Następnego popołudnia nie mogę się skoncentrować na zajęciach, które prowadzę. On siedzi w środkowym rzędzie. Wykład wciąż go interesuje, ale jego oczy co chwilę tracą skupienie, gdy zmienia pozycję. ON jest naprawdę dobrą dziewczynką.
Nadinspektor obiecał się tym zająć, ale dalej nie zajął się zarośniętym sadem. Być może jeśli będziemy mieli szczęście, upał sprowokuje jakiś grzmot… Jeśli gorąco mnie tak podnieca, trzaskająca burza to zupełnie inna historia. Zawsze byłam otwarta na naturę. Dzikie strumienie, niebo pełne błyskawic i wysokie fale oceaniczne, sprawiały, że czuje się mała i dziwnie nic nie znacząca. Dominują w moim ciele i duszy.
W zeszłym roku moi uczniowe musieli uważać mnie za całkowitą wariatkę, kiedy porzuciłam ich żeby wskoczć w ulewny deszcz. W sumie jakby popatrzeć na to obiektywnie to według większośći standardów faktycznie jestem szalona.
Popołudnie zmienia się w kojący wieczór, ale On nie przychodzi. Przynajmniej nie do mnie. Wybieram światło świec i dobrą książkę na wieczór. Powietrze przenika przez moskitiery do wnętrza. Czuje zapach burzy. I nagle słyszę pukanie.
Moje nadzieje zostały rozwiane, ale tak jest! Znowu będzie moim chętnym zwierzakiem. Moje stopy wciąż są lekkie gdy płynę w kierunku drzwi. Ale to nie jest dziewczyna.
– Czy możesz to wyjąć ? – pyta młody człowiek. Garbi się ale wyczuwam rozwagę w jego postawie.
– Jesteś pewien że tego chcesz? – szepczę, Cofam się i zapraszam go do pokoju.
On potrząsa głową a jego dłonie pieszczą jego spódnicę.
– Jak to się stało, że spróbowałas tego wszystkiego ze mną? A co jeśli zrobiłabym scene? – pyta
– Nigdy nie jestem pewna, ale lubię bawić się z ogniem – odpowiadam.
Znowu słyszę grzmot, ale tym razem bliżej.
– Powiedz… co byś mi zrobiła? – pyta
Podchodzę bliżej i okrążam go.
– Hipotetycznie wziąłbym cię za dziwkę i uczynił moim niewolnikiem – odpowiadam
Chwytam skórzane mankiety i owijam je sobie wokół nadgastków.
– Zawsze mogę krzyczeć o pomoc co nie? – mówi, ale oboje wiemy, ze akademiki sa daleko stąd.
Zostawiam go wiszącego i idę po knebel. Oznajmiam, że z tym nie biędzie mógł krzyczeć. On nie chce rozchylić ust. Ale sięgam do jego pośladków i naciskam wtyczkę. Kiedy jęczy „ah” wtykam mu piłkę do ust.
– Tak lepiej – mówię.
Młody człowiek marszczy brwi. Chwytam jego ciemnie włosy i cofam głowę. Burza się zbliża ale to nie zmniejsza mojego wewnętrznego ciepła.
– Ciekawe jak to dzisiaj wyjąłeś i wsadziłeś spowrotem. Pewnie użyłeś własnej spermy co? – pytam
A on tylko napina twarz ale przytakuje. Podnoszę spódnicę i ponownie ściągam jego majtki. On jest twardy jak skała. Żyły jego penisa pulsują. Opieram się pragnieniu by wziąć go do ust. Nie jestem tu by się poddać. Nie tym razem.
Wyciągam z szuflady jedną z moich ulubionych wtyczek. Jego oczy stają się okrągłe. Tylko dla demonstracji przeglądam inne i go prowokuje. Młody człowiek jęczy gdy smaruje korek i zaczynam go w niego wkładać. Podczas gdy tonie głębej jego erekcja zanika, ale nie protestuje. Wiem, ze powiedziałem, że potrzebuje wyzwania ale może to była przesada. Uwielbiam jego rezygnację.
Naciskam przełącznik zabawki, która zaczyna wibrować. Kiedy trzykrotnie naciskam popmpkę zatyczki widzę łzy na jego twarzy. Płacze.
– Nawet to nie jest jeszcze pełne – szepczę mu do ucha.
Ale to inicjacja.
Cofam się i dołączam do dobrze ustawionego fotela by podziwiać moje dzieło. Chłopiec trzęsie się i kręci, ale jego penis odzyskał swój kształt. Ja rozkładam nogi i pokazuje mu moją cipke po raz pierwszy. Szczyce się jej gładkością.
– Widzi co mi robisz dziwko? Jeśli nie możesz się skoncentrować to ja też nie – mówię.
Rozciągam wargi sromowe
– Byłam już napalona zanim przyszedłeś, ale podniosłeś moje porządanie do szczytu. Myślałam o tym dużo, szczególnie podczas orgazmu. Wyglądasz tak niegrzecznie w tym stroju. Podoba mi się to.
Całe moje ciało drży kiedy zaczynam się pieścić. On przestaje się ruszać i patrzy na moje krocze. Tylko jego fiut pulsuje kilka razy.
– Mastrurbacja to świetna zabawa, ale ja osobiście wolę jakieś towarzystwo. – mówię
Chciałabym go jeszcze trochę torturować ale potrzebuje mojej satysfakcji. Rozbieram się. Popycham go w kierunku łózka a on ma problem z przesuwaniem się. Ściskam pompkę jeszcze dwa razy. Muszę rzucić mu kolejne wyzwania. Skąpa spódnica spada gdy pcham go na materac. Oddzielam mankiety i wiąże jeden na każdym końcu zagłówka.
Jego twardość znika gdy klęcze przy jego kroku. On spogląda na swojego członka a potem znowu na mnie błagajacymi oczami.
– Co możemy teraz ztobić? Powinnam cię tu zostawić dopóki nie będziesz gotowy? –
Próbuje coś odpowiedzieć, ale przez knebel tylko się ślini. W końcu kładę swoją dłoń na jego penisie. Jest gorący i miękki i pulsuje na mojej dłoni. Kiedy go pieszczę zaczyna znowu puchnąć. Owijam swoje palce wokół podstawy. On wydaje z siebie duszący oddech.
– Zobacz, tak się dzieje kiedy nosisz takie skąpe ubrania .
Jego penis staje się tak bardzo masywny, że moje palce nie dają rady go objąć. Wygląda niesamowicie i dodatkowo mnie podnieca. A i tak już jestem bardzooooo nakręcona.
– Ale wiedziałaś dokładnie co robisz mała dziwko – rzucam a potem ustawiam się nad nim tak że jego penis jest skierowany idealnie na moją cipkę.
On się rumieni i szarpie za swoje ograniczenia. Jego oczy tracą wzrok i skupiają się gdy wstaje i opadam. Na zewnątrz wreszcie słychać deszcz. Kładę dłonie na jego piersi i zaczynam go ujeżdzać. Mój orgazm zbliża się zdecydowanie zbyt szybko. Psotny uśmiech pojawia się na moich ustach kiedy się zatrzymuje. Słyszę jego jęki przez knebel.
– Nie bądź tak pochopny mój zwierzaku. Jesteś tutaj, żeby mnie zadowolić a nie odwrotnie.
Wznawiam ruchy – robię to wolniej i głębiej. Jego spojrzenie zatrzymuje się na mojej piersi. Wreszcie ma nieograniczony widok na nie. Założe się, że teraz chętnie ssałby moje sutki. Mój powolny ruch zbliza mnie do punktu kulminacyjnego. Stopniowo przyśpieszam. I czuje to – jestem na krawędzi.
Jednak mój towarzysz też zasluguje na orgazm. Zwłaszcza, że chce poczuć w sobie jego sperme. On porusza biodrami, żeby mnie przelecieć. Całe jego ciało drży. I wreszcie czuje to, napływ gorącego płynu we mnie.
Deszcz dalej pada ale burza powoli się cofa. Co za cudowny czas dla naszego aktu.
W koncu sięgam za jego szyję i uwalniam go z knebla.
– Dziękuję pani – brzmią jego pierwsze słowa i widzę chwiejny uśmiech.