Zaczął rozmawiać z panią Celiną. Mówił co tylko ślina przyniosła mu na język. Nie oczekiwał żadnej odpowiedzi- chciał tylko ukryć każdy dźwięk jaki mógłby ich wydać na oczach gości. Przecież powinni byli rozmawiać, prawda?
Celina nie potrafiła się skupić na tym co do niej mówił. Nie mogła nawet utrzymać skupienia na swoich palcach trzymających niepewnie kieliszek z winem. Bała się że jeśli go puści, to złapie w garść biały obrus i tym samym ich wyda.
Jedyne na co zwracała uwagę to jego palce, które rozszerzyły jej wargi sromowe. Były śliskie, lepkie i pokryte jej sokami. Pocierał nimi wzdłuż szparki i poprzez łechtaczkę. Nie potrafił sięgnąć głębiej żeby się nie zdradzić, ale czuł jak drżała pod jego dotykiem. Kontynuował delikatny dotyk tyloma opuszkami iloma sięgał, rozmawiając do niej bez konkretnego celu.
Pani Celina nawet nie drgnęła. To znaczy, starała się nie ruszać pomimo tego gdzie znajdowały się jego palce. Nie mogła uwierzyć że siedziała tam i na to wszystko pozwalała. Przecież jej mąż siedział na wyciągnięcie ręki i rozmawiał z babcią chłopaka, a jego matka siedziała naprzeciwko nich! Mimo to, dobry boże, była niesamowicie napalona. Nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio czuła się tak wspaniale. Tak bardzo pragnęła żeby wcisnął w nią palce do samego końca! Nie odważyła się poruszyć. Nagle przyszła jej do głowy wstrząsająca myśl: co się stanie, jeśli dojdzie? Jeśli?! Nie, nie było mowy o takiej możliwości. Musiała go powstrzymać. Tylko że nie chciała tego zrobić. Nie potrafiła. Nie mogła. Zacisnęła uda na jego dłoni.
– Proszę cię, nie mogę dojść… – błagała go tak cicho jak tylko potrafiła.
Jej umysł jednocześnie krzyczał żeby chłopak doprowadził ją do orgazmu, i to jak najszybciej.
Sebastian nie przestawał. Jego delikatnie ruchy w górę i w dół, z każdorazowym przesunięciem po łechtaczce, sprawiały że traciła głowę. Nie odważył się nacisnąć mocniej, ani słabiej. Była na jego łasce.
– Nie, nie, nie… Błagam, nie rób tego… Nie mogę mieć tutaj orgazmu… – wyszeptała pani Celina, bez przekonania.
Była coraz bliżej orgazmu. Czuła że maleńkie słońce na końcu cipki rosło i rosło, robiło się coraz jaśniejsze i gorętsze. Tak bardzo nie chciała żeby wybuchło tu i teraz, ale jednocześnie pragnęła tego. Chciała żeby Sebastian nie przestawał i gdyby mogła, ocierałaby się o jego palce. Te ograniczenia sprawiły że było jeszcze gorzej, i o wiele lepiej, a słońce świeciło z podwójną mocą.
– Tak, tak, tak! Chcę dojść, proszę cię…
I wtedy nastąpiła eksplozja. Rozbłysk światła i gorąca rozszedł się po jej ciele jedną wielką falą rozkoszy, i niemal natychmiast zniknął.
On też to poczuł. Zauważył nikły dreszcz, który skończył się na jego palcach. Wyczuł że kobieta walczyła z odruchami ciała. Bał się że zgniecie w palcach kieliszek, więc odsunął dłoń i oparł przedramię na stole.
Pani Celina przesunęła badawczo wzrokiem po gościach, zastanawiając się czy któryś zauważył co się właśnie stało. Na końcu spojrzała na Sebastiana.
– Czy mógłbym panią oprowadzić po domu, pani Dębska?
– Ile masz lat, Sebastianie? – zapytała, ale głos się jej załamał.
– Dwadzieścia, proszę pani. – odparł z uśmiechem.
Kobieta widocznie przełknęła z trudnością ślinę, oblizała usta i rozejrzała się wkoło. Zwróciła się do jego matki.
– Ewelino, Sebastian wspomniał coś o wielkim pianinie. Kiedyś trochę grywałam… Nie masz nic przeciwko, żeby mi pokazał?
– Ależ absolutnie, Celino. Być może uda ci się go przekonać żeby zagrał. Jest całkiem dobry.
– Dziękuję. Zobaczę, co mi się uda z niego wykrzesać. – podsumowała i wstała od stołu.
Chłopak złapał jej dłoń i zaprowadził ją korytarzem do jednego z pokoi dla służących. Aktualnie nie posiadali żadnej służby, w zasadzie nigdy nie mieli, ale ponoć takie było jego przeznaczenie. W rzeczywistości była to średniego rozmiaru kuchnia z wielkim, solidnym stołem pośrodku. Pomieszczenie nie miało konkretnego przeznaczenia więc używali go jako składzik.
Tego wieczoru Sebastian znalazł idealny sposób wykorzystania pokoju.
Kobieta szła za nim długim korytarzem. Czy naprawdę miał zamiar ją przelecieć? Oczywiście, że tak. Czy zamierzała mu na to pozwolić? Być może, chyba tak.
Czuła podniecenie, ale również winę. Wszystko to, czego nie czuła do wielu lat.
Drzwi za jej plecami zamknęły się i usłyszała przekręcanie starego klucza w zamku. Zamknęła oczy, czując że podszedł do niej od tyłu. Pośladki odruchowo się zacisnęły, ponieważ przywarł do nich wybrzuszeniem w kroczu.
Jej oddech stał się urywany. Poczuła jego oddech na swoich włosach i ciepło na płatku ucha. Jej serce waliło jak oszalałe.
Przycisnął się do niej i pchnął w przód, aż biodra oparły się o krawędź stołu. Naciskał na nią jeszcze przez chwile, jakby chciał żeby rozumiała że ma tak zostać.
Nagle nacisk na plecy zniknął. Tył sukienki podniósł się, a satynowe majtki zsunęły wzdłuż pończoch aż na stopy. Chłopak uważnie podnosił każdą z nich żeby się ich pozbyć. Następnie dotykał delikatnie każdą z nóg. Jego ciężki oddech zatrzymał się na jej pośladkach, potem pomiędzy nimi, a potem zastąpił go jego język.
Podobało jej się. Od zawsze to lubiła. W ciągu tych kilku razy, kiedy spała z mężczyzną. W tamtych czasach, kiedy lubiła się pieprzyć. To zawsze było to, czego pragnęła najbardziej. I nadal, nawet kiedy siebie dotykała, zawsze sobie wyobrażała że mężczyzna robi jej minetę. Nie że ją posuwa. To myśl o jego języku i ustach doprowadzała ją do orgazmu.
Gładkie wargi zewnętrzne idealnie okalały mniejsze, wewnętrzne. Polizał je po jednej stronie, a potem po drugiej. Była ogolona na gładko, kompletnie łysa, a jego język ślizgał się po niej bez najmniejszego oporu.
Celina zamknęła oczy i wyobraziła sobie jego twarz przed sobą. Ocierał się ustami o jej ciało, a ona mentalnie prowadziła go do najbardziej wrażliwych części. Westchnęła, czując że przesunął się po wewnętrznych wargach. Przycisnął się do niej na moment, a jego nos otarł się o anal. Wyssał z niej większość nagromadzonych soków, a potem wrócił do powolnego lizania zewnętrznych części.
Jej wyobraźnia podążała za jego ustami. Chciała żeby użył zębów, ale być może zrobi to później. Zresztą, dla nich nie ma „później”. Nie ma na to czasu. W myślach poganiała go, żeby zajął się w końcu łechtaczką. Po chwili dosłownie zaczęła drżeć z niecierpliwości i oczekiwania.
Chłopak wcisnął język do środka. Poczuł że drżała na jego twarzy. Wsunął język do mokrego tunelu i wchłonął wilgoć do buzi. Przesunął się w dół, ocierając się przelotnie brodą o łechtaczkę. Wpił się w nią, ssał i lizał jednocześnie. Kobieta wydała z siebie gardłowy pomruk i niemal natychmiast doszła. Całe jej nogi i pośladki wibrowały pod jego dotykiem.
Tego się nie spodziewała. Ten eksplozywny orgazm, od razu po tym jak ją dotknął, naprawdę ją zadziwił. Wiedziała że była na skraju oczekiwania, na skraju całej sytuacji, lat bez seksu, a nawet spotkania tego ciekawego młodzieńca. To wszystko złożyło się na szybkie rozładowanie. Nadal się trzęsła i nie mogła tego powstrzymać, nawet kiedy już go nie czuła blisko siebie.
Stanął za nią, rozpiął spodnie i upuścił je w dól razem z bokserkami. Wziął w dłoń sztywnego członka. Obserwował jak pani Celina lekko się wyprostowała i dotknęła go tyłem.
Czuła jego obecność. Nie jego twarzy, ani dłoni. Wiedziała co to było. Zatrzymała się, niepewna tego co nadejdzie.
Chłopak nakierował czubek penisa na jej cipkę i przesunął wzdłuż szparki, zbierając z niej wilgoć. Kiedy już był nawilżony, nacisnął na nią.
Kobieta westchnęła z zaskoczenia, coś rozbłysło przed jej oczami, i nagle zdała sobie sprawę z jego rozmiaru. Wielka żołądź rozszerzyła jej mokre wargi, a cały tyłek trząsł się z wyczekiwania.
Sebastian był dumny ze swojego wyposażenia. Wiedział że to idiotyczne, ale to prawda. Mierzył penisa przez większość okresu dorastania, zastanawiając się jak duży będzie w finalnej wersji. Swego czasu sporo dziewczyn skorzystało z tak rzadkiej okazji.
Czuł opór, więc położył dłoń na jej plecach i nacisnął mocniej.