Tego wieczoru Tomek zadzwonił do Barbary, a ona odebrała po pierwszym sygnale.

– Tomek? – usłyszał, jak mówi podekscytowana.

– Tak. Cześć. Jak się masz?

– Dobrze. Teraz nawet lepiej – powiedziała.

Wyczuł, że się uśmiecha, i to sprawiło, że poczuł się jeszcze lepiej.

Spędzili około pół godziny na rozmowie. Wiele z tego dotyczyło pracy i szkoły, a Tomek był ciekawy, kiedy będzie miała następny lot.

– Mam wolne do poniedziałku rano – powiedziała mu.

– Ja też – odpowiedział.

– Czy chciałbyś się spotkać i coś zrobić? – spytała wesoło.

– Cóż, tylko każdego dnia o każdej porze – powiedział bardzo poważnie.

Basia roześmiała się radośnie i powiedziała: – Myślę, że można to załatwić. Zjadłeś już kolację?

– Nie, jeszcze nie – powiedział jej.

– Nie jestem złą kucharką – powiedziała.

– Myślałem, że twoje mieszkanie to zły pomysł.

Roześmiała się, a następnie powiedziała mu: – To było zanim udało mi się opanować… emocje.

Teraz Tomek zaśmiał się, a potem powiedział: – Cholera!

Baśka też się roześmiała, po czym powiedziała: – Mogę coś przygotować około siódmej. Czy pasuje ci termin?

– Tak, w porządku. W takim razie do zobaczenia.

– Nie mogę się doczekać, Tomku – powiedziała słodko. – Do zobaczenia.

– Do widzenia, Basu – odpowiedział.

James poinformował mamę, że będzie jadł kolację z Barbarą, a ona starała się być z tego powodu szczęśliwa.

– Miłej zabawy, kochanie – udało jej się powiedzieć, nawet gdy jej poziom zmartwień wciąż wzrastał.

Tomasz nie mógł kontrolować tego, jak czuła się jego matka ani ktokolwiek inny, nawet Basia. Mógł tylko być sobą i mieć nadzieję na najlepsze.

Kiedy wjechał z powrotem do jej kompleksu mieszkalnego, po raz drugi sprawdził, co miał na sobie, czy jego włosy wyglądały dobrze, czy nie, a potem śmiał się z samochodu, który chciałby wymienić lub po prostu się pozbyć. Ale dopóki nie miał stałego źródła dochodu, nie było to możliwe.

Tomek miał teraz ponad sto tysięcy zadłużenia w kredycie studenckim i nadal miał do ukończenia trzyletnią rezydenturę. Więc przynajmniej na razie nowy samochód, czy nawet nowszy samochód, był wykluczony.

Ostatni raz spojrzał na siebie w lusterku samochodowym i wszedł do środka. Zatrzymał się przy jej drzwiach, po czym delikatnie zapukał. To był pierwszy raz od liceum, kiedy pamiętał, jak jego puls przyspieszył w oczekiwaniu na spotkanie z kobietą, ale zdecydowanie wzrósł.

Kiedy Basia otworzyła drzwi, a on na nią spojrzał, poszybował w górę.

– Cześć! Wejdziesz? – zapytała, kiedy stał tam, gapiąc się na nią.

– Ja… nie wiem. Myślę, że jestem zbyt oszołomiony, żeby się ruszyć.

Barbara roześmiała się i powiedziała: – Potraktuję to jako komplement.

– Och, tak. To zdecydowanie komplement – powiedział jej, kiedy w końcu się poruszył.

Miała na sobie krótką, czarną, bardzo seksowną sukienkę z wydrążonym dekoltem i wydrążonymi rękawami, które idealnie przylegały do ​​jej wspaniałej sylwetki. Tomek nie zauważył jeszcze zwisających złotych kolczyków, 7-centymetrowych obcasów z paskiem na kostkach czy czarnych pończoch. Jego oczy były skupione na tym, jak ta sukienka zmieniła piękną stewardesę w seksowną kobietę…

– Wyglądasz…

Spojrzał jeszcze raz i zapytał: – Czy powiedziałem już, że “oszałamiająco”?

Barbara zaśmiała się, a potem powiedziała: – Czy przesadziłam?

– Och, zdecydowanie nie – powiedział James. – Ale teraz żałuję, że nie założyłem czegoś ładniejszego niż stara marynarka i zapinana na guziki koszula.

– Dlaczego? To jedna z moich ulubionych stylizacji – powiedziała mu. “Swobodny, ale elegancki.”

– Wierzę ci na słowo – powiedział. – Ale wyglądasz … wspaniale.

Basia jeszcze raz mu podziękowała i była bardzo zadowolona, ​​że ​​dokonała tego, co uważała za słuszny wybór. Odkąd ją podrzucił, rzeczywiście zapanowała nad swoimi uciekającymi emocjami, ale doszła też do wniosku, że naprawdę lubi tego przystojnego, młodszego mężczyznę. Nigdy nawet nie spotykała się z kimś więcej niż pięć lat młodszym od siebie, ale po zastanowieniu się, jak sprawił, że się czuła i jakim był wspaniałym facetem, doszła do wniosku, że nie obchodzi jej różnica wieku. A przynajmniej zrobi wszystko, co w jej mocy, żeby o tym zapomnieć.

W rezultacie celowo założyła coś bardzo seksownego, ale nie przesadnego, aby dać mu znać, że naprawdę jest zainteresowana. Od tego momentu, jak się sprawy potoczą, określą, jak potoczą się sprawy.

Kiedy Tomek przestał wpatrywać się w jej sukienkę, zauważył, że wpatruje się w jej włosy. To było nawet bardziej seksowne, niż pamiętał podczas wspólnego spędzania czasu przy pomniku i kawiarni. A do tego Basia miała pełny makijaż, ale nie tak mocny, by wyglądał krzykliwie. Było, jak wszystko inne, doskonałe.

W końcu odzyskując kontrolę nad sobą, Tomasz zdał sobie sprawę, że coś pachniało niewiarygodnie dobrze i nie były to perfumy Baśki.

– To stroganow z krewetek – powiedziała mu. „Zapomniałam zapytać, czy jesz czerwone mięso, czy w ogóle lubisz, więc wybrałam coś, co mam nadzieję, że ci się spodoba. Jeśli nie, możemy zamówić pizzę czy coś”.

Zaprowadziła go do kuchni, gdzie zobaczył talerze z przepysznie wyglądającymi krewetkami na makaronie fettuccini doprawione przyprawą cajun i skropione oliwą z oliwek.

– To wygląda nawet lepiej niż pachnie – powiedział jej.

– Jest gotowe… jeśli ty jesteś – powiedziała.

Tomek odwrócił się, by na nią spojrzeć i powiedzieć „dziękuję”, kiedy jej niesamowita uroda zaparła mu dech w piersiach.

– Jesteś naprawdę niesamowita – powiedział cicho. – Jesteś miła, opiekuńcza, wspaniała poza słowami i świetnie gotujesz. Wszystko, co mogę powiedzieć to… wow.

– Miałam nadzieję, że zrobię dobre wrażenie – powiedziała z bardzo radosnym uśmiechem.

Tomek przysunął się bliżej, położył ręce na jej biodrach, a następnie powiedział: – Gdybym nie chciał zniszczyć twojej szminki, pocałowałbym cię teraz.

Basia wciąż się uśmiechała, gdy podeszła bliżej i objęła go ramionami za szyję.

– Szminka jest bardzo łatwa do poprawienia – powiedziała, pochylając się bliżej.

Tomasz odpowiedział i pocałował ją delikatnie…

– Wow… znowu – powiedział, gdy powoli się odsunęła.

– Kiedy nie pocałowałeś mnie na dzień dobry, trochę się zmartwiłam.

Tomek uśmiechnął się i powiedział: – Nie ma się czym martwić. Naprawdę ogłuszyłaś mnie milczeniem.

– Cóż, jeszcze raz dziękuję, ale powinieneś wiedzieć, że myślę, że też jesteś niesamowicie atrakcyjny.

– Cieszę się, że to mówisz – powiedział, gdy nadal patrzyli na siebie.

– Nie wyobrażam sobie, że nie wiesz, że to prawda – powiedziała mu.

– Dla mnie liczy się tylko to, że myślisz, że to prawda – powiedział.

– Tak – powiedziała cicho, zanim pocałowali się jeszcze raz.

Ten pocałunek był nieco dłuższy i po raz pierwszy ich języki na krótko zetknęły się raz lub dwa, powodując poruszenie Tomka gdzieś poniżej pasa.

Kiedy się skończyło, Basia powiedziała: – Odstawię te talerze i zaraz wracam.

Kiedy wróciła, jej błyszczące usta znów były idealne.

– Chcesz trochę białego wina, Tomku? – zapytała.

-Jeśli nalejesz też sobie, to tak.

Nalała po jednym dla każdego z nich, a następnie usiadła przy stole dla dwóch osób, które można było rozłożyć na cztery osoby.

Tomek uniósł szklankę i powiedział: – Za Damiana i wszystkich innych poległych bohaterów.

– Tak. Wypiję za to – powiedziała Basia, gdy dotknęli szklanek.

Oboje wypili łyk, a następnie spróbowali jedzenia, które było doskonałe.

Przez następną godzinę siedzieli i rozmawiali, od czasu do czasu kęs lub łyk wina. Znowu oboje byli pod wrażeniem tego, jak wiele ich łączy, a zwłaszcza sposób, w jaki postrzegali miłość, romans i małżeństwo.

Tuż po ósmej przenieśli się kilka metrów dalej do pomieszczenia, które w zasadzie było salonem, a kiedy Barbara dopełniła ich szklanek, zaczęli rozmawiać o swoich rodzinach.

Opowiedziała mu, jak umarł jej mąż, Michał.

– Był pilotem i pewnego dnia leciał jednosilnikowym samolotem w górach. Przeprowadzono dochodzenie, ale przyczyny katastrofy nigdy nie odkryto. Ich najlepszym przypuszczeniem była awaria silnika, ale przypuszczam, że ja nigdy się nie dowiem.

– To okropne – powiedział jej Tomasz.

– Zajęło mi kilka lat, zanim przestałam płakać, i jeszcze jeden, zanim w ogóle pomyślałam o randkowaniu. Nadal strasznie za nim tęsknię, ale w końcu ruszyłam dalej, cokolwiek to mało znaczące określenie oznacza.

– Straciłem ojca, gdy miałem dziesięć lat – powiedział jej Tomek.

– Och, tak mi przykro, Tomku – powiedziała natychmiast. – Nie mogę sobie nawet wyobrazić takiej straty.

– Tak, to było okropne. Mój tata był moim najlepszym przyjacielem i bohaterem – powiedział nieco tęsknie – po jakimś czasie zamknąłem się w sobie przez mniej więcej rok.

– Byłeś taki młody. Byłam zdruzgotana utratą męża. Nie jestem pewna, czy poradziłbym sobie z utratą taty. Nawiasem mówiąc, on też jest moim bohaterem.

Sposób, w jaki się do niego uśmiechała, znacznie poprawił jej nastrój, a Tomek powiedział: – Cieszę się, że się tym podzieliliśmy, ale może moglibyśmy przejść do czegoś mniej bolesnego?