Usiedliśmy na tarasie. Pani Justyna wypytywała o termin realizacji pracy. Wyceniłem to na dwa tygodnie, może trzy. Dogadaliśmy też wysokość dziennej stawki i czas pracy. Kobieta nie dawała mi pola do negocjacji i właściwie to podyktowała warunki współpracy. Inna sprawa, że zaproponowała bardzo wysoką stawkę i nie musiałem niczego negocjować. Zapowiadało się kilka tygodni ciężkiej pracy, ale zdecydowanie opłacalnej. 

Kiedy skończyłem kawę, kobieta wstała i zaczęła zbierać naczynia. Nachyliła się do stołu w taki sposób, że mogłem spojrzeć w jej dekolt. Pod materiałem czarnej tuniki zobaczyłem parę dużych piersi schowanych pod czarnym koronkowym stanikiem. Wydawały mi się wyjątkowo jędrne, zważywszy na wiek kobiety. Miałem wrażenie, że kobieta pozostała w tej pozycji znacznie dłużej, niż musiała, jakby celowo eksponując swój biust. Nie przejmowałem się tym. Wykorzystałem maksymalnie tych kilka sekund, gapiąc się bezczelnie na cycki starszej pani. 

 – Zapomniałabym – odezwała się nagle, odstawiając z powrotem naczynia na stolik. – W zakres twoich obowiązków będzie wchodziła jeszcze jedna rzecz. 

 – Co mam robić?

 – Chodź, pokażę ci, o co mi chodzi.

Poprowadziła mnie krętymi schodami z powrotem do ogrodu. Minęliśmy zaniedbaną część i przeszliśmy na tyły posesji. Znajdowała się tam duża murowana budowla, która kiedyś mogła być garażem dla samochodów lub powozów. Była odnowiona i zadbana. Pani Justyna otwarła drzwi i weszliśmy do środka. Wewnątrz znajdowały się meble ogrodowe, kosze na trawę lub kwiaty i wiele innych drobiazgów. 

 – Weź jedno z krzeseł i postaw je tutaj – rozkazała. Dłonią wskazała wnękę, która kiedyś mogła być schowkiem, a rozmiarami przypominała toaletę w moim mieszkaniu. Posłusznie wziąłem jedno z drewnianych tapicerowanych krzeseł ze stosu i ustawiłem go w wyznaczonym miejscu. 

 – Do twoich zadań będzie należało też sprawianie mi przyjemności – powiedziała. 

Zanim zorientowałem się, co ma na myśli, pani Justyna już stała przy mnie i zajmowała się rozpinaniem guzików w grubych ogrodniczych spodniach. 

 – Nie rozumiem – wydukałem.

 – Tu nie ma niczego do rozumienia – powiedziała kobieta i zsunęła ze mnie niepotrzebny, jej zdaniem, element ogrodniczego ubioru. 

Następnie popchnęła mnie wyjątkowo mocno, biorąc pod uwagę jej wiek. Opadłem ciężko na stojące za mną krzesło. 

 – Chciałabym, żebyś co jakiś czas porządnie mnie wyruchał – powiedziała i usiadła mi na kolanach. – Tylko masz to zrobić tak, żebym nie czuła się jak dojrzała pięćdziesięciolatka, tylko dziewczyna w twoim wieku. 

 – Jak mam to zrobić?

 – Po prostu dobrze mnie zerżnij i tyle.

Kobieta sięgnęła dłonią pod dekolt tuniki, zsunęła miseczki koronkowego stanika i uwolniła duże piersi. Potem odsłoniła materiał i wystawiła biust na zewnątrz, celując sutkami prosto we mnie. Gdyby ktoś opowiedział mi rano, że znajdę się w takim położeniu, brałbym to w ciemno. Teraz czułem się bardzo skrępowany i stremowany. Postanowiłem jednak wykorzystać okazję, która się natrafiła. 

Starsza pani? 

Szefowa? 

Justyna była przede wszystkim bardzo seksowną i pociągającą kobietą. Co z tego, że najlepsze lata miała już za sobą, a jej piersi nie były tak jędrne, jak u nastolatek. Mogła dać mi coś, czego nie są w stanie zaoferować młodsze dziewczyny. 

Wysunąłem język i dotknąłem nim wystającego sutka. Zataczałem kręgi językiem, ssałem i szczypałem cycki zębami. Zająłem się jednym, a potem przeszedłem do drugiego. W pewnej chwili kobieta chwyciła moją głowę i przycisnęła ją sobie do piersi. Twarz wbiła się między duże balony i nie byłem w stanie już smakować skóry. Po chwili w takiej pozycji miałem też trudność ze złapaniem oddechu, ale zanim poczułem jakikolwiek dyskomfort, Justyna puściła mnie. 

Kobieta podniosła się na nogi, a ręką wybadała moje podbrzusze. Już od kilku chwil członek sterczał sztywno, dopominając się pieszczot i schowania wewnątrz wilgotnej szparki. Justyna musiała być zadowolona z tego, co napotkała pod palcami. Wsunęła rękę pod bokserki, chwyciła członka mocno w dłoń i wydała z siebie stęknięcie. Potem zsunęła mi bokserki, odsłaniając jedynie sztywny pal, i sprawnie nadziała się na niego. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że kobieta przez cały ten czas nie miała na sobie majtek. To wszystko musiała zaplanować znacznie wcześniej. 

Justyna oparła się rękami na moich ramionach i zaczęła skakać, jakby była zawodniczką zawodów dżokejskich. Za każdym takim skokiem wpychała członka coraz głębiej. Ruszała się przy tym bardzo szybko i sprawnie, zupełnie inaczej, niż wyobrażałem sobie zachowanie kobiety w jej wieku. Rozłożyłem szerzej nogi i wypiąłem biodra w górę, żeby kutas wydawał się jeszcze dłuższy i sięgnął do najdalszych zakamarków szparki. Przyjęła to z głośniejszym stęknięciem i jeszcze mocniej zwiększyła tempo ruchu bioder. Duże piersi skakały mi przed oczami, co pewien czas uderzając mnie przyjemnie w głowę lub twarz. 

Oparłem dłonie na jej biodrach i zacząłem masować jej pośladki. Przez chwilę zapomniałem, gdzie jestem, co robię i przede wszystkim z kim. Poczułem przypływ beztroski, a potem uniesienia. Zacząłem rytmicznie wypychać biodra, wychodząc naprzeciw ruchom kobiety. Wreszcie poczułem mrowienie w kroczu i zbliżający się wytrysk. Zachowałem resztki rozsądku i w obawie przed uwolnieniem nasienia do wewnątrz, zsunąłem kobietę z siebie. Zrobiłem to w ostatniej chwili. Kutas zaczął pulsować i na czubku pojawiły się pierwsze krople białej mazi. Justyna szybko zorientowała się w sytuacji, chwyciła członek w dłoń i potrzepała nim, uwalniając potężny strumień białego płynu. Trzepała tak długo, aż członek wypluł z siebie wszystko i przestał pulsować.

Przez dłuższą chwilę dochodziłem do siebie, a kobieta nadal siedziała mi na kolanach. Przez półprzymknięte powieki widziałem, jak zlizuje z dłoni krople spermy, a potem wyciera ją w tunikę.

 – Jednak nie do końca się zrozumieliśmy – powiedziała wreszcie stanowczym głosem. – Tutaj chodziło bardziej o moją przyjemność, a dopiero w drugiej kolejności o twoją. 

Po takiej reprymendzie bardzo szybko doszedłem do siebie. Znów poczułem się skrępowany. Próbowałem wydukać jakieś wytłumaczenie, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

O autorze