Jesteśmy czterema lesbijkami i żyjemy w bardzo postępowym środowisku. Moja najlepsza przyjaciółka Kasia i jej narzeczona mieszkają w pobliżu. Znam ją od kiedy miałam 11 lat, bo nasi rodzice byli sąsiadami. Joasia i ja pobrałyśmy się 5 lat temu na plaży, a krótko potem nosiłam jej zarodek zapłodniony przez dawcę spermy. Po 9 miesiącach urodziłam córkę, Andżelikę. 

Ta historia to jedna z wielu które przeżyłyśmy w pewne gorące wakacje, kilka lat temu. 

Był sobotni poranek. Sprzątałam kuchnię po śniadaniu kiedy Joasia wróciła z przejażdżki na rowerze. Andżela, nasza 4 letnia córka, jeździła na rowerku z bocznymi kółkami na podjeździe. Pogoda była tego dnia wprost wspaniała. 

Zmywałam naczynia, gdy nagle Joasia stanęła za mną i przycisnęła usta do mojego karku. 

– Ten rower mnie totalnie podniecił. Chodźmy na górę.

– Mówisz serio? Jest dopiero 10 rano, a Andżela jest zaraz za oknem. To nie może poczekać do wieczora?

– Wcale nie mamusiu, jestem tutaj! – powiedziała córeczka, stojąc w drzwiach do kuchni.

Szkoda, że Joasia obmacywała mnie już pod szlafrokiem. 

– Co to znaczy „podniecił”? – zapytała niewinnie.

Byłam przerażona że wszystko usłyszała. Nie dając mi szansy na wyjaśnienia, Joasia odpowiedziała:

– To jest wtedy, kiedy ktoś ma za dużo energii. To bardzo denerwująca sprawa.

Dziewczynka wybiegła z powrotem na podjazd i zaczęła biegać w kółko, jak na potwierdzenie jej słów. Spojrzałam z wyrzutem na żonę.

– No co?! W moich ustach brzmiało to całkiem dobrze. – powiedziała, śmiejąc się.

Dokładnie w tym momencie Kasia weszła do kuchni. 

– Co tam? – zapytała.

– Cześć kochana. Czy mogłabyś zabrać Andżelikę na chwilę do parku? – zapytała Joasia, po czym podeszła do niej i wyszeptała jej coś do ucha.

– Teraz?!

– Tak, teraz Kasiu. Naprawdę by to nam pomogło.

– Nie, nie słuchaj jej. Nie musisz. Joasia wytrzyma kilka godzin. – odparłam.

– Nie ma problemu. Jest piękna pogoda i nie mam nic lepszego do roboty. Wybierzemy się na spacer, a wy się zabawcie.

Joasia bez zwłoki wzięła mnie za rękę i zaprowadziła po schodach na górę. 

– Ty nigdy nie masz dość! – powiedziałam.

Kiedy już byłyśmy w sypialni, rozwiązała pasek od szlafroka, spojrzała na moje nagie ciało, i odeszła żeby zamknąć drzwi na klucz. 

– Jesteś cała spocona, kochanie. – powiedziałam jej, przesuwając palcem po wilgotnym barku.

Musiałam przyznać że podnieciło mnie to, że powiedziała Kasi o naszych intymnych planach. Ona zawsze była prostolinijna i niełatwo było ją zawstydzić. 

– Tak wiem… Podoba ci się? Możemy razem pójść pod prysznic, kiedy już skończymy.

– Jasne, że tak! Wiesz że bardzo mi się podobasz, spocona czy nie. Czyli jak, to będzie szybki numerek? – zapytałam, nieco rozczarowana.

– O nie! Jestem taka napalona, że ledwie potrafię się powstrzymać widząc twoje nagie ciałko!

Mówiąc te słowa, nakierowała mnie na łóżko i pchnęła żebym usiadła na samym skraju. 

– Nie ruszaj się. – powiedziała stanowczo.

Rozebrała się i poszła do toalety. Umyła dłonie i twarz, psiknęła się dezodorantem i przybiegła z powrotem do mnie. Chciałam ją złapać i przyciągnąć do siebie, ale powstrzymała mnie. Szybko się zorientowałam że to ona chciała dyktować warunki i nie chciała żebym się wychylała. Przeżyłyśmy wspólnie tyle lat, że miałyśmy wypracowaną pewną rutynę. 

Zsunęła szlafrok z moich ramion i przesunęła dłonią po dekolcie. Kiedy musnęła piersi, sutki natychmiast stanęły na baczność. Wpiła się w nie jak wygłodniałe zwierzę. Często się tak zachowywała i podniecała mnie jej dominacja. Dzięki temu czułam się bardziej kobieco, szczególnie od kiedy urodziłam dziecko. 

Joasia zdecydowanie była męską stroną naszego związku. Zawsze się jej poddawałam i bardzo rzadko role się odwracały. Nie czułam się dobrze będąc na jej miejscu. Poza tym, ona niełatwo oddawała pole. 

Przeniosłyśmy się z łóżka pod prysznic, a potem wróciłyśmy do punktu wyjścia. Joasia była tego dnia wyjątkowo hormonalna. Co prawda była 10 lat młodsza ode mnie, ale to tylko podkreślało to, że uwielbiała uprawiać seks kiedy tylko nadarzyła się okazja. 

Dwie godziny później dołączyłam do reszty rodziny na patio. 

– Hej, jak tam leci? – zapytała Basia, żona Kasi, z uśmieszkiem na ustach.

– Całkiem dobrze, dziękuję. – odparłam.

– A gdzie Joasia?

– Zaraz zejdzie. Zastanawiałyśmy się nad wyskoczeniem na miasto, żeby coś przekąsić. Co wy na to?

Dziewczyny się zgodziły więc wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy. W drodze minęłyśmy różowy budynek z napisem „Pałac rozkoszy”. Joasia wskazała na niego palcem i powiedziała, że musimy tam kiedyś pojechać. 

– Serio?! Nie wydaje mi się, żebyś potrzebowała takich usług.

– Ale zawsze możemy podkręcić atmosferę między nami, co nie? Co ty na to? – wyszeptała mi do ucha.

– Później o tym porozmawiamy… – odparłam, próbując ją uciszyć zanim reszta dziewczyn usłyszy o czym rozmawiamy.

Kilka dni później Joasia zadzwoniła do mnie z Pałacu rozkoszy. Okazało się że to seks shop i znalazła w nim kilka zabawek które jej zdaniem mogłyby umilić nam zabawę. Próbowałam jej przemówić do rozsądku że nie potrzebujemy takich rzeczy, ale ona nalegała że chce spróbować „czegoś nowego”. Wprost nie mogłam się doczekać kiedy zaprezentuje mi swoje zakupy. 

O autorze