przed czym? ‒ wysyczałem, podchodząc do niej bliżej.

                Kobieta uniosła głowę, posyłając mi wyzywające spojrzenie. Jej zachowanie wyprowadzało mnie z równowagi.

                ‒Jeśli szefowie skieruje swoje zainteresowanie na kogoś, nie będziesz miał lekko.

                Milczałem, unosząc lekko brwi. Zamierzałam pozostawić to bez komentarza.

                ‒Odpuść sobie ‒ mruknąłem, obracając się na pięcie, aby opuścić firmową kuchnię.

                Zrobiłem zaledwie kilka kroków, kiedy Kinga złapała mnie za rękę. Spojrzałem na nią przez ramię.

                ‒Lubię cię, zrozum ‒ rzuciła. ‒ Postaraj się zaspokoić jej oczekiwania i wszystko będzie dobrze.

                Ta kobieta była jakaś szalona. Cofnąłem rękę, w ostatniej chwili gryząc się w język. Lepiej było zachować te myśli dla siebie. Pokręciłem głową z niedowierzaniem, po czym opuściłem pomieszczenie, kierując swoje kroki z powrotem do biurka. Zająłem swoje miejsce i skupiłem się na pracy.

                Krótka rozmowa z Kingą wystarczająco zawróciła mi w głowie, abym co chwilę wracał myślami do jej ostatnich słów. Byłem za to na siebie wściekły. Zgniotłem w rękach kartę papieru i wściekłym ruchem wrzuciłem ją do stojącego niedaleko kosza na śmieci.

                Kątem oka widziałem, jak otwierają się drzwi od gabinetu szefowej i ona sama staje w progu. Nagle każda z osób znajdujących się na sali stała się nad wyraz zainteresowana pracą, którą w danym momencie wykonywała. Wbiłem wzrok w ekran monitora, udając, że analizuję wykres, który i tak już znałem na pamięć.

                Kobieca postać zmaterializowała się przy moim biurku. Ani drgnąłem, za nic nie pozwalając się rozproszyć.

                ‒ Szymon. ‒ Delikatny jak jedwab kobiecy głos sprawił, że mocniej zacisnąłem dłoń na myszce.

                Powoli przeniosłem wzrok na kobietę. Ku mojemu przerażeniu przysiadła na brzegu biurka. Przegrałem walkę z samym sobą i zerknąłem na jej udo. Spod czarnej ołówkowej spódnicy wystawał koronkowy pasek wieńczący pończochy, które miała na sobie. Z trudem przełknąłem ślinę. Powoli, niczym na filmie w zwolnionym tempie, sunąłem wzrokiem wzdłuż jej ciała. Na kilka sekund zatrzymałem się na biuście dumnie wypychającym zwiewną bluzeczkę. W końcu udało mi się dotrzeć do jej twarzy.

                Kobieta uśmiechnęła się nieznacznie, rozciągając swoje seksowne, pomalowane na czerwono wargi.

                ‒ Tak? ‒ powiedziałem.

                ‒Chciałabym zamienić z tobą kilka słów ‒ odparła, świdrując mnie swoim spojrzeniem.

                Odkąd tu pracuję po raz pierwszy znalazłem się tak blisko niej. Wypełniła mnie ciekawość, co spowodowało jej nagłe zainteresowanie moją osobą. Nieznacznie poprawiłem się na fotelu.

                ‒ Teraz?

                ‒ Nie, nie zamierzam przeszkadzać ci w pracy. ‒ Bezwiednie położyła dłoń na moim ramieniu.‒ Masz jakieś plany wieczorem?

                Zamrugałem, zaskoczony tym jakże bezpośrednim pytaniem.

                ‒Nie ‒ powiedziałem zgodnie z prawdą. ‒ Dlaczego?

                ‒ Wspaniale. ‒ Jej uśmiech poszerzył się. Miałem wrażenie, że właśnie złowiła swoją ofiarę, którą byłem ja. ‒ Przyjdź do mojego gabinetu, jak skończysz.

                ‒ Oczywiście ‒ odparłem odruchowo.

                Kobieta cofnęła rękę i wstała, a następnie odeszła, zmysłowo kręcąc biodrami przy każdym kroku. Jak zaczarowany odprowadzałem ją wzrokiem. Była po czterdziestce, czyli jakieś dwadzieścia lat więcej niż ja, a sprawiała, że kręciło mi się w głowie.

O autorze