– Zatrzymałam cię, ponieważ… to znaczy… Chciałabym ci coś zaproponować. Ponieważ wydajesz się być inteligentną studentką i… kształcisz się w stosunkach międzynarodowych, chciałabym zaoferować ci dostęp do mojej prywatnej biblioteczki. Przyjdź do mojego biura kiedy chcesz i wybierz, co tylko wpadnie ci w oko. Może kolekcja nie jest zbyt duża, ale mam parę tekstów źródłowych i niezłą kolekcję artykułów naukowych. Mam… Mam nadzieję, że wpadniesz kiedyś na nie spojrzeć.
„Nagrodę Akademii dla najlepszej aktorki zdobyła… Agnieszka Dobrzyńska! Panie i panowie, proszę wznieść aplauz!”
Emma rozbłysła ciepłym uśmiechem, a Agnieszka czuła jak jej żołądek wywija potrójne salta. Nie dało się ukryć, że zauroczyła się w studentce. To było nieodpowiednie z szeregu powodów.
Zanim zanalizowała sytuację, Emma zrobiła coś, co całkowicie wybiło ją z rytmu. Objęła rękami jej dłoń i popatrzyła prosto w oczy. Agnieszka poczuła to, co zwykle dzieje się kiedy jest szczęśliwa i podekscytowana zarazem. Serce gwałtownie przyspieszyło. Ewidentnie wyczuła silne przyciąganie pomiędzy nimi, które zarejestrował nawet jej sparaliżowany mózg.
Nagle drzwi sali wykładowej otworzyły się na oścież, dzięki czemu kobiety podskoczyły. Agnieszka wciągnęła głośno powietrze, próbując się pozbierać. W drzwiach stał wiekowy profesor Woźniak, dziekan jej wydziału.
– Oh, przepraszam. Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkodziłem.
– Nie, skąd… my tylko konsultowałyśmy pewną sprawę dotyczącą zajęć, to wszystko.
– Tak, z pewnością. Zostawię was same. Oh, Agnieszko? Czy przeczytałaś maila którego wysłałem ci odnośnie recenzji artykułu? Jeśli byłabyś tak miła i przeczytała go do pory lunchu, moglibyśmy przedyskutować to w przerwie.
– Tak jest, profesorze. Zajmę się tym.
Kiedy drzwi zamknęły się za nim, obydwie wydały z siebie westchnienie ulgi. Agnieszka zdała sobie sprawę, co się właśnie stało i roześmiała się. Śmiech okazał się zaraźliwy, ponieważ Emma poszła w jej ślady.
– O mój boże, to było niezłe… Nie śmiałam się tak od długiego czasu. Dziękuję ci!
– Cóż, muszę już iść. Moja… koleżanka, ona czeka na mnie. Chciałabym podziękować pani za zaproszenie, pani Dobrzyńska. – powiedziała Emma z uśmiechem.
Agnieszka uniosła dłoń, zanim zrozumiała do końca przekaz.
– Proszę, mów mi po imieniu.
– Tak jest, pani… To znaczy, Agnieszko. Więc.. do zobaczenia.
– Pa.
Stały tak przez chwilę, patrząc na siebie, zanim Emma odwróciła się na pięcie i odeszła, zostawiając Agnieszkę pogrążoną w myślach. A było o czym myśleć. Wiele pytań pozostawało bez odpowiedzi. Nie była pewna, czy znajdzie je wszystkie, ani czy się jej spodobają.