Następnego dnia po szkole Kamil i Błażej spędzali czas u Błażeja.
– Przyniosłem tę nową, gorącą strzelankę – powiedział Kamil.
– Sprawdźmy, czy jesteś równie beznadziejny w FPS-a, co w koszykówkę.
Błażej skierował się do piwnicy, ale Kamil go zatrzymał. Poprosił o przyniesienie konsoli do salonu, bo telewizor był większy i lepszy. Błażej się zgodził. – Mamy jeszcze nie ma w domu, więc możemy zagrać w salonie
– Gdzie ona jest?
– Nie wiem. Prawdopodobnie w pracy lub gdzieś – powiedział nonszalancko. Wydawał się zaniepokojony, że Kamil zada mu takie pytanie. – Weź pady, ja wezmę konsolę i grę.
Kamil wszedł po schodach za Błażejem. – Ile mamy czasu, zanim wróci twoja mama?
– Stary, nie wiem. Nie śledzę jej rozkładu dnia – prychnął na dziwne pytania o matkę.
– Po prostu się zastanawiam. Nie chcę, żeby był bałagan po mnie, kiedy wróci do domu.
– Od kiedy tak się martwisz o czystość w domu, zwłaszcza w moim?
Kamil tylko wzruszył ramionami.
Strzelali do siebie w grze, wykonywali razem misje i rywalizowali z innymi graczami online. Przez wiele godzin obaj faceci kołysali się w przód i w tył na swoich fotelach. W tym czasie kilka torebek chipsów ziemniaczanych zostało otwartych i zjedzonych, pozostawiając okruchy na podłodze. Na stole przed kanapą leżały zmięte puszki po napojach.
W trakcie jednej bitwy Błażej błędnie przewidział ruch wroga. I został zastrzelony.
– Kurwa! Jak ja… Dlaczego… Kurwa! – uderzył w dywan padem, zły.
W tym samym czasie drzwi frontowe otworzyły się i usłyszeli znajomy głos.
– Czy właśnie usłyszałam to, co wydawało mi się, że słyszę? – pani Frąckowiak przeszła przez próg z torbami wypełnionymi zakupami. – Błażej, chcesz, żebym wypłukała ci usta mydłem?
– To nie byłem ja, mamo – skłamał. – To był Kamil.
– Znam głos mojego syna i wiem, że Kamil by czegoś takiego nie powiedział.
W tym momencie Kamil zerwał się z krzesła, by odebrać kilka toreb z jej rąk. Jego palce i jej palce dotknęły się krótko, ale wystarczająco, by go rozbudzić. To był pierwszy kontakt od czasu pojawienia się zdjęć na telewizorze.
– Widzisz, jaki on jest dobrze wychowany, Błażeju? Bardzo Ci dziękuję, Kamilu – i dała mu mały pocałunek w policzek, aby zrobić wyrzut synowi.
Położył zakupy na blacie i odwrócił się. Nagle tuż przed nim pojawiła się pani Frąckowiak. Bochenek chleba, ściskana butelka majonezu i dwa pomidory wylądowały na podłodze.
– O mój… – Była zaskoczona.
– Przepraszam, pani…
Zanim zdążył się poruszyć, uklękła. Zebrała chleb, ale musiała sięgnąć pod stół po pomidory.
Kamil nie mógł oderwać wzroku od jej dużego tyłka, ciasno upakowanego w jej biurowych spodniach. Przypomniał mu się jej obraz na tym zdjęciu. Ten śliczny, śliczny tyłek z palcami chwytającymi ciało.
Kamil ukląkł, żeby złapać majonez. Pani Kasia wycofała się spod stołu na rękach i kolanach. Jej jasnoniebieska bluzka zwisała nisko, kilka guzików było rozpiętych. Kamil zobaczył jej głęboki dekolt i biały stanik trzymający jej ładne cycki. Znowu nie spojrzał wystarczająco szybko. Jednak nie miała rąk, by dopasować bardziej odpowiednio swój strój. Ich spojrzenie przecięło się na krótko, ale jej oczy nie sugerowały nic więcej niż to, że była matką przyjaciela, która podnosiła jedzenie z podłogi.
– Mogłem to podnieść – powiedział Kamil, wciąż patrząc na kobietę, która trzymała teraz w dłoni dwa pomidory.
– To nie problem. Ale dziękuję.
Oboje wpatrywali się jeszcze przez chwilę w siebie. Potem wstał i wziął jej wolną rękę, aby pomóc jej wstać. Kiedy wstała, zobaczył, jak jej piersi lekko podskakują, co go podnieciło. Pomyślał, na szczęście, że nie była na poziomie jego “twardości”, którą już spowodowała w tym momencie.
Błażej wszedł wtedy do kuchni. Trzymał jeszcze kilka toreb z zakupami.
– Co się z wami dzieje? – zapytał.
Kamil upuścił rękę pani Frąckowiak.
— Kilka rzeczy upadło na podłogę — powiedziała nonszalancko. – Wszystko w porządku. Nic się nie rozbiło Po prostu połóż je na blacie. Przebiorę się, zanim je rozpakuję.
Wyszła i prychnęła, przechodząc przez salon. – Posprzątaj ten bałagan – powiedziała surowo. – Wiesz, że nie lubię patrzeć na salon w takim stanie.
Błażej leniwie zgodził się posprzątać. Ale zamiast tego opadł na swój fotel. Kamil poszedł za nim.
Kilka minut później pani Frąckowiak wróciła i wkroczyła wprost między dwóch siedzących chłopców. Zrzuciła biurowe ubranie i wydawała się być bardziej komfortowa w leginsach i dopasowanej koszuli. Ubranie w kolorze koralowym zdradzało jej rozmiar i przylegało do krzywizn jej ciała, które ukrywały biznesowe garnitury. Kamil podniósł oczy w samą porę, by zerknąć na jej skórę między spodniami a koszulą. Innym razem niewinny, ale w tym momencie strasznie erotyczny widok.
Zobaczył, że ma ładnie pomalowane palce w puszystych kapciach. Unosił się za nią zapach słodkich perfum. Odwrócił się i zobaczył, jak jej tyłek porusza się przy każdym kroku.
– Ziemia do Kamila? – Błażej przerwał rozmyślania Kamila i szturchnął go łokciem w ramię.
– Chcę się upewnić, że mój bałagan nie jest tak duży jak twój. Nie chcę, żeby twoja matka na mnie krzyczała.
– Przecież nie da ci klapsa, stary – Błażej machnął ręką.
Jednak Kamil pozwolił, by słowa zapadły mu w pamięć, mimo że było to wyrwane z kontekstu. Może da mi klapsa. Zaśmiał się.
– Co CIę rozbawiło?
– Nic – Kamil wyprostował się.
Ponownie pani Frąckowiak przeszła obok tej dwójki, zniknęła w korytarzu w kierunku swojego biura i pojawiła się z książką. Opadła na kanapę. Kamil zauważył, że jej ciało podskakuje tak seksownie. Poprawiła koszulę i wsunęła pod siebie stopy.
– W co gracie?
– FPS – Błażej nie oderwał wzroku od telewizora.
– Polujemy na kilku przestępców, żeby odzyskać nasze zapasy broni. Chce pani zagrać? – zaproponował Kamil.
Pani Frąckowiak odrzuciła ten pomysł ze śmiechem.
Ale Kamil szturchnął. – Muszę wyjść za kilka minut. Mogę pani dać kilka wskazówek, póki tu jestem. W przeciwnym razie moja wiedza zniknie na zawsze.
Zakołysał się do przodu i wstał z krzesła. Wręczył jej swój kontroler. – Proszę się zabawić…