– Zdecydowanie – zgodziła się Baśka.

– Czy wiesz już, gdzie będziesz robić swoją rezydenturę?

– To zabawne, że pytasz. Po tym, jak wysadziłem cię… moim rydwanem…

Basia zaśmiała się, kontynuując: – Poszukałem czegoś, o czym nawet bym nie pomyślał przed spotkaniem z Damianem.

– Powiedz – poprosiła Basia, szczerze zainteresowana.

– Wstępnie sprawdziłem, jak zostać lekarzem Sił Powietrznych.

– Poważnie? – powiedziała w sposób, którego Tomek nie potrafił odczytać.

– Cóż, po prostu patrzyłem. Nie mówię, że to coś, co naprawdę zrobię – powiedział jej tak szybko, jak szybko wyszłyby słowa.

– Myślę, że byłoby fantastycznie! – odpowiedziała.

– Naprawdę? – powiedział, teraz zdziwiony w inny sposób.

– Cóż, tak. Zdecydowanie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak to robisz, i myślę, że byłbyś idealny do tej pracy.

– Ostatecznie musiałbym opuścić okolicę. Zrobiłbym tu rezydenturę, za którą Siły Powietrzne zapłaciłyby mi, a potem poszedłbym na aktywną służbę i spłaciłbym czas, który jestem winien. A kto wie? Chciałbym po prostu zostać w domu. Mam na myśli, że nie ma ubezpieczenia od błędów w sztuce i faktycznie służyłbym mojemu krajowi.

– Myślę, że to wspaniały pomysł, Tomku.

– Ja też, ale nigdy bym tego nie zrobił, gdyby sprawy między tobą a mną… poszły dobrze.

Zdał sobie sprawę, że zabrzmiało to niezręcznie, ale Basia „to zrozumiała”.

– Dlaczego to ma znaczenie? – zapytała.

– Cóż, gdyby tak, i wiem, że dopiero co się poznaliśmy … ale gdyby tak, to możesz nie chcieć opuszczać rejonu.

Uśmiechnęła się, odstawiła szklankę i przysunęła się do niego.

– Tomku? Gdybym kiedykolwiek znów się zakochała, byłabym skłonna pójść gdziekolwiek za mężczyzną, którego kocham.

Spojrzał jej w oczy i powiedział: – Jesteś po prostu zbyt piękna, żebyś była prawdziwa.

Kiedy się odwzajemniła, uśmiechnęła się i powiedziała mu: – Miłość robi to z tobą. Sprawia, że ​​chcesz, aby sny drugiej osoby były Twoimi własnymi.

Tomek objął ramię i przyciągnął bliżej. Barbara położyła głowę na jego ramieniu i przytuliła się do niego.

– Jakie są twoje marzenia, Basiu?

– Być szczęśliwym. Być kochanym tak, jak kocham. Dzielić życie z kimś wyjątkowym.

Zawahała się, po czym postanowiła to powiedzieć.

– I… jeśli nadal mogę… może mieć dziecko.

– Co masz na myśli mówiąc„ jeśli nadal możesz”? – zapytał James. – Czterdzieści trzy lata , to nie jest jeszcze emerytura.

– Ale wciąż muszę spotkać odpowiedniego faceta, zakochać się, ożenić i spróbować. Mogę mieć wtedy 45 lat lub więcej – powiedziała.

– Więc nigdy nie spotkałaś nikogo takiego, odkąd straciłaś męża? – zapytał, delikatnie przesuwając dłonią w górę i w dół rękawa jej sukienki wypełnionej „dziurami”.

– Nie wiem – powiedziała cicho. – Wiem tylko, że… aż do dwóch dni temu… wiedziałam, że nie.

– To interesujące – powiedział Tomasz, starając się zabrzmieć z dystansem.

– Dlaczego? – zapytała Baśka, rozczarowana jego niepewną odpowiedzią…

– Po prostu nigdy nie spotkałem nikogo, o czym nawet pomyślałbym w ten sposób, aż do… dwóch dni temu. To niezły zbieg okoliczności, nie sądzisz?

Jego komentarz spowodował, że jej ciało zareagowało w sposób, który sprawił, że bolało, by być kochanym, a to z kolei spowodowało, że powiedziała: „Tak, jest”, gdy przytuliła się jeszcze bliżej.

– Basia?

– Tak?

– Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?

– Wcześniej nie wierzyłam.

– Aż do? – zapytał Tomek, mając nadzieję, że zna odpowiedź.

– Cóż, przypadkowo, aż do dwóch dni temu.

– To naprawdę dziwne, ponieważ dokładnie tak się czułem, dopóki…

Baśka usiadła i spojrzała na niego.

Uśmiechnęła się, a następnie powiedziała: – Dwa dni temu?

Tomasz nie odwzajemnił uśmiechu. Po prostu spojrzał jej w oczy, a potem wyciągnął rękę i dotknął jej twarzy, mówiąc cicho: – Dopóki cię nie spotkałem.

Spojrzała w dół i kiedy to zrobiła, zdała sobie sprawę, że jej serce znów biło. Spojrzała na niego, po czym powiedziała: – Tak. Miałam dokładnie tak samo.

– Nigdy wcześniej nie byłem zakochany – powiedział jej. – Więc nie mam do czego tego porównywać. Ale z tego, co wiem o zakochaniu, jestem prawie pewien, że tak powinno być.

– Byłam już zakochana. Kiedyś. I mogę cię zapewnić, że czuje się bardzo podobnie… teraz.

– Basia?

– Tak? – odpowiedziała ledwo mogąc mówić.

– Czy można chcieć kogoś tak bardzo, że nie… chcesz go… żeby nie zrujnować tego, co masz?

– Nie jestem pewna, ale wygląda na to, że to możliwe – powiedziała.

– Chcę cię pocałować i… więcej … teraz tak bardzo, że prawie więcej niż mogę znieść.

– W takim razie dlaczego nie zrobisz tego? – zapytała, a jej oczy błagały go, by to zrobił.

– Ponieważ nie jesteś jak każda inna dziewczyna, z którą byłem. Jesteś jak… jesteś jak uosobienie każdej cechy, jakiej kiedykolwiek pragnąłem w kobiecie, wszystko w jednej pięknej, niesamowitej osobie.

– Więc… nie chcesz się ze mną kochać? – zapytała w końcu.

– Nie. Chcę. Więcej, niż mogę powiedzieć. Po prostu w każdym innym przypadku już bym to zrobił, wiesz…

– W takim razie kochajmy się, Tomaszu – powiedziała, kładąc dłoń na jego twarzy.

– Nie, jeśli to zmniejszy nasze szanse na bycie razem – powiedział jej, biorąc jej dłoń w swoją.

– Ja też jestem gotowa czekać – powiedziała mu, chociaż jej ciało pragnęło być kochane tak bardzo, że ledwo mogła to znieść.

– Nie chodzi o to, że chcę czekać – powiedział jej. – Zaufaj mi. Po prostu jesteś jedyną kobietą, na której tak bardzo mi zależało, że zrobię wszystko, żeby to działało na dłuższą metę.

– Ja też cię pragnę, Tomku, ale tak, jeśli czekanie poprawi lub wzmocni sytuację, z przyjemnością poczekam tak długo, jak to zajmie…

– I nie jesteś na mnie zła? – zapytał z głęboką troską.

– Nie, oczywiście, że nie. Po prostu minęło tyle czasu i tak bardzo cię lubię – powiedziała mu.

– Nie mogę uwierzyć, że mówię to najpiękniejszej kobiecie, jaką kiedykolwiek znałem, ale może moglibyśmy poczekać do soboty. Po nabożeństwie żałobnym. Moglibyśmy wziąć bardzo ładny hotel w centrum i spędzić tam trochę czasu.

Baśka uśmiechnęła się i powiedziała: – Myślę, że to brzmi całkiem cudownie. Ale nie musimy wydawać takich pieniędzy.

– Chcę tylko, żeby nasz pierwszy raz był jak najwspanialszym i niezapomnianym przeżyciem – powiedział jej Tomek.

– Tomek?

– Tak?

– Dopóki jestem z tobą, to naprawdę nie ma znaczenia, gdzie jesteśmy – powiedziała mu.

– Basia?

– Tak? – odpowiedziała cicho.

– W takim razie… cóż, jeśli to prawda, czy naprawdę musimy czekać?

– To zależy od ciebie, Tomaszu Różański – powiedziała słodko. – I tak nie będę cię mniej lub bardziej lubił.

Uśmiechnął się, pochylił bliżej i powiedział: – W takim razie…

Na początku pocałował ją delikatnie, a potem, kiedy ich języki się zetknęły, gra się skończyła. Chwilę później byli w jej sypialni i szarpali nawzajem swoje ubrania. Kiedy jej obcisła sukienka nie chciała współpracować, Basia już ciężko oddychała i powiedziała: – Kosztowała mniej niż pięćdziesiąt dolarów. Zedrzyj to, na miłość boską!

Basia kochała się więcej razy niż Tomek, ale on miał o wiele więcej partnerek. Mimo to oboje leżeli potem, myśląc, że nigdy w życiu czegoś takiego nie doświadczyli. A powód był jasny. Żadne z nich nigdy tego nie zrobiło.

Po minucie lub dwóch leżenia w ramionach i łapaniu oddechu Tomek powiedział: – To była zdecydowanie najbardziej niesamowita rzecz, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem.

Baśka uśmiechnęła się radośnie i powiedziała: – Ojej, co za zbieg okoliczności. Właśnie miałem powiedzieć to samo.

Tomasz przyciągnął ją bliżej i mocno przytulił, mówiąc: – Nie miałem pojęcia, o ile lepsze może być kochanie się z kimś, kogo…

Zobaczył, jak na niego patrzy, po czym cicho powiedział: – Naprawdę, naprawdę lubię.

Pocałowała go delikatnie, a potem powiedziała: – I ja też naprawdę, bardzo cię lubię.

– Wystarczająco dużo, żeby… naprawdę znowu mnie lubić? – zapytał żartobliwie.

– Cóż, jeśli jesteś…

Sięgnęła po niego, a kiedy już zaczął rosnąć, śmiała się.

– Powiedziałabym, że tak – powiedziała, kończąc swoje zdanie, kiedy wciągnął ją na siebie.

Tym razem ich kochanie się było wolniejsze, delikatniejsze i słodsze. Wciąż było namiętne, ale o wiele smaczniejsze, gdy badali każdy centymetr ciała drugiego. Gdy przygotowywał się do strzału, wyszedł z niej ponownie i tym razem Barbara wzięła go w usta, gdy napełnił je ciepłym, słonym płynem.