– Chciała mnie pani widzieć. – powiedziała Emma, po czym odchrząknęła, co otrzeźwiło Agnieszkę.
– Oh… eee, tak. W rzeczy samej. I proszę nie zwracać się do mnie per „pani”, czuję się przez to staro.
Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło.
„Wspaniale! Nieziemski uśmiech, na domiar wszystkiego. I, najwidoczniej, genialny intelekt. Jak to się mówi? Mózg to największy erotyczny organ w ciele? Agnieszkaaaaa… ogarnij się, to jest NIEWŁAŚCIWE! Ona jest twoją studentką! To nie może mieć miejsca! A ty, koleżanko, jesteś w stałym związku! Cóż, takim, który można spłukać w toalecie, ale nadal…”
Agnieszka po raz kolejny zagubiła się we własnych myślach. Emma uśmiechnęła się znowu, odchrząkując.
– Czy wszystko w porządku, pani Dobrzyńska?
Sławetny rumieniec, którego Agnieszka się obawiała, wystąpił na jej twarz. Po prostu wspaniale! Zamieniła się w buraka w obecności studentki. Bardzo atrakcyjnej studentki, ale to nieważne.
– Oh, przepraszam. Poniosło mnie. Tak, cóż… Chciałam powiedzieć jeszcze raz, że twoja definicja władzy była niesamowicie celna. Przeczytałaś ją gdzieś, czy sama na nią wpadłaś?
„Pozostań na neutralnym gruncie, Aga. Niezły unik, tak przy okazji…”
– Ja, ummm… W pewnym sensie gdzieś ją usłyszałam, jeśli mam być szczera.
– Gdzieś, czyli?
– Ja… uh…
– Spokojnie, nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. Jestem ci winna przeprosiny, nie powinnam była dopytywać.
– Nie, wszystko w porządku. Myślę, że mogę pani powiedzieć. Mój dziadek pracował w sztabie prawniczym prezydenta. Słyszałam, jak całkiem często powtarza te słowa.
– Czekaj, twój dziadek był prawnikiem samego prezydenta?
– Tak… ale wolałabym utrzymać tę informację w tajemnicy, jeśli to możliwe.
– Rozumiem, naprawdę. Mimo to, wow! Wyobrażam sobie, jakimi opowieściami się z tobą dzielił. – powiedziała Agnieszka z błyskiem w oczach.
– Zgadza się, miał sporo niesamowitych historii do opowiedzenia. To on jest powodem, dla którego studiuję teorię stosunków międzynarodowych. Pokazał mi punkt widzenia, o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Sądzę, że to jemu należą się gratulacje za złotą myśl odnośnie władzy. To jego przemyślenia, a nie moje.
– Prawda, ale… trzeba mieć pewną dozę odwagi i intelektu, żeby wykorzystać informację we właściwy sposób i użyć jej w odpowiednim momencie.
– To nic takiego… – Emma nieśmiało pochyliła głowę. Nastała niezręczna cisza. – Już lepiej pójdę. – wymamrotała, odwracając się.
– Nie, zaczekaj…
Emma zawahała się, z obawą wymalowaną na twarzy. Agnieszka przełknęła ślinę i potok słów wylał się z jej ust.