Jestem bi. Zdałam sobie z tego sprawę, zanim jeszcze poznałam to słowo. Zwykle umawiam się z kobietami lub osobami niebinarnymi. Osoba, która stanęła właśnie w drzwiach idealnie wpasowywała się w mój typ. Najpierw zobaczyłam burzę kręconych, niechlujnie pofarbowanych blond włosów z ciemnymi odrostami, później dłoń z obgryzionym fioletowym lakierem do paznokci, a cały obraz dopełniła czarna, sprana koszulka zwisająca z jednego ramienia. Jej oczy, hipnotyzująco zielone, które atakują spojrzeniem, jakby chciały powiedzieć: „wiem dokładnie, o co ci chodzi”.

Nagle mnie olśniło: to musi być Krysia, współlokatorka Tymona. Gdy opowiadał mi o niej, zawsze używał zaimka „ona/jej”. Ale nigdy nie spotkałyśmy się twarzą w twarz. A teraz nie mam słów poza „ochhhhh…”

– Gosia? – pyta głosem, który jest zarówno szorstki, jak i delikatny, jakby paliła paczkę papierosów dziennie, a następnie piła gorącą czekoladę z mlekiem.

Muszę usiąść.

– Taaak, to ja.

Zawsze zaczynam się jąkać, gdy jestem zbita z tropu, więc będę miała szczęście, jeśli uda mi się wypowiedzieć więcej słów. Uśmiecha się półgębkiem i otwiera drzwi szerzej.

– Wejdź do środka. Nie ma go jeszcze w domu, ale możesz na niego poczekać, jeśli chcesz.

Och, chcę. Bardzo tego chcę.

Tymon i ja znamy się dopiero od kilku tygodni. Nie jesteśmy w poważnym związku: oboje jesteśmy w szkole podyplomowej (różne kierunki, różne uniwersytety, dzięki Bogu) i po prostu musimy uwolnić nasze stłumione pożądanie na innym ciepłym ciele. Jest wystarczająco miłym facetem, ma duże brązowe oczy i włosy zawsze w nieładzie. Do tego przyzwoity rozmiar kutasa i wie, jak go używać. Ale nie widzę naszej wspólnej przyszłości – szczerze mówiąc, w tej chwili nie widzę żadnej przyszłości poza tym, że muszę napisać pracę semestralną – i jestem pewna, że on czuje to samo.

Dzisiaj jednak nie mam majtek pod sukienką. Co teraz, gdy poznałam Krysię, jest niesamowicie niekomfortowe.

– Więc…

Zamyka za sobą drzwi i głową wskazuje mi, żebym usiadła na kanapę, na której nie raz całowałam się z Tymonem. Siadam na samej krawędzi. Czy powinnam skrzyżować nogi? Dopiero ją poznałam – chyba nie chcę jej pokazywać się w całej okazałości tak wcześnie. Chwila, spotykam się z jej współlokatorem. Dlaczego w ogóle myślę o pokazywaniu się Krysi? Kurwa. Dobrze wiem dlaczego.

– Gosiu?

Teraz stoi przede mną, a ja czuję zapach dezodorantu Old Spice, gdy macha ręką przed moją twarzą. Te oczy. O cholera. Potrząsam głową, żeby wyjść z tej żenującej zadumy.

– Przepraszam. Zamyśliłam się.

– Nie ma problemu.

Znowu ten uśmiech półgębkiem.

– Pytałam, czy chcesz wody?

– Dzięki – odpowiadam, kiwając głową gorączkowo, zadowolona z rozproszenia. – Tak, to chyba jest dobry pomysł.

Nie mogę powstrzymać się od patrzenia, jak idzie do ich małej kuchni. Jej tyłek jest drobny, ale muskularny, pośladki wystają spod poszarpanego dżinsu tych absurdalnie krótkich spodenek. Zaczyna mnie naprawdę pociągać i nawet mi się to podoba. W tym momencie mój telefon wibruje.

„Spotykamy się u ciebie?”

O Boże, on ma rację. (Przyznaję: po raz pierwszy spiknęłam się z Tymonem, ponieważ poprawnie pisze po polsku w smsach.) Znając jego sobotnie popołudniowe rytuały, domyślam się, że jest albo w bibliotece, albo w kawiarni. Jeśli zamówię taksówkę, będę mogła za 10 minut wrócić do mieszkania i pieprzyć się za kwadrans. A jednak…

„15:30?” – odpisuję. Wstydź się, Gośka. Mój telefon znów wibruje.

„OK.”

Faceci hetero są tacy łatwi w komunikacji. Wróciła z dwoma butelkami gazowanej wody smakowej.

– Mam nadzieję, że lubisz bąbelki.

– Uwielbiam – przyznaję, biorąc zimną butelkę w dłoń. Nasze palce stykają się na ułamek sekundy, a ja siadam z powrotem na kanapę, przyciskając nogi do siebie jeszcze mocniej. Proszę, nie zostaw mokrej plamy na kanapie.

– Ja też.

Krysia siada obok mnie. Odkręca butelkę, bierze długi łyk, a ja obserwuję, jak pracują mięśnie w jej gardle. Spogląda w moją stronę.

– Mogę Ci coś powiedzieć?

Możesz robić, co chcesz. Odchrząkuję, grając na zwłokę.

– Ja… jasne.

– Jesteś o wiele ładniejsza niż… wszystkie dziewczyny, które Tymon wcześniej przyprowadzał.

Czuję powietrze tam na dole i patrzę w dół, aby zobaczyć, że moje nogi się rozszerzyły. Znowu je ściskam, bo teraz zdecydowanie jestem mokra. Albo Krysia nie zauważyła, jaki wpływ wywiera na mnie, albo zauważyła i cieszy się, że mnie dręczy. Po tym, jak jej oczy zatrzymują się na dłuższy czas na moim dekolcie, podejrzewam, że to drugie. Jej mina trochę poważnieje.

– Przepraszam, czujesz się niekomfortowo? Potrafię zdecydowanie zbyt szybko się zaprzyjaźniać.

Mogłabym to teraz przerwać – powiedzieć jej, że Tymon, jej współlokator, z którym szczęśliwie sypiałam, wkrótce będzie w drodze do mnie i potrzebuję jego kutasa w sobie. Lub…

Odwracam się do niej, krzyżuję nogi celowo, powoli, pozwalając, by uśmiech, który prawie zniknął, gdy podała mi wodę, ponownie pojawił się na naszych twarzach. Czuję, że na moich policzkach pojawia się rumieniec.

– Nie, wszystko jest w porządku.

– Widziałam raz, jak się z nim zabawiałaś.

Wyciąga rękę i wkłada zbłąkany lok za moje ucho, zatrzymując dłoń na mojej twarzy. Jedyne, o czym teraz marzę, to wessanie jej długiego, delikatnego palca do moich ust. Coś mi mówi, że spodobało by się to jej.

– Trzeba było do nas dołączyć.

Czy to właśnie wyszło z moich ust? Mój głos jest o oktawę niższy niż zwykle, dziwny dla moich uszu, ale mi się podoba. Staję się taki tylko wtedy, gdy naprawdę ktoś mnie pociąga. Śmieje się, chrypiąco i głęboko.

 – On mnie nie kręci.

Teraz jej twarz jest tak blisko mojej, że mogę dojrzeć każdy włosek na jej grubych, ciemnych rzęsach, kształt jej ust, jej gładką skórę. Ostatnia szansa, Gośka. Zamiast tego pochylam się i szepczę jej do ucha: 

– Mam dwadzieścia minut i nie założyłam dzisiaj majtek.

Teraz uśmiecha się szeroko. To, co dzieje się dalej, rozsadza mój umysł. Nie dlatego, że nigdy tego nie robiłam, ale dlatego, że zazwyczaj potrzebuję gry wstępnej – długiej i porządnej – aby nawet częściowo się pobudzić. Ale gdy Krysia przewraca się na plecy i wciąga mnie na siebie z siłą, która jest zaskakująco brutalna dla kogoś tak żylastego, jestem w sekundę gotowa. Gdy jej usta zbliżają się bez ostrzeżenia do mojego krocza, wiem, że to tylko kwestia czasu, zanim wybuchnę.

O autorze