Co powinien zrobić aktywny 60-latek, z głową pełną włosów i niezłym libido, kiedy zwolnią go z pracy? W moim przypadku, starałem się myśleć realistycznie i rozejrzałem się za jakąkolwiek pracą, która pozwoliłaby opłacić rachunki. Dlatego, kiedy zobaczyłem ofertę na dojrzałego portiera/złotą rączkę, pomyślałem „czemu nie?”.
Po złożeniu CV zaproszono mnie na rozmowę kwalifikacyjną do biura zarządcy budynku. Wszedłem do starodawnego bloku na przedmieściach, przypominającego trochę wielką rezydencję, a w środku przywitała mnie ładnie ubrana kobieta.
Od razu coś wydało mi się nie na miejscu. Nie potrafiłem się zorientować o co dokładnie chodzi, ale wpadłem na to, że nieczęsto widuje się kobiety po pięćdziesiątce w wysokich obcasach i opinających legginsach. Z pozytywów, wpijały się one pomiędzy wargi sromowe kobiety, i podkreślały je.
– Dzień dobry, miło mi pana poznać. Nazywam się Grażyna Sobańska. Dziękuję, że się pan pojawił. Jesteśmy w dosyć niezwykłej pozycji, ponieważ to my zarządzamy budynkiem. W dodatku, nie jesteśmy pierwszej młodości, że tak powiem. Potrzebujemy kogoś kto będzie załatwiał dla nas małe sprawunki, jak zamawianie taksówki, wymiana żarówek, opieka nad ogrodem, wywieszanie ozdób i tym podobne. Resztę będziemy wyjaśniać na bieżąco.
Grażyna poprowadziła mnie do sali w której siedziała część mieszkańców- sześć wdów, trzy pary i dwóch facetów w wieku od 50 do około 70 lat.
– Panie i panowie, to pan Mika. Nakreśliłam jego podstawowe obowiązki i wyjaśniłam, że wszyscy musimy się zgodzić na jego pracę tutaj. Przejdźmy więc do mniej oficjalnej części rozmowy. Chciałabym przedstawić wszystkich obecnych. Od lewej do prawej siedzą pani Janik, pani Hernik, pani Gąsiorczyk, pani Spandel i wreszcie prani Celińska.
One również ubrały się jak stare kurwy. Wielkie cycki miały niemalże na wierzchu, były ubrane w ciasne spodnie, wiadomo co dalej… W zasadzie, robiłem się nieco sztywny na ten widok. Nie chciałem żeby pomyślały że jestem jakimś niezaspokojonym desperatem, więc usiadłem naprzeciw nich w oczekiwaniu na salwę kolejnych pytań.
Okazało się że pytały o najzwyklejsze rzeczy, i o moje doświadczenie w drobnych naprawach. Nagle pani Hernik odchyliła się w krześle i założyła nogę za nogę. Nieśpiesznie zapytała:
– Panie Mika, wydaje się pan być idealnym na to stanowisko z praktycznego punktu widzenia, ale czy potrafi pan zachować dyskrecję? Pytam, ponieważ, jak sam pan jeszcze zauważy, każdy z nas żyje po swojemu i ma własne specjalne wymagania i zainteresowania. Czyż nie?
Ostatnie zdanie skierowała do mnie i do całej grupy. To co powiedziała, było w zasadzie oczywiste… ale tym razem wyczułem podtekst. Zapewniłem, że zajmowałem już wcześniej zaufane posady i dyskrecja jest moją zaletą.
Trudno mi było utrzymać kontakt wzrokowy, ponieważ kobieta rozłożyła nogi i dała mi pełen pogląd na przypięte do pasa pończochy, opinające mięsiste uda. Wydawało mi się, że zajmowanie się potrzebami rezydentów budynku mogło być bardzo interesującym zadaniem.
Po tygodniu Grażyna zadzwoniła do mnie z dobrymi wieściami. Powiedziała że dostałem posadę, i że mógłbym zacząć od następnego tygodnia. Oznajmiła, że pani Hernik zgodziła się oprowadzić mnie po posesji i opowiedzieć co nieco o mieszkańcach.
Z pewnością siebie, wszedłem do holu punkt dziewiąta rzeczonego dnia. Kobieta uśmiechnęła się na mój widok, wstała z fotela, i podeszła do mnie.
– Witamy, panie Mika. – powiedziała, potrząsając moją dłonią – Będziemy ze sobą codziennie współpracować, więc powinniśmy przejść na ty. Mam na imię Iwona, a pan?
– Robert. – odpowiedziałem, zafascynowany.
Kobieta wiedziała jak się dobrze zaprezentować. Poza tym że była atrakcyjna, miała w sobie to coś. Miała około 60 lat, była krągła i niewysoka. Nosiła gustowną bluzkę, mieszcząc w niej wielkie piersi, a czarne legginsy opinały nogi. Getry podkreślały spory srom, a wilgotna plama zdradzała że Iwona była gotowa na akcję.
– Zanim zaczniemy, chciałabym wyjaśnić parę spraw. Jak sam zauważysz, wszyscy się dobrze dogadujemy, ale daleko nam do pełni szczęścia. Każdy z nas, singiel czy para, mieszka tu, ponieważ kieruje się tą samą filozofią co reszta. Dla reszty świata jesteśmy staruszkami, ale tutaj możemy się cieszyć życiem… w każdym tego słowa znaczeniu. Kiedy spojrzałeś na mnie na wcześniejszym spotkaniu, wiedziałam że ty również podzielisz nasz światopogląd. Poza tym, w przeciwieństwie do innych osób po pięćdziesiątce, my staramy się wyglądać dobrze i wykorzystywać wszystkie swoje atuty.
Czyli, w skrócie, wszyscy cieszyli się aktywnym życiem towarzyskim i erotycznym, a ich zachcianki nie ustały z wiekiem.
– Tutaj możemy robić wszystko co chcemy, bez wyśmiewania się z nas. Rozumiesz, co mam na myśli? – zapytała. W tym momencie byłem szczerze zaciekawiony.