Pracowałem w domu opieki przez ponad rok, i cały ten czas myślałem o Laurze jak o przyjaciółce, pomimo różnicy wieku. Pracowaliśmy ramię w ramię regularnie przez pięć dni w tygodniu, poza jej urlopem, i opowiadaliśmy wiele rzeczy o sobie. Czasami mówiła mi też o kolejnych głupich rzeczach jakie ostatnio zrobił Darek, i że jego picie się pogłębiało. Jednocześnie próbowała ratować małżeństwo, ponieważ w głębi duszy to ten sam człowiek którego poślubiła. Miałem tylko 23 lata, ale już wtedy wiedziałem że to przegrana sprawa. Nie powiedziałem jej tego, tylko słuchałem i nie wtrącałem się, bo nie byłem wykwalifikowany do dawania porad w zakresie związków.
W trakcie czasu spędzonego w placówce dowiedziałem się co jest moim powołaniem. Pod koniec roku aplikowałem do kursu na nabycie uprawnień pielęgniarza. Przyjęto mnie. Żeby rozpocząć zajęcia, musiałem porzucić pracę. Ku mojemu zdziwieniu, dziewczyny urządziły mi imprezę pożegnalną w lokalnym barze. To ich mała tradycja, żegnały tak każdego. Spotkaliśmy się więc w piątkowe popołudnie po mojej ostatniej zmianie.
W poniedziałek, cztery dni przed końcem pracy, przywitałem rano Laurę która wyjątkowo nie była sobą. Po około godzinie zapytałem czy wszystko w porządku.
– To przez Darka. – powiedziała – Przyszedł w sobotę pijany do domu, przewrócił się na stolik kawowy i rozbił go. Potem się podniósł, potknął, i wpadł w witrynę z porcelaną. Miał cholerne szczęście że nic sobie nie zrobił, ale całe mieszkanie było zasypane odłamkami szkła.
– O nie… – wydukałem, nie wiedząc co powiedzieć.
– Chciałam poczekać aż wytrzeźwieje, żeby z nim porozmawiać następnego ranka. -powiedziała, siadając na krześle obok pustego łóżka – Oświadczyłam, że ma wybrać: alkohol albo ja. Musiał się zdecydować.
– I co powiedział? – zapytałem.
– Odszedł. Poszedł do swojego brata, który jest takim samym pijakiem. Darek wybrał alkohol ponad mnie.
Jej głos się załamał, i rozpłakała się. Wyjąłem chusteczkę z podajnika na ścianie i podałem jej. Laura zebrała się w sobie już po chwili, a ja stale myślałem o tym jak wielkim przegranym jest ten cały Darek.
W ciągu następnych kilku dni, Laura okazjonalnie wpadała w płacz lub milkła, rozmyślając nad problemami w domu. Robiłem co mogłem żeby ją pocieszyć. Chciałem powiedzieć żeby nakopała mu do tyłka ponieważ nie jest jej w ogóle potrzebny, ale nie sądzę żeby chciała to usłyszeć.
W piątek, mój ostatni dzień w placówce, skończyliśmy zmianę i zapytałem czy wychodzi z nami na miasto. Sądziłem że z takimi problemami rodzinnymi nie będzie chciała się socjalizować, ale opowiedziała z uśmiechem:
– Oczywiście, że idę! Szymon, wiem że muszę się teraz zająć swoją przyszłością, ale nadal będzie mi smutno patrzeć jak odchodzisz.
– Nie będę daleko. – powiedziałem z uśmiechem – Będę cię odwiedzał.
– Ja naprawdę żałuję że odchodzisz. Byłeś dla mnie prawdziwym przyjacielem i wsparciem, szczególnie w zeszłym tygodniu kiedy Darek odszedł a ja wypłakiwałam ci się w rękaw.
Przyzwyczaiłem się do traktowania jej jak koleżankę, więc myślę że powiedziała to z czystej grzeczności.
– Od tego są przyjaciele. – skomentowałem, mając nadzieję że Laura się znowu nie rozpłacze.
Tamtego wieczoru przyszedłem do knajpy o wyznaczonej godzinie, i okazało się że sporo pielęgniarek już było na miejscu. Większość zabrała ze sobą partnerów i mężów. Udaliśmy się do baru na pierwszym pietrze, z balkonem wychodzącym na ulicę. Kiedy wyjrzałem przez okno, zauważyłem Laurę idącą z kilkoma znajomymi. Miała na sobie bluzkę z krótkim rękawkiem i karmelową spódniczkę nad kolano. Nie miała żadnych rajstop, i musiałem przyznać że jej nogi prezentowały się wspaniale. Bluzka odkrywała imponujący biust. Nigdy wcześniej nie widziałem jej w niczym poza mundurkiem w pracy, więc byłem bardzo zdziwiony. Tego dnia rozpuściła też włosy, co nadało jej znacznie młodszy wygląd. Wyglądała na inteligentną, atrakcyjną i stylową babkę, i zauważyłem że kilku facetów obczajało ją przed wejściem. Chwilę później szła już przez pomieszczenie, prosto w moją stronę.
– Dotarłeś! – powiedziała z uśmiechem.
– Tak, oto jestem. – odpowiedziałem.
Wieczór zaczął się od wręczenia mi prezentu i wielkiej kartki z życzeniami. Każda z dziewczyn podpisała się na niej z życzeniami wszystkiego dobrego na przyszłość. Oprócz tego wpisywały swoje krótkie wiadomości, typu: „Powodzenia” i „Łapy z dala od pielęgniarek”. Notka od Laury brzmiała po prostu: „Powodzenia, zasługujesz na to. Jesteś prawdziwym dżentelmenem”.
Wypiłem kilka piw, porozmawiałem z niektórymi dziewczynami, i po około godzinie rozejrzałem się za Laurą. Spojrzałem na balkon i zobaczyłem ją, patrzącą na ulicę poniżej.
– Nie skacz, nie warto! – powiedziałem, podchodząc bliżej.
Kobieta odwróciła się z uśmiechem.
– Jeszcze nie jest ze mną tak źle. – powiedziała.
Trzymała w dłoni kieliszek białego wina. Wzięła łyk i odstawiła go na balustradę.
– Dziękuję za miłe słowa. – dodała.
– Cieszę się że mogę pomóc. Mam tylko nadzieję, że ci się ułoży.
– Myślę że to koniec. Darek to przegrana sprawa. – odpowiedziała, patrząc w ziemię.
– To on traci w tej sytuacji. Spójrz na siebie. – powiedziałem, gestykulując w jej stronę – Facet który woli spędzić życie na wlewaniu w siebie gorzały zamiast trzymaniu cię w ramionach, powinien być przebadany psychiatrycznie.
– Jesteś słodki. – powiedziała Laura, po czym zrobiła krok w przód i pocałowała mnie w policzek.